Miliarderom spuchły portfele

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2023-12-26 20:00

Mała hossa na warszawskiej giełdzie wystarczyła, by majątki większości krezusów urosły, a grono giełdowych miliarderów znacznie się powiększyło.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak w ciągu ostatniego roku zmieniły się majątki najbogatszych inwestorów indywidualnych na GPW,
  • kto zyskał, kto stracił, a kto został miliarderem,
  • dlaczego z zestawienia zniknął prezes LPP,
  • kto z najbogatszych aktywnie kupuje akcje na warszawskiej giełdzie,
  • jakie kontrowersje wywołują zagraniczni miliarderzy na GPW,
  • kto jest blisko uzyskania statusu giełdowego miliardera.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Giełdowi krezusi mają w większości powody, by dobrze wspominać 2023 r. W ciągu dwunastu miesięcy indeks WIG urósł o ok. 40 proc., a szczególnie mocno odbił w ostatnich miesiącach, po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. W rezultacie wartość pakietów akcji, które mają w portfelach najbogatsi inwestorzy indywidualni na warszawskiej giełdzie, wyraźnie skoczyła.

O ile rok wcześniej, przy giełdzie obciążonej efektami wojny w Ukrainie, wysokiej inflacji i dużej niepewności w otoczeniu gospodarczym, na GPW doliczyliśmy się jedynie trzynaściorga miliarderów (co było wynikiem najgorszym od 2016 r.), o tyle teraz na liście giełdowych miliarderów jest osiemnaście nazwisk - w tym trzy po raz pierwszy w historii naszego zestawienia.

Zwycięzcą czwarty raz z rzędu jest Tomasz Biernacki, twórca i główny akcjonariusz sieci marketów Dino, której notowania konsekwentnie rosną od czasu giełdowego debiutu spółki w 2017 r. W tym roku pakiet przedsiębiorcy jest wart 23,1 mld zł, o ponad 20 proc. więcej niż rok wcześniej, co jest rekordową kwotą w historii warszawskiej giełdy - jeszcze nigdy jedna osoba nie miała w ręku notowanych na GPW akcji wartych więcej niż 20 mld zł.

Inwestorska huśtawka

Tomasz Biernacki jest jednak inwestorem indywidualnym tylko w teorii, nie w praktyce - nie obraca bowiem akcjami, tylko trzyma pakiet kontrolny spółki, którą stworzył i rozwinął. Większą żyłkę inwestorską ma weteran zestawienia i jego wielokrotny lider, Zygmunt Solorz. Główny akcjonariusz Cyfrowego Polsatu i ZE PAK, a także inwestor w ATM Grupie, nie może jednak zaliczyć mijającego roku do specjalnie udanych.

Wartość jego pakietów, w najlepszych latach przekraczająca 11 mld zł, skurczyła się o jedną czwartą, do 4,5 mld zł. To najgorszy wynik od ponad dekady. To w dużej mierze efekt trwającej transformacji grupy miliardera, która prowadzi duże inwestycje w nowe źródła energii, finansowane częściowo z zysków z działalności medialnej i telekomunikacyjnej.

Jak powstał ranking

Zasady tworzenia listy giełdowych miliarderów w PB są proste. Pod uwagę bierzemy pakiety w spółkach notowanych na dużym i małym rynku GPW, nie uwzględniając zagranicznych giełd, dlatego np. brak w zestawieniu Rafała Brzoski, którego pakiet akcji w InPoście jest wyceniany w Amsterdamie na około 3,2 mld zł. Nie liczymy też akcji spółek bukmacherskich spoza Polski, w które zainwestowała rodzina Juroszków. Nie uwzględniamy również walorów spółek posiadanych za pośrednictwem innego giełdowego wehikułu, by uniknąć podwójnego liczenia majątku — np. w przypadku Zygmunta Solorza nie bierzemy pod uwagę akcji Asseco, które należą do Cyfrowego Polsatu, nie liczymy też akcji własnych, które skupiła spółka.

Tylko w jednym przypadku w tegorocznym zestawieniu wartość giełdowego majątku spadła mocniej niż u Zygmunta Solorza, ale nikt nie ma powodów do narzekań. Rodzina Juroszków, reprezentowana przez ojca Zbigniewa (szef deweloperskiego Atalu) i syna Mateusza (kończącego właśnie kadencję w bukmacherskim STS), ma na koniec 2023 r. w akcjach niespełna 1,99 mld zł, co daje jej dziewiąte miejsce w zestawieniu i oznacza spadek o 36 proc.

Nie jest to jednak rezultat giełdowego krachu, tylko wezwania na akcje bukmacherskiej spółki, przeprowadzonego w porozumieniu z rodziną Juroszków przez grupę Entain CEE. Inwestorzy po tej transakcji zachowali pośrednio 10 proc. udziałów w STS (i zyskali - w chorwackim SuperSporcie), a jednocześnie zainkasowali blisko 2 mld zł. Już zapowiedziano, że te pieniądze przynajmniej częściowo pójdą na zakup akcji na warszawskiej giełdzie.

- Koniunktura się poprawia, będziemy więc bardziej aktywni. Niewątpliwie atrakcyjna jest Polska, w której wyceny mogą teraz rosnąć wraz z poprawą sentymentu zagranicznych inwestorów i spadkiem obaw związanych z wojną w Ukrainie. Jest też na warszawskiej giełdzie spore grono ciekawych firm, w których ich twórcy mają znaczące pakiety, a które są nisko wyceniane i mało płynne. W niektórych przypadkach sens miałoby wejście do nich jako inwestor i zdjęcie z giełdy. Prowadziliśmy w tym roku takie rozmowy, spływały do nas oferty - mówił w połowie grudnia w PB Mateusz Juroszek.

Zagraniczne zamieszanie

Najbogatszym inwestorem zagranicznym na warszawskiej giełdzie jest kolejny raz Carlos Fernandez Gonzalez, który pośrednio kontroluje restauracyjną grupę AmRest. Konsumpcyjne ożywienie sprawiło, że jego pakiet jest wart o 40 proc. więcej niż rok wcześniej i daje mu trzecie miejsce w zestawieniu ogólnym.

O ile sprzedaż pizzy i skrzydełek z kurczaka, na której tyje biznes AmRestu, nie wzbudza większych kontrowersji, o tyle tłuszcze i zboża, którymi obraca Kernel kontrolowany przez czwartego w rankingu Ukraińca Andrija Werewskiego, mogły w mijającym roku wywołać niestrawność u części inwestorów. Pakiet ukraińskiego miliardera w Kernelu jest obecnie wart 2,77 mld zł, czyli pięć razy więcej niż rok wcześniej.

Ten wzrost majątku to splot kilku czynników. Kontrowersji nie wzbudza wzrost notowań Kernela po tąpnięciu wywołanym rosyjską agresją. W marcu 2023 r. Andrij Werewski, który miał wówczas ok. 41 proc. akcji spółki, ogłosił jednak wezwanie z ceną, którą część instytucji uznała za zbyt niską. Jednocześnie rada dyrektorów Kernela – formalnie będącego spółką luksemburską – przegłosowała wniosek o wycofanie spółki z obrotu. Miliarder w wezwaniu dokupił 35 proc. akcji, a potem zainwestował również w akcje nowej emisji bez prawa poboru, rozwadniającej dotychczasowych akcjonariuszy.

Przeciwko delistingowi protestuje m.in. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, a sprawą zajmuje się obecnie KNF, analizująca szczegółowo wniosek o wycofanie ukraińskiej spółki z obrotu.

Dobra koniunktura

W mijającym roku jednemu miliarderowi udało się - choć na raty - skutecznie skupić wszystkie akcje giełdowej spółki i wycofać ją z obrotu. Chodzi o Sebastiana Kulczyka, który w ostatnich latach pojawiał się w naszym zestawieniu jako główny akcjonariusz Ciechu. Chemiczna spółka formalnie jeszcze z GPW nie zniknęła, ale jej akcjami już się nie obraca, dlatego nie uwzględniliśmy jej w naszym zestawieniu (podobnie jak pakietu STS-u, który pośrednio wchodzi w skład majątku rodziny Juroszków).

Z zestawienia zniknął również Jerzy Lubianiec, współtwórca LPP. Powody są jednak inne niż w przypadku nieobecności Marka Piechockiego (patrz ramka). Jerzy Lubianiec jest bowiem w tym momencie „miliarderem Schrödingera”. Jego fundacja zeszła listopadzie poniżej progu 5 proc. w głosach LPP. Pakiet miliardera, w którym zmian nie trzeba już raportować na giełdzie, był wtedy wart 2,7 mld zł.

Dlaczego nie ma Marka Piechockiego

W ostatnich latach stałym bywalcem naszego rankingu giełdowych miliarderów był Marek Piechocki, współtwórca i prezes odzieżowego LPP. Przedsiębiorca unika występowania w mediach (wypowiada się w nich, ale nie pokazuje wizerunku), od lat nie pojawiał się też na listach najbogatszych magazynów „Forbes” i „Wprost”. My konsekwentnie w rankingu giełdowym uwzględnialiśmy pakiet akcji, które posiada powiązana z nim fundacja Semper Simul. Gdybyśmy zrobili to również w tym roku, Marek Piechocki na liście byłby drugi z majątkiem wartym 9,65 mld zł, czyli o prawie 60 proc. więcej niż rok wcześniej. Dlaczego więc w tym roku prezesa LPP na liście nie ma? W trakcie spotkań z dziennikarzami PB w trakcie mijającego roku Sławomir Łoboda, wiceprezes LPP odpowiedzialny m.in. za dział prawny, na podstawie dokumentów fundacji Semper Simul udowadniał, że wehikuł ten jest co prawda „fundacją blisko związaną z Markiem Piechockim" w rozumieniu rozporządzenia MAR, ale prezes LPP ani nie jest jego jedynym beneficjentem, ani nie ma faktycznej kontroli nad tym, w jaki sposób fundacja głosuje na walnych zgromadzeniach spółki. Grono beneficjentów jest znacznie szersze, a poza członkami najbliższej rodziny Marka Piechockiego jest w nim też kilku jego współpracowników. Argumentacja szefa działu prawnego LPP była na tyle mocna, że Marek Piechocki w rankingu w tym roku się nie znalazł i giełdowym miliarderem go nie nazywamy - zasłużył jednak bez wątpienia na odnotowanie w ramce.

O ile Sebastiana Kulczyka w zestawieniu nie ma, o tyle jego siostra, Dominika, jest i ma się nieźle. O jedynej miliarderce na warszawskiej giełdzie w ostatnim czasie głośno było raczej z powodu transakcji na rynku nieruchomości (sprzedała najdroższy dom w Londynie), ale notowania Polenergii, której jest największą inwestorką, są stabilne, co przekłada się na wycenę pakietu inwestorki na poziomie 2,56 mld zł.

Powyżej progu 2 mld zł są jeszcze trzej inwestorzy średniego pokolenia - Jakub Zabłocki, który ma 83 proc. udziałów w kontrolującym grupę XTB wehikule inwestycyjnym XXYZ, Maciej Oleksowicz, który przejął od ojca akcje Inter Cars, a także Przemysław Gacek, największy akcjonariusz Grupy Pracuj. Wszystkie te spółki zanotowały w 2023 r. kilkudziesięcioprocentowy wzrost.

Jeszcze mocniej, bo o ponad 100 proc., wzrosły giełdowe majątki Jamesa van Bergha, największego akcjonariusza Benefit Systems, i Dariusza Miłka, twórcy CCC. Obaj po krótkiej przerwie wrócili dzięki temu do naszego rankingu. W przypadku Jamesa van Bergha to o tyle imponujące, że inwestor rok po roku konsekwentnie redukuje zaangażowanie w operatora kart MultiSport. Dariusz Miłek z kolei swoje zaangażowanie w CCC zwiększył, wykładając wiosną ponad 200 mln zł na akcje nowej emisji. W połączeniu ze wzrostem kursu obuwniczej spółki przełożyło się to na wzrost wartości giełdowego majątku z 0,74 do 1,56 mld zł.

Debiutanci i poczekalnia

Mimo nie najlepszej koniunktury w branży gier miliarderami na GPW pozostają Marcin Iwiński i Michał Kiciński, współtwórcy CD Projektu. Ten drugi w 2023 r. nieco zredukował zaangażowanie w spółce. Po krótkiej przerwie próg 1 mld zł ponownie przekroczył Tomasza Domogała, kontrolujący m.in. Grenevię (dawny Famur). W 2022 r. był pierwszy w miliarderskiej poczekalni - dwanaście miesięcy temu jego pakiety były warte 0,99 mld zł.

Na liście zadebiutowali inni przedsiębiorcy. W ślad za rodziną Oleksowiczów miliarderem został działający w tej samej branży Aleksander Górecki, prezes Auto Partnera. Po znacznym wzroście notowań spółki przedsiębiorca - mimo sprzedaży części pakietu w ABB - ma teraz w akcjach 1,49 mld zł, czyli o prawie 90 proc. więcej niż rok wcześniej. Jeszcze mocniej skoczył giełdowy majątek Przemysława Sztuczkowskiego z Cognoru działającego w branży stalowej, którego akcje są teraz warte 1,11 mld zł. Po ponad dwóch dekadach dużej aktywności na GPW samodzielnym giełdowym miliarderem został też po raz pierwszy - i rzutem na taśmę - Tomasz Czechowicz, kontrolujący MCI.

W zestawieniu jest jeszcze jeden miliarder - Kazimierz Herba, największy akcjonariusz Neuki. Jego pakiet jest wart 1,1 mld zł. Jego żona, Wiesława, jest tuż pod progiem: należące do niej walory dystrybutora farmaceutycznego są warte 984 mln zł. Równie blisko statusu miliarderów jest jeszcze kilka osób. Luisowi Amaralowi, kontrolującemu Eurocash, zabrakło 13 mln zł, a Zbigniewowi Jakubasowi, który w portfelu ma m.in. Newag i Mennicę Polską - 12 mln zł. We wszystkich tych trzech przypadkach bycie giełdowym miliarderem zależy więc w dużej mierze od formy dnia i mniejszych niż 1 proc. wahnięć kursu. Nieco dalej od statusu miliarderów z GPW są jeszcze Krzysztof Kostowski i Michał Kojecki z PlayWaya, których akcje na koniec grudnia 2023 r. są warte po 910 mln zł.