Na pięknie i smaku też da się zarabiać

Wojciech Chmielarz
opublikowano: 2010-02-25 00:00

Nie ma chyba lepszego sposobu łączenia przyjemnego z pożytecznym niż inwestycja w sztukę, wino lub samochody. Tym bardziej, że tak ulokowane pieniądze mogą zarabiać dużo więcej niż na giełdzie lub lokacie.

imo kryzysu rynek inwestycji alternatywnych w Polsce dobrze się rozwija. Co prawda nadal trzeba się naszukać, żeby znaleźć firmę specjalizującą się w takich usługach, ale jest ich coraz więcej i co ważniejsze, mają coraz ciekawszą ofertę.

Najłatwiej jest oczywiście na rynku sztuki. Domy aukcyjne i galerie można znaleźć w całej Polsce. Problem pojawia się podczas rozważania, co kupić.

— Nie ma uniwersalnej recepty, w co inwestować. Na pewno punktem wyjścia są preferencje estetyczne nabywcy. Nawet w dorobku jednego artysty będą jednak prace lepiej i gorzej rokujące, a żeby to rozróżnić, trzeba już mieć pewne doświadczenie i znać rynek — mówi Izabela Jabłońska, doradca ds. sztuki w New World Alternative Investments.

Art banking

Dlatego przydaje się pomoc doradców od spraw sztuki. Usługi art bankingu w Polsce oferują m.in. New World Alternative Investments, Xelion (we współpracy z domem aukcyjnym Desa Unicum), Wealth Solutions, a także wiele banków jako część oferty private banking.

— Rynek polski jest na zupełnie innym etapie rozwoju niż rynki zachodnie. Tam boom na sztukę — głównie najnowszą — w ostatnich latach był olbrzymi, a korekta cen niektórych modnych artystów po rozpoczęciu kryzysu doszła do 50 proc. W Polsce nigdy nie mieliśmy do czynienia z podobnym przegrzaniem, obserwujemy raczej konsekwentny, powolny wzrost cen, szczególnie jeżeli chodzi o klasyków nowoczesności. To właśnie takie nazwiska jak Fangor, Kantor, Nowosielski cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem kolekcjonerów — mówi Izabela Jabłońska.

Według niej na polskim rynku sztuki poszerzać się będzie grono osób zainteresowanych zakupami, szczególnie stosunkowo przystępną sztuką najnowszą. Problemem natomiast jest podaż na rynku wtórnym.

— Coraz trudniej kupić dobrą pracę klasyka, a zainteresowana jest nią potencjalnie coraz większa grupa nabywców. Jednak właśnie taka sytuacja sprzyja wzrostowi cen i potwierdza, że wybitne dzieło sztuki zawsze będzie dobrą inwestycją — dodaje Izabela Jabłońska.

Alkohol nie do picia

Inwestor może również zainwestować w alkohole. Wśród trunków inwestycyjnych wymienia się głównie whisky oraz wino. To drugie w naszym kraju łatwiej i kupić, i później sprzedać. Pośredniczą w tym wyspecjalizowane firmy, które działają na londyńskiej giełdzie win Liv-ex.

— Jest to rynek najbardziej zorganizowany spośród wszystkich alternatywnych inwestycji — na giełdzie Liv-ex notowane są nawet indeksy złożone z różnych win — przede wszystkim Liv-ex 100 (wina z najwyższej półki) oraz Liv-ex 500 (szeroki indeks także tańszych win). Można więc przeanalizować zachowanie rynku wina w czasie krachu na rynkach finansowych. W roku 2008 — najtrudniejszym dla rynku akcji, kiedy indeksy giełdowe spadły o kilkadziesiąt procent — Liv-ex 500 zyskał 5,8 proc. Około 14,5 proc. stracił Liv-ex 100, który skupia najdroższe wina. Tłumaczy się to tym, że wielu najzamożniejszych inwestorów, którzy stracili krocie na rynku finansowym, decydowało się na spieniężenie swoich kolekcji win — mówi Maciej Kossowski z Wealth Solutions.

Wśród instytucji działających na rynku winnym znajduje się Ipopema, która prowadzi fundusz Fine Wine FIZ Aktywów Niepublicznych, inwestujący w wino. W tym przypadku inwestor kupuje udziały w funduszu, a nie konkretne butelki.

Winne ryzyko

Wina przechowywane są w specjalnych, certyfikowanych piwnicach, najczęściej w okolicach Londynu. Wealth Solutions informuje, że minimalna kwota inwestycji wynosi około 5000 zł, natomiast zalecana — 10 tys. zł.

— Zdecydowanie stawiamy w tej chwili na wino — szczególnie w opcji en primeur, czyli kupowane przed rynkowym debiutem. W każdym roku mniej więcej od kwietnia można kupować wina wyprodukowane w roku poprzednim. Przez najbliższe 18 miesięcy będą one przechowywane w beczkach — trafią na rynek dopiero za 2-3 lata. Są najczęściej nawet o połowę tańsze, jeśli kupuje się je wcześniej — przed zabutelkowaniem. Na winach kupionych w opcji en primeur w ubiegłym roku nasi klienci zyskali nawet 150 proc. — hitem było wino Carruades de Lafite, którego wartość w ciągu 8 miesięcy wzrosła o 155 proc. Według ekspertów i recenzentów wino z rocznika 2009 będzie udane — informuje Maciej Kossowski.

Wealth Solutions zdecydowało się uruchomić specjalny produkt inwestycyjny En primeur 2009. To inwestycja o wyższym ryzyku niż zakup win już zabutelkowanych, jednak potencjał zysku również jest znacznie wyższy.

Trunki i sztuka to za mało

Na sztuce i alkoholu świat inwestycji alternatywnych się oczywiście nie kończy. Ciekawą propozycją, szczególnie dla panów, jest zakup samochodów zabytkowych i klasycznych takich marek, jak Rolls-Royce, BMW czy Mercedes. Wadą tego rynku jest stosunkowo mała płynność. Są również inne możliwości inwestowania — znaczki, monety czy nawet autografy.

— Myślę, że do 20 proc. udziału w portfelu inwestycyjnym mogą stanowić takie aktywa, jak wino, whisky czy dzieła sztuki. Aczkolwiek w tym ostatnim przypadku rzadko mamy do czynienia z podejściem typowo inwestycyjnym — osoby, które kupują dzieła sztuki, traktują to jako swoją pasję i trudno w takiej sytuacji mówić o proporcjach w portfelu inwestycyjnym. To zresztą dotyczy wielu segmentów inwestycji alternatywnych — znaczki, autografy, samochody to najczęściej przede wszystkim kolekcjonerstwo, a potem dopiero inwestycja — mówi Maciej Kossowski.

W inwestycjach alternatywnych o charakterze emocjonalnym najlepsze jest to, że łączy się przyjemne (pasja kolekcjonerska) z pożytecznym (zarobek). No, może z wyjątkiem wina, którego jednak, o ile liczymy na zwrot z inwestycji, wypić nie wolno. l

Wojciech Chmielarz