Inwestorzy na rynku pierwotnym stali się wybredni. By sprzedać akcje, trzeba dać dyskonto — twierdzą analitycy.
Jarosław Lis
analityk SEB TFI
Jestem przekonany, że prawdziwym powodem odwołania oferty Złomrexu był słaby wynik book buildingu. Inwestorzy widzą słabość spółek cyklicznych, notowanych na GPW, i ustawiali się cenowo bardzo nisko lub zwlekali. Z tego względu wydaje mi się także, że notowania spółki po debiucie byłyby bardzo słabe.
Adam Ruciński
zarządzający TFI PZU
Pozyskanie kapitału na rynku pierwotnym jest obecnie trudniejsze niż jeszcze kilka miesięcy temu. To jednak nie znaczy, że ciekawe spółki nie znajdą chętnych na akcje. Przyszedł jednak moment urealnienia oczekiwań. Rok temu spółki sprzedawały akcje po astronomicznych cenach. Teraz trzeba spuścić z tonu. Inwestorzy nie są już skłonni kupować z premią, żądają dyskonta i od zarządów spółek zależy, czy na to pójdą.
Analityk domu maklerskiego
anonimowo
Nie sądzę, by porażka w wyścigu o Hutę Batory miała decydujący wpływ na odwołanie oferty. Zwłaszcza że huta była tylko jednym z kilku planowanych przejęć, poza tym wyceny jej nie uwzględniały. Słabszy rynek mógł być kropką nad „i”, ale zauważmy, że indeksy wciąż są wysoko, a Bioton nie miał problemów z ofertą. Sądzę, że zarządzający nie chcieli ryzykować. OFE mają pełne portfele, a emisja była dość duża. Zwróćmy też uwagę, że wyniki spółki były bardzo dobre, ale tylko w ubiegłym roku, co związane było z rewelacyjną koniunkturą. Porażka Złomrexu to sygnał, że nie wszystko uda się sprzedać na rynku pierwotnym, że rynek ma coraz ostrzejsze kryteria.
Mirosław Saj
makler DM BISE
Na rynku mówi się, że oferta Złomrexu zakończyła się niepowodzeniem, bo inwestorzy instytucjonalni przestraszyli się wyniku przetargu o hutę Batory i siły przetargowej Romana Karkosika. Konkurencja z jego strony może wpłynąć na perspektywy rozwoju Złomrexu. Huta Batory była postrzegana jako główny cel emisyjny spółki z okolic Częstochowy.