Na rynku domów zrobi się gorąco

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2024-04-10 20:00

W drugiej połowie roku popyt na budynki jednorodzinne znacząco urośnie. W górę pójdą prawdopodobnie także ich ceny — spodziewają się eksperci.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jak w I kw. 2024 r. zmieniły się ceny domów

- gdzie zanotowano największe podwyżki

- co zdaniem ekspertów będzie się działo w nachodzących miesiącach z popytem na domy i ich cenami

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W I kw. 2024 r. w siedmiu największych miastach deweloperzy sprzedali 526 domów — wynika z serwisu Otodom Analytics. To o 10 proc. więcej w niż kwartał wcześniej i aż o 142 proc. więcej niż przed rokiem. Jednocześnie do oferty weszło o 25 proc. więcej nieruchomości niż w IV kw. 2023 r. i o 58 proc. więcej niż rok wcześniej. Średnia cena domów wystawionych na sprzedaż na koniec I kw. wyniosła 1,4 mln zł i była wyższa niż kwartał i rok wcześniej o 4,5 i 10 proc.

— Najmniej da się wynegocjować w przypadku najpopularniejszych typów domów, np. segmentów czy bliźniaków na obrzeżach miast. Im bardziej niestandardowa nieruchomość, tym statystycznie większa szansa na skuteczne negocjacje — tłumaczy Ilona Łyżczarz, ekspertka rynku mieszkaniowego Otodom Analytics.

Spodziewany wysyp chętnych

Z badania przeprowadzonego przez portal Nieruchomosci-online.pl wynika, że w II kw. 2024 r. popyt na domy powinien jeszcze urosnąć.

— Ponad połowa z 1,2 tys. pośredników, którzy wypełnili nasze ankiety, prognozuje umiarkowany wzrost zainteresowania domami. Być może popyt na nie wzrośnie mocniej w drugiej połowie roku, a impulsem będzie Kredyt na start. Warto podkreślić, że jego założenia promują szczególnie rodziny z dziećmi. Dopłata będzie obniżała oprocentowanie kredytu do 0 proc. w przypadku gospodarstwa domowego, które ma troje lub więcej dzieci. Oznacza to teoretycznie, że część rodzin wielodzietnych będzie mogła sprzedać swoje mieszkanie i zamiast zamieniać je na nieco większe, wybierze jednak dom — uważa Rafał Bieńkowski, ekspert portalu Nieruchomosci-online.pl.

Podobne obserwacje ma Ewa Palus, główna analityczka Rednet Property Group.

— Nowy program mieszkaniowy może mieć wpływ na wzrost popytu na domy. Dom to najczęściej druga lub kolejna nieruchomość nabywana przez rodziny, z tego względu poprzedni program — Bezpieczny kredyt 2 proc. — nie wpłynął znacząco na wzrost popytu na domy. W ramach nowego programu kolejną nieruchomość będą mogły kupić rodziny wielodzietne. Jeśli nałożymy na to dodatkowo popularyzację pracy hybrydowej oraz wysokie ceny mieszkań w miastach, zakup domu wydaje się atrakcyjną alternatywą. Dom będzie z pewnością tańszy niż cztero- czy pięciopokojowe mieszkanie. Możemy również spodziewać się uruchomienia kolejnych faz wieloetapowych osiedli, szczególnie domów w segmencie popularnym — mówi Ewa Palus.

Przedmieścia kuszą stawką

Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, także uważa, że uruchomienie kolejnego programu dopłat do kredytów może wpłynąć na segment domów.

— Można więc oczekiwać, że w 2024 r. popyt na nowe domy utrzyma się na zadowalającym poziomie przy stabilizacji stawek, choć kilkuprocentowy wzrost także nie jest wykluczony — mówi Jarosław Jędrzyński.

Podkreśla też, że w związku z nowelizacją dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków kupujący już mogą liczyć na atrakcyjne upusty, zwłaszcza na rynku wtórnym.

— Bywają osiągalne w przypadku budynków starych, nieefektywnych energetycznie, wyposażonych w wysokoemisyjne systemy ogrzewania. W przypadku domów nowoczesnych z wysoką klasą energetyczną poszukiwanie okazji inwestycyjnej może

być zdecydowanie trudniejsze — mówi Jarosław Jędrzyński.

Sporo wciąż można zaoszczędzić na zakupie domu nie w dużym mieście, ale na jego obrzeżach. Różnica w cenie sięga średnio 24 proc.

— W Warszawie średnia stawka za metr nowego domu sięgnęła w I kw. 12 tys. zł, a w powiatach sąsiednich 8,4 tys., co oznacza cenę niższą o 30 proc. W Krakowie różnica jest jeszcze wyższa i sięga 34 proc., we Wrocławiu 27, w Poznaniu 19, a w Łodzi 9 proc. — mówi Jarosław Jędrzyński.

Okiem eksperta
Podwyżki na placu budowy
Wojciech Rynkowski
ekspert serwisu Extradom.pl

Z analizy kosztów budowy publikowanych kwartalnie przez Sekocenbud wynika, że od IV kw. 2023 r. wzrost kosztów

budowy domów jednorodzinnych utrzymuje się na poziomie zbliżonym do prognozowanego dla tych okresów wskaźnika inflacji. Przypuszczam, że z podobnym zjawiskiem będziemy mieli do czynienia w II kw. Dopiero w III i IV kw. spodziewam się wzrostu kosztów budowy związanych z wejściem nowego programu dopłat do kredytów hipotecznych.

Nie bez znaczenia będzie także konkurencja dużych projektów publicznych finansowanych z KPO, która przełoży się na wzrost cen materiałów budowlanych i wynagrodzenia ekip. Myślę, że w zależności od regionu wzrost kosztów budowy domów w tym roku wyniesie od 6 proc., czyli poziomu zbliżonego do prognozowanego wskaźnika inflacji, do około 10-12 proc., a więc mniej więcej połowy wzrostu ceny metra kwadratowego mieszkań w dużych miastach.