Najbliższe kwartały będą dla gospodarek wschodzących trudne, a ich rynki finansowe pozostaną chwiejne, uważają Paul McNamara, dyrektor inwestycyjny w GAM, oraz Bartosz Pawłowski, zarządzający Finisterre Capital, którzy gościli na konferencji „Inwestowanie na rynkach wschodzących w okresie niskich stóp procentowych”, zorganizowanej przez „Puls Biznesu” i CFA Society Poland.

— Największym zagrożeniem dla rynków wschodzących jest niekorzystny rozwój koniunktury w Europie, a zwłaszcza wybuch deflacji. Znacznie mniejszym problemem byłoby zaostrzenie polityki Fedu. Jedna czy dwie podwyżki stóp nie zrobią krzywdy gospodarkom rozwijającym się — powiedział Paul McNamara.
Wszystko w rękach Fedu
Zdaniem Bartosza Pawłowskiego, sytuacja w tej grupie krajów jest napięta, a coraz częstsze wstrząsy rynkowe mogą zakończyć się niekontrolowanym wybuchem. Planowane na październik zakończenie programów skupu aktywów przez Fed było od dawna zapowiadane, jednak zaostrzenie polityki amerykańskiego banku nie pozostanie bez wpływu na rynek, w szczególności jeżeli do pierwszej podwyżki stóp za oceanem dojdzie już w czerwcu przyszłego roku.
— Rynek jest wrażliwy na to, jak przesuwają się oczekiwania co do podwyżek stóp. Niepokojące jest to, że według oczekiwań rynkowych koszt pieniądza osiągnie szczyt w latach 2017-18, czyli właśnie wtedy, kiedy przedsiębiorstwa z rynków wschodzących będą musiały zrefinansować największączęść zadłużenia — przekonuje Bartosz Pawłowski.
Słaby złoty, mocny real
Obaj eksperci zapowiadają, że stopy zwrotu na poszczególnych rynkach mogą się bardzo różnić. Według Bartosza Pawłowskiego nudno będzie na rynkach polskich, co może jednak być dobrą wiadomością dla inwestorów.
— Złoty powinien osłabiać się w kierunku 4,30-4,40 zł za euro. Rentowności obligacji utrzymają się bardzo nisko, dzięki presji deflacyjnej oraz oczekiwaniom na obniżki stóp NBP — uważa zarządzający Finisterre Capital.
Według obu specjalistów nadmierna była przecena aktywów brazylijskich, związana z obawami o rezultaty wyborów prezydenckich. Bartosz Pawłowski radzi kupować reala, brazylijską walutę, według Paula McNamary wyróżniać się powinny tamtejsze obligacje skarbowe. Eksperci zgadzają się, że reformy powinny wesprzeć aktywa indyjskie i meksykańskie. Ich zdaniem, umacniać powinien się ryngit, waluta Malezji, a to dzięki temu, że kraj prowadzi odpowiedzialną politykę fiskalną. Bartosz Pawłowski do listy potencjalnych okazji dodaje Rumunię.
— Kraj cieszy się niską inflacją i długiem publicznym, a tymczasem zaangażowanie globalnych inwestorów na tym rynku nie jest wysokie — zauważa specjalista.
Paul McNamara odradza natomiast inwestowanie w krajach, których gospodarki uzależnione są od cen surowców. Przykładem jest Rosja, która oprócz wpływu przeceny towarów zmaga się ze skutkami sankcji, korupcją i brakiem elastyczności gospodarki. Bartosz Pawłowski obstawia przecenę węgierskiego forinta oraz obligacji znad Balatonu, wskazując na niskie stopy procentowe, duży napływ zagranicznego kapitału w ostatnich kwartałach oraz ryzyko polityczne. Obaj eksperci negatywnie postrzegają także perspektywy aktywów tureckich.
— Polityka tureckiego banku centralnego jest za luźna — zauważa Paul McNamara.