Najdrożej w stolicy, najtaniej w Zielonej Górze

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2020-08-20 22:00

Wzrost udziału wkładu własnego z 10 do 20 proc., jakiego żądają banki, to główny powód, dla którego przy zakupie nowego mieszkania trzeba mieć obecnie o ponad 50 proc. więcej gotówki niż rok temu.

HRE Investment wyliczył na podstawie danych NBP i portalu Kalkulatory budowlane, że za 30-metrową kawalerkę w dużym mieście w połowie 2019 r. trzeba było zapłacić 236 tys. zł, a dziś jest to 251 tys. (wzrost o 7 proc.), natomiast wysokość wkładu własnego przy jej zakupie wzrosła z 23,6 do 50,3 tys. zł. Koszt wykończenia w popularnym standardzie przy wykorzystaniu materiałów z niższej półki i bez uwzględniania ceny mebli wynieść może około 35 tys. zł, a w roku ubiegłym było to około 30 tys. zł (wzrost o ponad 14 proc.).

Więcej też pochłoną koszty transakcyjne, takie jak usługi notariusza, pośrednika czy prowizja za udzielenie kredytu, gdyż są uzależnione od ceny nieruchomości. Przy zakupie takiej kawalerki zamiast 7,1 tys. zł jak przed rokiem wyniosą one dziś 7,5 tys. zł (nie zwiększyła się tylko opłata sądowa). Warszawa, Gdańsk, Kraków, Wrocław i Gdynia to miasta, w których ceny 1 m kw. własnego M są najwyższe i tam, planując kupić 30-metrową kawalerkę od dewelopera, trzeba mieć na koncie od około 90 tys. zł (w Gdyni) do ponad 100 tys. zł (w stolicy). Najmniej gotówki potrzeba przy zakupie w Zielonej Górze (68,7 tys. zł).

50 proc. O tyle więcej niż w roku ubiegłym trzeba mieć dzisiaj gotówki, by kupić takie samo mieszkanie na kredyt.