Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń: w 2024 roku liczba mieszkańców Polski spadła o 147 tysięcy. Liczba nowych urodzeń była najniższa w całym okresie powojennym i wyniosła 252,2 tys. A co gorsza wskaźnik dzietności, pokazujący ile dzieci może urodzić przeciętnie kobieta, zmalał do 1,16, co stawia nas w gronie krajów o najniższym poziomie dzietności w Unii Europejskiej. I wszystko wskazuje, że będzie tylko gorzej, co wynika m.in. z głębokiej zmiany charakteru relacji społecznych.
Konsekwencje są oczywiste: rąk do pracy będzie mniej, więc gospodarka będzie rosnąć wolniej. Za to zwiększy się obciążenie systemu ubezpieczeń społecznych i – przede wszystkim – systemu ochrony zdrowia. Bo z czasem Polska będzie się starzeć i coraz bardziej chorować.
Z drugiej strony depopulacja może być szokiem, który wymusi gospodarczy postęp: więcej inwestycji w automatyzację i ogólnie w kapitał, co będzie prowadzić do zwiększenia wydajności pracy. I może nie będzie tak źle: nawet jak gospodarka będzie rosła wolniej, to ten tort będzie dzielony przez mniejszą liczbę osób, więc dochód nie powinien spadać.
Czy to zadziała w Polsce? Na razie owoce wzrostu gospodarczego dzielone są u nas nierówno. PKB w 2024 roku wzrósł o 2,9 proc. – co było pozytywnych zaskoczeniem – ale wcześniej robione badania wskazują na utrzymujące się nierówności dochodowe i majątkowe. A i regionalnie Polska nie rozwija się równomiernie.
W najnowszym odcinku rozmawiamy też o sztucznej inteligencji: o tym, że do globalnego wyścigu przystąpiły właśnie Chiny i co to oznacza, a także o polskich pomysłach na rozwój AI. W krajowym scenariuszu dla sztucznej inteligencji nie ma miejsca dla resortu nauki, za to do gry wchodzi Ministerstwo Obrony Narodowej.