Zainteresowanie tymi spółkami zajmującymi się sprzedażą samochodów online wśród inwestorów jest ogromne. Tylko w I półroczu 2021 r. największe z nich zebrały ponad 5 mld euro finansowania od inwestorów, a gros tych środków trafił do firm działających w Europie. Największą kwotę zebrała działająca w Wielkiej Brytanii spółka Cinch, powyżej 1 mld euro otrzymała także grupa Auto1, właściciel portalu AutoHero, lidera w sprzedaży aut online w Europie. 800 mln euro zebrała od inwestorów spółka Cazoo działająca w Wielkiej Brytanii i planująca ekspansję na inne europejskie rynki. Z kolei francuski Aramis zebrał ponad 260 mln euro podczas IPO na giełdzie w Paryżu.

Wiara inwestorów w firmy zajmujące się sprzedażą samochodów w sieci opiera się na danych dotyczących wielkości rynku samochodów oraz ogromnym potencjale na zwiększenie sprzedaży w kanale online. Jak wynika z szacunków Auto1, cały rynek używanych samochodów w UE oraz Wielkiej Brytanii w 2019 r. był wart na 600 mld euro. Stanowiło to niemal dwukrotnie więcej niż rynek odzieży, a także ponad czterokrotnie więcej niż rynek elektroniki użytkowej.
Jednocześnie sprzedaż używanych samochodów w całości dokonywana za pośrednictwem e-commerce wynosiła zaledwie 1proc. wszystkich transakcji. Była zatem marginalna w porównaniu do innych rynków – w przypadku gier i zabawek wynosiła 48 proc., a w przypadku elektroniki 37 proc. Oczywiście zupełnie inna jest specyfika tych rynków, jednak w perspektywie kilku lat można sobie wyobrazić wzrost udziału kanałów online do takiego poziomu jak w przypadku mebli, czyli 11 proc. Jeszcze bardziej optymistycznie patrzą na to firmy z branży. Na przykład Cazoo prognozuje, że za 5-7 lat aż 30proc. sprzedaży przeniesie się do sieci.

Głównym czynnikiem, który przyspieszy wzrost w pełni internetowej sprzedaży aut jest pandemia, która okresowo mocno ograniczyła i w przypadku kolejnych fali wciąż może ograniczać możliwość dokonywania tradycyjnych transakcji. Drugim ważnym czynnikiem jest bardzo duże rozdrobnienie rynku używanych samochodów. Według danych Cazoo, na dziesięciu największych europejskich rynkach działa ok. 180 tys. komisów samochodowych, jednak żadna z tych firm nie posiada więcej niż 5 proc. udziału w swoim rynku. To z jednej strony powoduje, że nie uzyskują one istotnych korzyści skali, a z drugiej nie mają możliwości zaoferowania klientowi tak szerokiej oferty, jak pośrednicy internetowi. Innym czynnikiem, który może wpływać na wzrost handlu online jest niskie zaufania do tradycyjnych pośredników.
W ostatnich kwartałach obserwowany jest również wzrost samego rynku samochodów używanych. Wynika on ze wzmożonego popytu spowodowanego ograniczeniami w produkcji nowych samochodów spowodowanych niedoborem podaży mikrochipów, a także rosnących cen wynikających ze wzrostów cen komponentów, m.in. metali oraz tworzyw sztucznych. To również napędza firmy sprzedające samochody online.
Na czym polega ich model biznesowy? Są one pośrednikami w sprzedaży głównie używanych samochodów, jednak główna różnica pomiędzy nimi i klasycznymi pośrednikami polega na tym, że sprzedają samochody wyłącznie w internecie. Klienci nie mają zatem możliwości wcześniej zobaczenia czy przetestowania samochodu i polegają wyłącznie na informacjach znajdujących się na portalach tych firm. Stosowane są przy tym zachęty dla klientów znane ze sprzedaży w e-commerce innych produktów, np. możliwość zwrotu samochodu przez określoną liczbę dni od zakupu, a także nawet kilkumiesięczne gwarancje. Duża część z nich odpowiada również za dostarczenie auta do klienta, świadczy usługi finansowania zakupu, czy nawet serwisowania samochodu.
Najwięksi gracze na tym rynku to młode firmy lub klasyczni pośrednicy w handlu samochodami, dla których stanowi to rozwinięcie działalności. Do pierwszej grupy można zaliczyć Cinch i Cazoo powstałe w 2019 r., czy Carro powstałe w 2015 r. Z kolei w drugiej grupie znajduje się Auto1, CarNext oraz Aramis.
Wyniki ich sprzedaży potwierdzają jednak ogromny potencjał, jaki stoi przed tymi rynkiem. AutoHero w 2019 r. sprzedało 6 tys. aut, w 2020 r. było to 10 tys., a prognozy na obecny rok wskazują na sprzedaż rzędu 32-38 tys. sztuk. Z kolei Caravana, która działa w USA, gdzie trend sprzedaży internetowej obecny był wcześniej niż w Europie, w 2015 r. osiągnęła sprzedaż na poziomie ponad 6 tys. sztuk, w 2019 r. było to 177 tys., a w zeszłym roku było to prawie 245 tys. aut.
Ich przychody rosną równie szybko jak sprzedaż, w przypadku Caravany wzrosły ze 115 mln dolarów w 2015 r. do ponad 5 mld dolarów w 2020 r., a już w samym I kw. 2021 r. spółka osiągnęła prawie 2 mld dolarów przychodów (wzrost o 104 proc. r/r). Z kolei przychody Cazoo w 2020 r. wyniosły ok. 190 mln euro, natomiast w tym roku mają przebić 800 mln euro.

Część z największych graczy jest już obecna w Polsce. W tym roku na nasz rynek weszło AutoHero oraz czeskie Carvago, a w zeszłym roku brytyjski Spotawheel. Duże ambicje dotyczące polskiego rynku ma również grupa OLX, właściciel portalu OtoMoto. Za pomocą różnych platform służących do handlu autami – poza OtoMoto i OLX, również Carsmile, czy 321 Sprzedane – firma chce zbudować ekosystem do internetowej sprzedaży aut. W lipcu uruchomiła platformę OtoMoto Klik do internetowej sprzedaży samochodów używanych, która wykorzystuje technologię blockchain do nadawania samochodom tzw. paszportów cyfrowych, gwarantujących nienaruszalność danych. Biorąc pod uwagę pozycje lidera portalu OtoMoto jako platformy w pośredniczeniu w transakcjach pomiędzy indywidualnymi sprzedającymi i kupującymi może ona stać się dużym graczem również w handlu autami online.
Zgodnie z danymi AAA Auto, w 2020 r. na polski rynku było prawie 2,9 mln ofert sprzedaży samochodów, a mediana cen ofertowych wyniosła 19,5 tys. zł. Przy założeniu, że wszystkie samochody zostały sprzedane, a cena transakcyjna była o 20 proc. niższa od ofertowej oznacza, że wartość rynku oscylowała wokół 40 mld zł. To sprawia, że polski rynek jest postrzegany jako atrakcyjny dla dużych europejskich graczy.
Rozwój handlu samochodami online jest trendem, na których skorzystać będą chcieli również producenci samochodów. Pokazuje to np. zaangażowanie koncernu Stellantis, który posiada ponad 60 proc. akcji spółki Aramis. Jednak nie będzie się to ograniczało wyłącznie do używanych pojazdów. Przed miesiącem Volkswagen zaprezentował próbną jazdą online opracowaną wraz z portalem Pinterest. W jej ramach można przetestować elektryczny model ID.4 produkowany przez koncern, co wygląda jak wstęp do sprzedaży nowych aut w pełni online. Z kolei w opublikowanym pod koniec czerwca br. Barometrze Nastrojów Menedżerów Firm Motoryzacyjnych, który bada opinie menedżerów z firm działających w Polsce, aż 58 proc. z nich wymieniło wzrost znaczenia wirtualnej sprzedaży w odpowiedzi na długotrwały wpływ pandemii na branżę. W tym badaniu opracowanym przez PZPM oraz KPMG, była to najczęściej wskazywana odpowiedź obok geograficznego skrócenia łańcuchów dostaw.
Podsumowując, rozwój handlu online zapowiada rewolucję w ugruntowanych strukturach handlu samochodami. Będzie to ogromne wyzwanie zarówno dla pośredników w sprzedaży aut używanych, ale może również silnie dotknąć dealerów nowych samochodów. Jeśli nie będą w stanie skutecznie odpowiedzieć np. wyższą jakością usług lub przeniesieniem części działalności do sieci to dla części z nich będzie to mogło skutkować wypadnięciem z rynku.