Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło znacznie ułatwić prokuraturze wszczynanie postępowań karnych przeciwko przedsiębiorcom — doniósł "Puls Biznesu". Resort uzasadnia pomysł koniecznością zadowolenia OECD, które jakoby karci nasz rząd za brak skuteczności w tym zakresie. Według projektowanych przepisów śledczym ma wystarczyć podejrzenie popełnienia przestępstwa przez pracownika firmy, który łamiąc prawo, przysporzył pracodawcy korzyści. Takie rozwiązanie oznacza likwidację dzisiejszego wentylu bezpieczeństwa dla spółek, którym jest zakaz oskarżania firmy aż do czasu prawomocnego skazania podejrzanego pracownika przez sąd.
Jest to rozsądna regulacja zabezpieczająca przedsiębiorców przed pochopnym sadzaniem ich na ławach oskarżonych, a przede wszystkim przed nieuzasadnionym, aby nie powiedzieć naciskowym, stawianiem zarzutów. Łatwo można sobie wyobrazić nadużycia w celu zaszkodzenia firmie, np. spółce giełdowej. Może się zdarzać, że na zlecenie polityczne lub wskutek nieczystej gry konkurencji, mającej dojścia do prokuratora, Bogu ducha winna firma trafi na ławę oskarżonych. Nim sąd się zorientuje i wyda wyrok uniewinniający, w mediach pójdzie informacja, że taka a taka firma jest na bakier z prawem i jest ścigana przez prokuraturę. Wtedy jej reputacja i wizerunek zostaną wystawione na szwank. Jako doskonały przykład można przytoczyć historię JTT Computer. Firma została oskarżona, jak się po czasie okazało, niesłusznie, o przestępstwa podatkowe. Od razu zaczęły się kłopoty z płynnością, gdyż banki przykręciły kurek. Przełożyło się to na utratę rynku, renomy, zwolnienia pracowników a w końcu na bankructwo.
Regulacje proponowane przez resort ministra Ćwiąkalskiego są bardzo niebezpieczne i mogą doprowadzić do masowych procesów firm. Najgorsze jest to, że pomysły są sprzeczne z przepisami konstytucji, kodeksu karnego, kodeksu wykroczeń, kodeksu karnego skarbowego, regulujących zasady odpowiedzialności karnej, a przede wszystkim określoną w kodeksie postępowania karnego zasadą domniemania niewinności. Zasada ta działa do czasu uprawomocnienia się wyroku, co oznacza, że to tego momentu oskarżony musi być traktowany jako niewinny. Konsekwencją tej zasady jest to, że materialny ciężar dowodu winy spoczywa na oskarżycielu, który ponosi także ryzyko nieuznania dowodu przez sąd. Jednak poprawna ocena przez sąd materiału dowodowego przeciwko firmie jest możliwa dopiero po prawomocnym zakończeniu postępowania przeciwko sprawcy przestępstwa — osobie fizycznej.
Projekt ministerstwa spowoduje, że prokuratury łatwo będą wszczynać procesy przeciw firmom, ale sądy będą je zawieszać do czasu zakończenia postępowań przeciwko sprawcom. Wydanie wyroku przeciwko firmie bez czekania na wyrok przeciwko osobie fizycznej może prowadzić do paradoksalnych sytuacji — firma zostanie ukarana (do 5 mln zł), a sprawca czynu może zostać uniewinniony. Uniewinnienie oznacza, że przestępstwa nie popełniono. Co wówczas ma zrobić firma? Wystąpić z roszczeniem do sprawcy czynu o zwrot kary pieniężnej, kosztów postępowania i odszkodowanie np. za zakaz emisji reklam przez 5 lat? Czy też wystąpić o odszkodowanie do skarbu państwa za niesłuszne skazanie? Najlepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie tych kontrowersyjnych pomysłów.
Jarosław Chałas