Międzykulturowy pop-up sklep łączy Polskę i Azerbejdżan

Ewa Tyszko
opublikowano: 2024-09-13 15:30

Baklawa, şəkərbura, konfitury z fig i płatków róż, szklanki w kształcie gruszki, jedwabne szale – to się znalazło w pop-up store Good Up w łódzkim Off Piotrkowska Center. Tymczasowy sklep jest pomysłem polsko-azerskiej Fundacji Leyla Ümmi założonej przez Leylę Jafarovą. Dochód z niego pomoże w wyposażeniu kuchni Rodzinnego Domu Dziecka nr 16 w Łodzi.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pop-up store nie jest nowym trendem, lecz jeszcze nie do końca rozpoznawalnym. To sklep tymczasowy, który pojawia się na kilka dni, a nawet godzin, potem znika i otwiera się w innym miejscu, albo wraca w to samo miejsce po jakimś czasie. Pomysł narodził się w Stanach Zjednoczonych, do Polski trafił kilkanaście lat temu. Łódzki tymczasowy sklepik nosi nazwę Good Up, łącząc możliwość zakupów, kulturę Azerbejdżanu i dobroczynność.

Fundacja dla babci Ümmi

Leyla Jafarova przyjechała do Polski we wrześniu 2014 r. w ramach wymiany studenckiej – na Uniwersytecie Łódzkim studiowała stosunki międzynarodowe, potem podjęła studia magisterskie na Wydziale Zarządzania. Już po roku zaczęła pracować, zdobywając doświadczenie w korporacjach: Infosys, Bosch, BSH, teraz pracuje w korporacji farmaceutycznej, zarządzając projektami operacyjnymi. Zawsze uważała, że praca to nie wszystko, czuła potrzebę działania dla innych, dlatego rok temu założyła Fundację Leyla Ümmi.

– Pierwszą organizacją charytatywną, do której wciąż należę, był Rotaract. Bardzo dużo zawdzięczam kolegom z Rotary i ich mentoringowi – klub zrzesza prawników, biznesmenów, menadżerów. Jest się od kogo uczyć. Ale inspiracją wszelkich moich działań jest babcia Ümmi. Mama pracowała, babcia opiekowała się mną i bratem, otaczając nas ogromną miłością. Pamiętam, że wszystkim pomagała – opiekowała się dziećmi sąsiadów, kupowała im książki. Odeszła w zeszłym roku, to na jej cześć powołałam fundację i nazwałam jej imieniem, czułam potrzebę uwiecznienia tego, co robiła – opowiada założycielka fundacji.

Bardzo lubi angażować ludzi w działania, pokazywać im radość dzielenia się tym, czego ma się dużo – bo dzieli się przez obfitość.

– Dlatego trzeba żyć tak, żeby mieć czym się dzielić. Z pustego i Salomon nie naleje – mówi Leyla Jafarova.

Kolejka po baklawę

W Good Up można robić to, co Azerowie podczas spotkań towarzyskich – zagrać w warcaby i szachy, posłuchać muzyki, a także obejrzeć filmy o tym mało znanym w Polsce kraju. Albo przebrać się tradycyjny strój i zrobić sobie zdjęcie na tle tapety z nocnym Baku, dowiedzieć się czegoś o azerskich zwyczajach. Azerskie ciasta są bardzo słodkie, do ich produkcji używa się dużej ilości miodu, orzechów i migdałów. Słodycze w Azerbejdżanie to jednak coś więcej niż smakołyk, towarzyszą ważnym obrzędom, np. zaręczynom. Səkərbura ma kształt ozdobnego półksiężyca, to delikatne ciasto wypełnione mieszanką zmielonych orzechów laskowych, migdałów i cukru. Najpopularniejsza jest jednak baklawa, czyli półfrancuskie ciasto przekładane słodkim farszem z orzechami, pistacjami i miodem. Są też propozycje dla zwolenników pikantnych przekąsek, np. pełen aromatycznych przypraw qogal. W Good Up wypieki są wyjątkowe, bo przygotowuje je Parvin, mama Leyli. Pierwszy tydzień działania sklepiku zaskoczył wszystkich.

– Błyskawicznie wyprzedaliśmy prawie wszystko. Przed sklepem stała kolejka po nową porcję baklawy. Mama ledwie kończyła piec jedną, a zabierała się za następną, a ja nie nadążałam z dowożeniem. Przyszło sporo znajomych, lecz także mnóstwo ludzi, którzy dowiedzieli się o tym działaniu z mediów i przywiodła ich ciekawość. Co mnie cieszy, padało dużo pytań o Azerbejdżan i dobroczynne cele sklepu. Wiele osób przyszło specjalnie, by dołożyć swoją cegiełkę. Znajoma dostarczyła nawet lodówkę, piekarnik i biurko, które już zawieźliśmy do placówki – mówi Leyla Jafarova.

Szacuje, że w Łodzi mieszka około 1000 Azerów.

– W krótkim czasie działania sklepiku zauważyłam, że czują się tu jak u siebie, grają w popularne u nas gry, piją herbatę, jedzą baklawę i mówią, że brakowało im takiego miejsca. Widać ich tęsknotę za smakami, zapachami i tradycjami przywołującymi dom... Większość z nich to studenci, ale jest też dużo osób pochodzenia azerskiego, które mieszkały na Ukrainie i trafiły Łodzi po wybuchu wojny – wskazuje łodzianka z wyboru.

Założycielka fundacji podkreśla, że choć sklepik ma charakter dobroczynny, w krótkim czasie nauczył ją dużo o biznesie.

– Pewne kroki stawiałam po raz pierwszy, uczyłam się, jak obsługiwać kasę fiskalną, terminal. Teraz mamy krótką przerwę, wracamy 17 września, a w sobotę 21 września planujemy tu kolejne spotkanie z azerskimi smakołykami. Będziemy smażyć nasze naleśniki, czyli qutaby. W Azerbejdżanie podaje się je z mięsem, warzywami, znakomicie smakują z dynią, zwłaszcza gdy doda się do niej ziarna granatu – mówi Leyla Jafarova.

Plany świetlico-kawiarni

Wspieranie Rodzinnego Domu Dziecka nr 16 zarekomendowała jej Fundacja Happy Kids, działająca na rzecz dzieci, która utworzyła dotychczas 18 rodzinnych domów dziecka. Kiedyś w głowie Leyli zrodził się pomysł, żeby otworzyć świetlico-kawiarnię, w której można byłoby zatrudnić młodzież opuszczającą domy dziecka. Młodzi ludzie mogliby się tu szkolić w tematach dotyczących branży gastronomicznej, a w przyszłości znaleźć pracę np. w hotelach. Marzył jej się również lokal z azerskimi wypiekami.

– Czasem myślę, że moim życiu nic nie dzieje się przypadkiem. Przyjaciele zawsze mówili, że jestem świetnie zorganizowana i powinnam to wykorzystać do stworzenia czegoś ważnego. Kiedyś lubiłam organizować wydarzenia, teraz łączę ludzi do wspólnych działań. Okazało się, że Oliwia, podopieczna Rodzinnego Domu Dziecka nr 16, któremu pomagamy, z zawodu jest cukierniczką, ma koleżanki i kolegów z branży, myślę, że to znak, że trzeba realizować ten pomysł. Jeżeli dochód ze sprzedaży w sklepiku będzie na tyle duży, że po wyposażeniu kuchni zostaną jeszcze jakieś pieniądze, przeznaczymy ja na tę świetlico-kawiarnię. Oczywiście to duże przedsięwzięcie, bo takie miejsce trzeba wyremontować, wyposażyć. Podjęłam już kroki w sprawie pozyskania lokalu, chciałabym go uruchomić na początku przyszłego roku – oczywiście z motywami tradycyjnej kuchni Azerbejdżanu, bo skoro już mój kraj pojawił się na mapie Łodzi, niech budzi coraz żywsze zainteresowanie – deklaruje Leyla Jafarova.

Jej babcia była bardzo wierząca, mawiała, że to nie ona pomaga innym, tylko robi to Bóg jej rękoma. Leyla planuje utworzenie filii Fundacji Leyla Ümmi w Azerbejdżanie i centrum edukacyjnego dla dzieci w wiosce, skąd babcia pochodziła i gdzie została pochowana.

– Chciałabym, by to było miejsce uczące i przedsiębiorczości, i dobroczynności, pomagające tym dzieciom wyfrunąć w świat – podsumowuje założycielka Fundacji Leyla Ümmi.