W nocy z czwartku na piątek Bagdad stał się celem potężnych nalotów. Prawie przez całą noc w mieście słychać było silne eksplozje. Samoloty koalicji atakowały budynki rządowe w centrum miasta oraz przedmieścia, gdzie stacjonują oddziały Gwardii Republikańskiej. Reuters podał, że nad ranem co najmniej sześć silnych eksplozji słychać było z zachodnich obrzeży Bagdadu.
- Siły powietrzne koalicji i pociski Tomahawk zniszczyły w nocy centra komunikacji, dowodzenia i kontroli w stolicy – poinformowało dowództwo koalicji.
Przez kilka godzin wojska USA walczyły w nocy z siłami irackimi pod miastem Nadżaf, leżącym około 160 km na południe od Bagdadu. Amerykanie użyli czołgów i artylerii. Nie wiadomo czy na drodze ofensywy aliantów stanęła regularna armia iracka czy odziały elitarnej Gwardii Republikańskiej. Wiadomo jedynie, że irackie siły liczyły około 1500 osób.
W czwartek oddziały Kurdów po raz pierwszy od 1991 roku przeszły linie frontu na północy Iraku, zajmując pozycje w odległości dwudziestu kilometrów od głównego miasta północnego Iraku, centrum wydobycia ropy naftowej - Kirkuku. W nocy z czwartku na piątek oddziały bojowników kurdyjskich zajęły miejscowość Karah Andżir pod Kirkukiem, likwidując kilka punktów oporu armii lojalnej wobec Saddama Husajna.
Wcześniej około tysiąca żołnierzy amerykańskich dokonało desantu w górach irackiego Kurdystanu.
PK, Reuters, France Presse