Spadło zaufanie klientów do deweloperów, co przekłada się na zwiększenie zainteresowania lokalami na rynku wtórnym.
Na rynku mieszkaniowym od kilku miesięcy panuje stagnacja. Sytuacja nie uległa zmianie także w lutym — deweloperzy wstrzymują inwestycje, a klienci czekają na zmianę polityki kredytowej banków. Coraz więcej osób dowiaduje się jednak o ceny mieszkań i możliwości uzyskania rabatów cenowych — stąd złudzenie ożywienia na rynku. Ale nie przekłada się to na liczbę zawieranych transakcji. Jak wynika z raportu Ober-Haus, w lutym ceny nieruchomości na rynku pierwotnym w Warszawie nieznacznie spadły, a wysokość obniżek uzależniona jest od terminu rozpoczęcia budowy danej inwestycji i wysokości pułapu cenowego.
— Oczywiście, ceny proponowane w poprzednich latach nie mają obecnie racji bytu. Im wcześniej została zakupiona działka, im wcześniej rozpoczęta inwestycja, tym większa możliwość obniżki ceny — wyjaśnia Anna Wrzesień-Berezowska, dyrektor działu nieruchomości mieszkaniowych Ober-Haus.
W niektórych dzielnicachWarszawy — takich jak Bemowo czy Tarchomin — można już kupić mieszkania za 6-7 tys. zł za metr kwadratowy. Umożliwia to klientom skorzystanie z dopłat udzielanych w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim" (cena za metr kwadratowy mieszkania nie może przekraczać 7,1 tys. zł.).
Analitycy Ober-Haus zauważyli, że spadło zaufanie klientów do deweloperów, co przekłada się na zwiększenie zainteresowania mieszkaniami na rynku wtórnym.
— Ceny są nieco wyższe od deweloperskich, ale kupujemy wykończony, gotowy do zamieszkania lokal. Inwestycja jest wtedy bezpieczna — tłumaczy Anna Wrzesień-Berezowska.
Na przebudzenie rynku możemy jednak liczyć dopiero w momencie zmiany polityki kredytowej banków, która ponownie pozwoli klientom na finansowanie zakupów nieruchomości.