Wariant optymistyczny zakłada, że po kilku tygodniach rewizji procedur kredytowych banki będą udzielać kredytów, tyle że na zmodyfikowanych, mniej korzystnych warunkach. Będzie to oznaczać ograniczenie liczby potencjalnych nabywców mieszkań w stosunku do sytuacji sprzed roku-dwóch.
Na ceny lokali wpłynie także polityka banków wobec deweloperów. Część firm rozpoczynała nowe inwestycje, mając zapewnione finansowanie, i te spółki nie będą zmuszone do drastycznych obniżek. Inna jest sytuacja firm, które rozpoczęły budowy bez zabezpieczonych do końca funduszy. Jeśli banki odmówią im powiększenia kredytu, będą się ratowały wyprzedażą gruntów i ostrą walką cenową, nawet kosztem ograniczenia marży.
Trudno się spodziewać, że obniży ceny deweloper budujący mieszkania w standardzie podstawowym na obrzeżu Warszawy w cenie około 5 tys. zł za mkw. Ale wydaje się to możliwe w przypadku apartamentów, których ceny wynoszą kilkanaście tysięcy złotych za metr, bo kryzys kredytowy ograniczył możliwości nabywcze klientów. Banki będą zaś ostrożniej podchodzić do udzielania kredytów na droższe lokale, wiedząc, że ich wartość jest przeszacowana.
Kazimierz Kirejczyk