Na gwiazdkę szkoły miały dostać komputery Macintosh za 30 mln zł. Prosty przetarg trwa już tak długo, że chyba o nim… zapomniano.
Około 548 szkół w Polsce mia- ło do końca 2006 r. dostać pracownie internetowe wyposażone w komputery Macintosh. W tym celu w sierpniu Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) w specjalnej, przyspieszonej procedurze ogłosiło przetarg wart ponad 30 mln zł. Sprawa miała być prosta (przy dostawach komputerów Macintosh jest nie- wielka konkurencja, bo jest tylko jeden producent sprzętu, wpływa mniej ofert, mniejsze jest ryzyko protestów, postępowa- nie przebiega więc sprawniej). Niestety, przetarg z niewiadomych przyczyn utknął na etapie wstępnym. Przez blisko trzy miesiące nie rozpoczęto drugiego etapu postępowania ani nie ogło- szono specyfikacji. Bałagan, niedbalstwo czy tylko kłopoty z pamięcią?
Mikołaja nie będzie
Przetarg został ogłoszony na zasadach procedury ograniczonej przyspieszonej. Oznacza to, że najpierw wykonawcy składają wnioski, a potem najlepsi są zapraszani do składania ofert. Tu wnioski złożyły tylko trzy firmy (Gildia, MCSI i SAD), a zaproszonych do dalszej rywalizacji mogło być pięć. Wnioski wpłynęły na początku września, do dziś nie ogłoszono listy zaproszonych do składania właściwych ofert i specyfikacji warunków zamówienia. W ogłoszeniu o zamówieniu MEN zaś sugerowało, że zależy mu na czasie.
„(…) procedura przyspieszona umożliwia zabezpieczenie potrzeb zamawiającego i zapewnia wydatkowanie środków finansowych przeznaczonych na realizację zadania do końca grudnia 2006 r., co w przypadku wydłużonych terminów mogłoby uniemożliwić realizację zamówienia do tego terminu” — podał resort.
Mamy koniec listopada, w warunkach czytamy zaś, że termin realizacji wynosi 70 dni od udzielenia zamówienia. Szkoły, które miały dostać sprzęt na gwiazdkę, Mikołaja muszą więc poszukać poza gmachem ministerstwa. Dlaczego resort najpierw tak się spieszył z zamówieniem, a teraz przez trzy miesiące nie robi nic? Odpowiedzi z resortu brak. W ministerialnych korytarzach już zaczęła krążyć anegdota: podobno wszyscy myśleli, że przetarg został po prostu unieważniony.
Kasowane przetargi
To tylko anegdota czy też rzeczywiście ministerstwo woli unieważniać przetargi niż wydawać unijne pieniądze?
Przetarg na pracownie oparte na komputerach Macintosh jest kolejnym kontrowersyjnym (a właściwie wstydliwym) postępowaniem w resorcie edukacji. Wcześniej informowaliśmy, jak resort unieważniał kolejne przetargi warte łącznie setki milionów złotych. Największy z nich — na wart ponad 200 mln zł zakup prawie 5 tys. pracowni internetowych (opartych na pecetach) dla szkół w całej Polsce — wciąż czeka na powtórkę. Przed wakacjami po cichu unieważniono przetarg na zakup specjalistycznych komputerów i urządzeń dla dzieci niewidomych i niedowidzących za 40 mln zł (niedawno przetarg ogłoszono na nowo). Pieniądze, które miały być wydane w ramach kontraktów zawartych po tych przetargach, w dużej części pochodzą z funduszy unijnych. Z programów pomocowych resort ma do wydania blisko 3 mld zł (na lata 2004-06). Do czerwca 2006 r. z tej puli wypłynęło 700 mln zł.