Grupa uzbrojonych ludzi ubranych w mundury policyjne napadła na biuro firmy naftowej Agip w Port Harcourt w Nigerii. Jest dziewięć ofiar śmiertelnych - poinformował we wtorek Reuter, powołując się na "źródło w służbach bezpieczeństwa". Rzecznik Agip w Nigerii potwierdził jedynie, że doszło do "incydentu", ale odmówił bliższych informacji.
Nie wiadomo, czy napaści dokonała ta sama zbrojna grupa, która przetrzymuje czterech zagranicznych zakładników i która w ostatnim miesiącu przeprowadziła całą serię ataków na obiekty naftowe w Nigerii.
Za porwaniem stoi prawdopodobnie ugrupowanie "Ruchu na rzecz emancypacji delty Nigru", które w zamian za uwolnienie zakładników żąda wolności dla dwóch przywódców nigeryjskiego plemienia Ijaw.
Grupy ochotników z Ijaw - czwartej największej grupy etnicznej Nigerii - domagają się większej kontroli miejscowej ludności nad lokalnymi zasobami ropy oraz oskarżają działające w delcie Nigru koncerny naftowe o rabunkową gospodarkę i dyskryminację okolicznych mieszkańców.
Uprowadzeni 11 stycznia Amerykanin, Brytyjczyk, Bułgar i Honduranin pracują w przemyśle naftowym; dwóch pierwszych - na platformie wiertniczej brytyjsko-holenderskiej kompanii Royal Dutch Shell.
Instalacje Shella są od dłuższego czasu celem ataków ze strony zbrojnych grup z wiosek położonych w delcie Nigru.