Nałęcz: prezes TVP znał całą sprawę przed publikacją GW

opublikowano: 2003-02-21 10:50

Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz powrócił do tematu braku reakcji Kwiatkowskiego na towarzyszące mu podejrzenia związane z prywatyzacją „Dwójki”. Dowodził, że prezes TVP powinien znać całą sytuację z relacji zaprzyjaźnionego z nim Bolesława Sulika z rady nadzorczej TVP, który przesłuchał zapis rozmowy z Rywinem.

Przewodniczący starał się dowieść, że Sulik szczegółowo zrelacjonował sprawę Kwiatkowskiemu najpóźniej w sierpniu, podczas, gdy szef TVP uważał, że miało to miejsce we wrześniu. Nałęcz próbował dowieźć, że podczas rozmowy z premierem, którego zapewnił o swojej niewinności, Kwiatkowski był doskonale poinformowany o całej sprawie.

Prezes telewizji publicznej odpierał zarzuty, zaznaczając, że na taśmie nie było jego nazwiska, jako inicjatora afery korupcyjnej, a padło ono z ust Rywina dopiero podczas konfrontacji u premiera. Stąd nie wiedział wówczas, że będzie posądzany o udział w aferze korupcyjnej.

Szef komisji śledczej zwrócił też uwagę na sformułowanie Sulika, ujęte w stenogramie z posiedzenia Rady Nadzorczej TVP z 21 stycznia.

- Cała ta sprawa, Rywingate przynosi szkodę wszystkim, którzy nawet pośrednio, przypadkowo się w nią zaangażowali. Przynosi także szkodę nam. Ja czuję niecierpliwość pewną, że czas byłoby w jakiś sposób przerwać milczenie na ten temat ze strony telewizji publicznej. Tym bardziej, że jesteśmy otoczeni nieprzychylnymi nam mediami. Ty masz swoje powody Robert, żeby sam nie występować - znam je i rozumiem – zacytował Nałęcz, słowa, które powiedział wówczas do szefa TVP członek Rady Nadzorczej telewizji Bolesław Sulik. Zdaniem Nałęcza w ostatnim zdaniu kryje się wiedza o czymś publicznie nieujawnionym.

Kwiatkowski wyjaśniał, że - jego zdaniem - Sulikowi chodziło, by szef TVP nie występował "zbyt aktywnie, jako komentator, bowiem jest uczestnikiem". Jednak Nałęcz uważał, że jest jakaś wiedza, która nie jest wiedzą potoczną, zaczerpniętą z lektury „Gazety Wyborczej” i obserwacji mediów.

Nałęcz próbował ustalić wiedzę Kwiatkowskiego o aferze, podważając tezę, że ten poznał całą sprawę dopiero w artykule w „Gazecie Wyborczej”. Prezes TVP zeznawał wcześniej, że miał informacje o tej sprawie m.in. od samego Rywina, od premiera i od osób trzecich.

Komisja poprosiła też o wyjaśnienie dzisiejszej publikacji prasowej, która przytaczała ubiegłoroczny wywiad Kwiatkowskiego dla miesięcznika "Press". Stwierdził w nim, że jest zwolennikiem prywatyzacji telewizji publicznej. Prezes TVP wyjaśniał to, tłumacząc, że wypowiedź doptyczyła finansowania telewizji i niskiej ściągalności abonamentów, która pozostaje na poziomie 50 proc.

Piątkowe przesłuchanie Roberta Kwiatkowskiego przed komisją śledczą rozpoczął Ryszard Kalisz z SLD, który wrócił do tematu listu wysłanego przez prezesa TVP do prokuratury dzień po zeznaniach w prokuraturze. List dotyczył spotkania Roberta Kwiatkowskiego z Lwem Rywinem w daczy Rywina na Mazurach.

- List do prokuratury ujawniający, że byłem z Lwem Rywinem w jego domu na Mazurach w lipcu ub. roku wysłałem do prokuratury, bo "media drążyły temat, zastanawiając się, kto był na Mazurach" - zeznał prezes TVP przed komisją śledczą.

Kwiatkowski wyraził też opinię, że cała afera ma charakter biznesowy – media prywatne potrzebowały pomocy Rywina przy lobbyingu, a Rywin potrzebował nowego miejsca pracy.

Uczestników przesłuchania zaskoczył poseł samoobrony Solana, który zażądał, by Kwiatkowski przysiągł na biblię, że nie uczestniczy w aferze Rywina.

PK