Adam Michnik, szef "Gazety Wyborczej", zeznając w sobotę przed komisją śledczą, stwierdził, że kluczem do "afery Rywina" była prywatyzacja telewizyjnej "Dwójki". Według Michnika podstawową kwestią jest, kto chciał i mógł zrobić użytek z nowelizacji ustawy o rtv, otwierającej drzwi do prywatyzacji TVP2. W opinii szefa "GW" takie możliwości mieli Czarzasty i Kwiatkowski.
- Tym którzy w nas uderzyli, przysyłając Rywina, chodziło o władzę i pieniądze - powiedział w sobotę Adam Michnik przed komisją śledczą. Cała sprawa była prowokacją przeciw Agorze, a kluczem do niej była prywatyzacja drugiego programu TVP - dodał.
Michnik odniósł się do prywatyzacji TVP w odpowiedzi na pytania posła SLD Stanisława Rydzonia, który zwrócił uwagę, że propozycję zmian w noweli zgłosił przewodniczący KRRiT Juliusz Braun, a wprowadzili ją urzędnicy.
- Nie ma znaczenia, kto zgłosił jaką poprawkę. Z mojego punktu widzenia znaczenie ma natomiast, kto z tej poprawki mógł zrobić użytek - odpowiadał Michnik. - Nie przypuszczam, że pan przewodniczący Juliusz Braun dysponował tego rodzaju środkami materialnymi, wpływami politycznymi, żeby móc myśleć o tym, że będzie głównym graczem przy prywatyzowaniu drugiego programu, natomiast takimi możliwościami i wpływami dysponowali panowie Kwiatkowski i Czarzasty i ich współpracownicy, bliscy przyjaciele raz koledzy.
Naczelny "Gazety Wyborczej" podkreślił, że mówiąc wcześniej o prywatyzacji "Dwójki" opierał się na swoich hipotezach, jednak nie wierzy w zapewnienia prezesa TVP, że nigdy nie myślał o prywatyzacji drugiego programu.
- Kluczem jest sprawa prywatyzacji drugiego programu. O tym, że takie plany były, którym dziś pan prezes Kwiatkowski kategorycznie zaprzecza, o tym ćwierkały wróble na dachu. Nie daję wiary tym zapewnieniom, że w otoczeniu prezesa Kwiatkowskiego, w ciągu ostatnich dwóch lat, nie było rozmów o prywatyzacji drugiego programu - powiedział.
Michnika zastanawia zachowanie prezesa TVP w całej sprawie. Chodzi o to, że Kwiatkowski po rozmowie z Rywinem miał pójść do premiera, przedstawiając się jako wysłannik Agory ws. zapisów noweli o rtv. Kwiatkowski - jak zeznał Michnik - nie konsultował jednak tego z nikim z Agory, ani też z "GW". Nie zrelacjonował też Agorze, jak przebiegała rozmowa z premierem. Podkreślił, że w wypowiedziach szefa TVP widzi "oburzenie na Agorę", natomiast nie widzi "żadnego oburzenia na Rywina. Zwrócił też uwagę na nagłośnienie przez TVP sprzedaży niewielkich pakietów akcji przez dwóch członków zarządu Agory i zupełny brak związku tej sprawy z aferą korupcyjną.
W opinii redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" ze sprawą nie ma związku lansująca ustawę szefowa gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, a decyzja o publikacji artykułu "Ustawa za łapówkę" nie jest powiązana z wyłączeniem Agory z prywatyzacji WSiP. Ważne są za to pytania, jakie i z kim interesy prowadzi Lew Rywin, a zwłaszcza jakie są jego kontakty biznesowe z prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim.
- Z kim interesy może prowadzić Lew Rywin, z kim interesy może prowadzić Heritage, czy były i jak wyglądały biznesowe kontakty pana prezesa Roberta Kwiatkowskiego i telewizji publicznej z Canal+, kierowanym przez pana Lwa Rywina - pytał szef "GW". Stawiał też pytania dotyczące sekretarza KRRiT: jak to się dzieje że Muza, firma, w której pan Czarzasty jest współwłaścicielem, tak olbrzymimi pieniędzmi w postaci płatnych ogłoszeń umacniała pozycję finansową dziennika "Trybuna".
Szef „GW” wyraził przekonanie, iż posłowie z komisji zainteresują się nie tylko interesy Michnika z Rywinem, ale też interesami prezesa Roberta Kwiatkowskiego z Rywinem i mechanizmem wspomagania "Trybuny" przez Muzę.
Michnik uważa też, że należy sprawdzić udział sekretarza KRRiT Włodzimierza Czarzastego w pracach nad nowelą ustawy o rtv i jego stosunek do prywatnych mediów.
- W moim przekonaniu pan Czarzasty ma istotny motyw, żeby być wrogo nastawiony i szkodzić "GW". Pan Czarzasty widzi zagrożenie swojej własnej pozycji w przypadku istnienia mocnej i niezależnej gazety - mówił Michnik.
W trakcie przesłuchania przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz z UP poprosił o dostarczenie komisji, najlepiej na piśmie argumentacji, że dziennikarskie śledztwo w sprawie Rywina toczyło się przed 5 września. Powoływał się na protokół z Rady Nadzorczej Agory, w którym zapisano, że wtedy dopiero rozważano podjęcie śledztwa. Michnik mówił, że śledztwo dziennikarskie było i sam je prowadził.
Pytany przez posłów dlaczego nie zawiadomił prokuratury, Adam Michnik powiedział, że sama publikacja tekstu jest formą zawiadomienia. Wcześniej nie zgłosił takiej informacji do prokuratury, obawiając się wstrzymania publikacji. Odpowiadając na pytania Ryszarda Kalisza z SLD, czemu - skoro śledztwo dziennikarskie zakończono w połowie listopada - czekano z publikacją, Michnik powtórzył, że wstrzymywano się z nią na czas referendum europejskiego w Irlandii, potem zaś były święta Bożego Narodzenia i dylemat "czy dawać pod choinkę skandal korupcyjny”.
Posłowie ponownie odrzucili wniosek Zbigniewa Ziobro z PiS o dostarczenie billingów rozmów telefonicznych premiera oraz ministra ds. referendum unijnego. Żaden z posłów nie zgłosił natomiast wniosku o wykluczenie ze składu komisji Bohdana Kopczyńskiego, który wszedł do komisji z ramienia LPR. Klub Ligi wykluczył Kopczyńskiego ze swoich szeregów i wycofał w piątek rekomendację dla niego, gdyż chce, by zastąpił go Roman Giertych. Sam Kopczyński nie zamierza rezygnować z pracy w komisji.
W sobotę sejmowa komisja śledcza zakończyła trzeci dzień przesłuchań Adama Michnika, który wcześniej był przesłuchiwany w ubiegłą sobotę i w poniedziałek. W sumie posłowie zadawali mu pytania przez około 18 godzin.
W oświadczeniu, które wygłosił na zakończenie przesłuchania, Michnik wyraził nadzieję, że praca komisji pozwoli wyjaśnić wszystkie okoliczności "afery Rywina" i ustalić prawdę.
- To był męczący maraton - ocenił swoje przesłuchanie.
Zaplanowane na sobotę przesłuchanie prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej przełożono na wtorek 18 lutego. W tym dniu miał też zeznawać prezes TVP, Robert Kwiatkowski.
Po poniedziałkowym przesłuchaniu posłowie zwrócili się do KRRiT o zawieszenie prezesa TVP. Jednak KRRiT pozostała neutralna, a rada nadzorcza telewizji publicznej postanowiła nie zawieszać w obowiązkach Kwiatkowskiego.
PK