Niemiecki produkt krajowy brutto w drugim kwartale 2020 r. spadł o 9,7 proc. względem pierwszego kwartału i o 11,3 proc. względem drugiego kwartału 2019 r. — poinformował we wtorek Destatis, niemiecki odpowiednik GUS. Tym samym okres miedzy kwietniem a czerwcem był najgorszy dla niemieckiej gospodarki od początku kalkulacji kwartalnego PKB w tym kraju, a więc od 1970 r.
Cierpi też polski przemysł
Oprócz głównej liczby we wtorek ujawniono także, jak podczas najostrzejszych antypandemicznych obostrzeń radziły sobie poszczególne branże. Najgorzej sytuacja wyglądała w nakładach brutto na środki trwałe w maszynach i zaopatrzeniu — tu odnotowano spadek aż o 19,6 proc. względem pierwszego kwartału. Wydatki konsumpcyjne spadły o 10,9 proc., natomiast najmniej ucierpiało budownictwo, spadając „jedynie” o 4,2 proc. Co ciekawe, wydatki w sektorze publicznym pomogły powstrzymać jeszcze większe spadki, rosnąc o 1,5 proc.
Z perspektywy Polski najważniejszą wiadomością jest spadek eksportu aż o 20,3 proc., ponieważ istotna część polskiego eksportu przemysłowego to poddostawcy niemieckich producentów. W konsekwencji wraz z zahamowaniem niemieckiego eksportu cierpi także polski przemysł.
Domowe oszczędności
Podczas lockdownu Niemcy niemal podwoili oszczędności swoich gospodarstw domowych. W realiach kryzysu, rosnącej niepewności nie tylko epidemicznej, lecz także tej związanej z utrzymaniem miejsca pracy, wielu Niemców zrezygnowało z zakupów i zdecydowało się na odłożenie pieniędzy na później.
W rezultacie stopa oszczędności wyniosła w drugim kwartale 20,1 proc. Jasne jest, że drugi kwartał był najgorszym okresem tego kryzysu, bowiem oprócz naturalnych rynkowych mechanizmów część szkody umyślnie wyrządziły gospodarce państwa chcące ocalić swoim obywatelom życie. Oczywiste jest więc, że dalsze miesiące i kwartały będą lepsze. Pytanie, które zadają sobie analitycy, w tym Carsten Brzeski, główny ekonomista ING Banku, brzmi: w jaki sposób państwa mają rozróżnić szkodę wyrządzoną sobie od słabości gospodarki, które kryzys jedynie uwypukla.
— Nie będzie żadną filozofią, by przewidzieć, że w trzecim kwartale gospodarka będzie miała jedne z najlepszych wyników kwartalnych w historii. Wszystkie wskaźniki aktywności wskazują na stały wzrost w miesiącach letnich. Wskaźnik przebiegu opłat drogowych ostatnio powrócił nawet do poziomu sprzed kryzysu. Obniżka podatku VAT w połączeniu ze spędzaniem wakacji w kraju powinna była jeszcze raz pobudzić konsumpcję prywatną. Jednocześnie jednak ujawnia się strukturalny wpływ kryzysu, który ogranicza zbyt duży entuzjazm dla wzrostu. Bieżąca dyskusja w niemieckim rządzie dotycząca wydłużenia krótkoterminowych programów pracy z 12 do 24 miesięcy nie tylko ilustruje determinację rządu, by rozłożyć w czasie niwelowanie skutków kryzysu, ale także to, jak trudno będzie ostatecznie wyjść ze środków kryzysowych. Rozróżnienie między cyklicznymi i strukturalnymi skutkami kryzysu będzie coraz trudniejsze — zaznacza analityk.
Budowanie na przewadze
Jednocześnie jednak Claus Vistesen, główny ekonomista Pantheon Macroeconomics, podkreśla, że nasi zachodni sąsiedzi w najbliższym czasie będą mogli zrobić więcej niż inni w UE, by przeciwdziałać skutkom kryzysu, dzięki dotychczas konserwatywnej polityce budżetowej.
— Niemcy przeszły przez lockdown w lepszej kondycji niż ich partnerzy ze strefy euro częściowo z powodu stosunkowo odpornej działalności budowlanej i wydatków konsumentów na towary. Uważamy, że teraz Niemcy będą budować na tej przewadze. Na przykład niemiecki rząd ma więcej miejsca na bodźce fiskalne niż większość innych państw członkowskich europejskiej wspólnej waluty, a co ważniejsze, po wielu latach niemiecki rząd jest wreszcie gotowy z tych bodźców korzystać — twierdzi analityk.