
W czasie debaty nad tzw. “dodatkiem węglowym”, szef Rady Ministrów odpowiadał na zarzuty opozycji związane z brakami węgla w składach. Zdaniem premiera, to normalne, że skoro zasoby polskiego węgla były uzupełniane rosyjskim, a import surowca z wschodu został przerwany przez wojnę, to jest go mniej.
– Od samego początku, od marca płyną statki z węglem z importu spoza Rosji, by uzupełniać zapasy węgla. Składy węgla nie są puste. Ściągamy węgiel z wielu krajów - opałowy i energetyczny, do ciepłowni, elektrowni, dla blisko 3 mln gospodarstw domowych - tłumaczył premier.
Mateusz Morawiecki dodał, że dostawy surowca będą kontynuowane.
– Chcę zapewnić, że w lipcu, sierpniu, wrześniu, październiku, listopadzie, grudniu i w kolejnych miesiącach statki z importowanym węglem będą płynęły i będzie zwiększane wydobycie węgla w polskich kopalniach - uspokajał premier.
Dodał, że państwowe spółki otrzymały jeden cel - by węgla było jak najwięcej
– Cel, który postawiłem spółkom Skarbu Państwa z Ministerstwa Aktywów Państwowych, jest jeden: węgla ma być nadmiar. Chcę, żeby było więcej węgla, niż jest potrzebne nawet na surową zimę - mówił z sejmowej mównicy Mateusz Morawiecki.
Sejmowi komentatorzy zauważają, że w czasie swojego wystąpienia premier nie podał dokładnych liczb, ani miejsc skąd surowiec pochodzi i miałby być dalej importowany.
Po godzinie 11:00 sejm uchwalił tzw. “dodatek węglowy” - w postaci 3 tys. złotych jednorazowej zapomogi.
Premier @MorawieckiM w #Sejm: Zaproponowaliśmy ustawę, w której będziemy dopłacali 3 tys. zł netto gospodarstwom domowym, aby częściowo skompensować wysokie ceny węgla. pic.twitter.com/KWO3qkaPkP
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) July 22, 2022