Niemieckie siły zbrojne, czyli Bundeswehra, liczą w tej chwili około 180 tys. żołnierzy, co oznacza niedobór około 20 tys. osób w stosunku do obecnego celu. Niemcy od lat zmagają się z problemami w rekrutacji nowych członków armii.
NATO przygotowuje się do zatwierdzenia nowych, bardziej wymagających celów dotyczących liczebności sił zbrojnych i uzbrojenia w 2025 roku. Jest to reakcja na pogorszającą się sytuację bezpieczeństwa w świetle rosyjskiej ofensywy na Ukrainie. Jak wcześniej informowała agencja Reuters, planiści NATO przewidują, że sojusz będzie potrzebował od 35 do 50 dodatkowych brygad, aby przeciwstawić się ewentualnemu atakowi Rosji. Każda brygada liczy od 3 do 7 tysięcy żołnierzy, co oznaczałoby konieczność zmobilizowania od 105 do 350 tys. dodatkowych żołnierzy.
W takim scenariuszu Niemcy, które zazwyczaj dostarczają około 10 proc. zdolności NATO, musiałyby utworzyć 3–5 dodatkowych brygad, czyli dostarczyć od 20 do 30 tys. dodatkowych żołnierzy. Praktycznie oznaczałoby to stworzenie jeszcze jednej dywizji, oprócz trzech, które Berlin już obecnie wyposaża.
Rząd kanclerza Olafa Scholza znacznie zwiększył wydatki na obronność po rosyjskiej inwazji, osiągając poziom zgodny z wymogami NATO po raz pierwszy od wielu lat. Wciąż jednak pozostaje pytanie, jak Niemcy zamierzają utrzymać tak wysokie nakłady finansowe w dłuższej perspektywie.
Spory budżetowe doprowadziły w zeszłym miesiącu do rozpadu trójpartyjnej koalicji rządowej pod przewodnictwem Olafa Scholza, w efekcie czego ogłoszono przedterminowe wybory, które odbędą się w lutym.
