Akcje PGE, największej firmy energetycznej w kraju, zanurkowały na poniedziałkowej sesji. Tego dnia zniżkowały też inne firmy energetyczne w Europie, w ramach korekty po wcześniejszych zwyżkach, ale w przypadku PGE dodatkowym ciężarem mogły być doniesienia „Gazety Wyborczej”.
Postój niepokoi
Dziennik podał, że oddany niedawno blok energetyczny w Turowie jest źle zaprojektowany i niedostosowany do parametrów węgla wydobywanego w pobliskiej kopalni. To przyczyna trwającego od 19 czerwca postoju bloku, którego budowa pochłonęła prawie 4 mld zł. Sama PGE wydała w poniedziałek oświadczenie, w którym dementuje spekulacje związane z paliwem.
„Nowy blok w Elektrowni Turów od 19 czerwca 2021 r. jest w planowanym postoju remontowym. Postój nie jest związany z awarią ani problemami powstałymi podczas funkcjonowania bloku. Węgiel dostarczany do nowego bloku ma parametry spełniające wymagania kontraktowe” – napisała PGE.

Z dystansem do sprawy podchodzi Paweł Puchalski, analityk banku Santander śledzący poczynania PGE.
- Oceniam, że postój bloku w Turowie ma tylko nieznacznie negatywny wpływ na bieżące wyniki PGE. Jeśli zaś chodzi o dłuższy termin, to oczekuję, że w perspektywie kilku kwartałów te aktywa trafią do NABE (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która ma przejąć aktywa węglowe od grup energetycznych – red.), więc nieplanowy postój nie wpływa na wycenę spółki – zauważa analityk.
Rozmowy bez efektów
To kolejne zamieszanie wokół Turowa, który jest jednym z trzech w Polsce kompleksów opartych o węgiel brunatny. W lutym czeskie władze skierowały do TSUE żądanie wstrzymania wydobycia w tej kopalni. Argumentowały, że jej rozbudowa zagraża m.in. dostępowi do wody w regionie Liberca, zakwestionowały też legalność koncesji górniczej.
W maju sąd Unii Europejskiej nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w Turowie. Polski rząd odmawia wykonania tej decyzji, rozpoczął też negocjacje ze stroną czeską. Na razie nie przyniosły efektów.