Niełatwo jest skoczyć z parkietu na parkiet

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-02-04 00:00

Sześć spółek czeka w kolejce na transfer z małego parkietu na duży. Giełdowy przedsionek stał się czyśćcem.

„NewConnect to dla nas giełdowy przedsionek, chcemy nauczyć się na nim rynku kapitałowego, zdobyć rozpoznawalność wśród inwestorów i potem przenieść się na duży parkiet” — pod takimi słowami podpisałaby się większość prezesów spółek, wchodzących w ostatnich latach na alternatywny rynek. Mniej lub bardziej poważne deklaracje o planowanych przenosinach na główny parkiet gęsto padają przed debiutancką sesją na NC (ostatnio o chęci przenosin mówił prezes APN Promise, które wejdzie na mały parkiet w przyszłym tygodniu), ale potem — gdy okazuje się, że przed transferem trzeba przygotować prospekt emisyjny i dopełnić wielu formalności — entuzjazm zwykle gaśnie.

None
None

Szwankująca trampolina

Przez prawie pięć i pół roku funkcjonowania NewConnect stał się trampoliną, pozwalającą na wskoczenie na GPW, zaledwie 19 spółkom — i z roku na rok jest gorzej. W 2010 r. transferu dokonało osiem spółek, rok później — już tylko sześć, a w ubiegłym roku — zaledwie… dwie. Ten rok dla transferowiczów zaczął się nie najgorzej, bo w połowie stycznia na GPW przeniosła się Baltona, ale także jej dopinanie transferowych procedur zajęło prawie rok, podczas gdy Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zapewnia, że można to zrobić kilka razy szybciej.

— Standardowo, jeśli nie ma nadzwyczajnych problemów, postępowanie trwa około dwóch miesięcy — mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

Problem w tym, że „nadzwyczajne problemy” spółek z NewConnect są na porządku dziennym. Jedyny dotychczas tegoroczny transferowicz o„rozpoczęciu przygotowań do przejścia na GPW informował już w październiku 2011 r., a wniosek o zatwierdzenie prospektu złożył w KNF w maju ubiegłego roku. Po drodze wplątał się jednak w spór z wynajmującymi mu powierzchnię handlową Polskimi Portami Lotniczymi i musiał zamknąć najbardziej rentowne sklepy na warszawskim lotnisku. — Musieliśmy skupić się przede wszystkim na rozwoju biznesu, dlatego wszystkie procedury się przedłużyły — tłumaczył opóźnienia Andrzej Uryga, dyrektor zarządzający Baltony.

Długa krótka droga

W kolejce do dużego parkietu nie ma dziś tłoku. — Mamy prospekty sześciu spółek z NC, które zamierzają przenieść się na rynek regulowany — mówi Łukasz Dajnowicz.

KNF nie ujawnia ich nazw. Standardowo kapitalizacja spółki, która chce wejść na GPW, musi wynosić co najmniej 60 mln zł (15 mln EUR). Ułatwioną drogę mają jednak ci, którzy nabrali giełdowych szlifów na NewConnect — spółki notowane na alternatywnym rynku przez co najmniej pół roku mają 20-procentowy rabat, ich kapitalizacja musi więc wynosić minimum 48 mln zł (12 mln EUR). Te wymogi spełnia dziś 25 notowanych na NC firm, z których 13 ma nawet spory zapas, bo ich kapitalizacja przekracza 100 mln zł. Najwyżej wyceniane przez rynek są PCZ (1,8 mld zł) i Termo-rex (1,24 mld zł), powyżej progu 200 mln zł są też Platinum Properties Group, Medicalgorithmics i Elemental Holding. Na NC notowanych jest dziś 431 spółek (o 7 mniej niż na GPW). Ich łączna kapitalizacja sięga 11,12 mld zł. To prawie dwa razy mniej niż kapitalizacja samego tylko Orlenu.