O co chodzi z mydłem Zabłockiego?

Marcin Dobrowolski
opublikowano: 2015-10-09 08:35

Powiedzenie "wyjść jak Zabłocki na mydle" znaczy ponieść nieoczekiwane i nie do odzyskania straty finansowe przy nadziei zarobienia większych sum. Można powiedzieć, że to tyle, co "utopić duże sumy". W przypadku Zabłockiego - dosłownie.

Cyprian Zabłocki herbu Łada urodził się w 1792 r. w rodzinie ziemian właścicieli majątku Rybie koło Sochaczewa. Do dziś stoi tam rodzinny pałac, a na cmentarzu znaleźć możemy grób szlacheckiej familii. 

Cyprian marzył o zrobieniu dużego majątku, a może po prostu chciał wyciągnąć rodzinę z trudnej sytuacji finansowej. Musimy pamiętać, że ziemie dawnej Rzeczypospolitej były zrujnowane przez wojny i insurekcję kościuszkowską oraz wysiłek narodu do uzbrojenia armii napoleońskiej. Do tego w poprzek jednolitych dotychczas ziem stanęła granica celna rosyjsko-pruska niszcząc dotychczasowe powiązania gospodarcze. Dawne źródła zarobku wyschły, trzeba więc było znaleźć nowe.

Zabłocki służył w armii napoleońskiej, w Brukseli pojął żonę (o czym w pamiętnikach pisał Prot Lelewel) i znał najnowsze mody pojawiające się na zachodzie. Jedną z nich było coraz powszechniejsze stosowanie mydła do mycia ciała. Wcześniej używano go jedynie do prania odzieży i przemywania ran. 

Przedsiębiorczy szlachcic postanowił więc wyprodukować dużą ilość detergentu i spławić go Wisłą do Gdańska, gdzie sprzedane kupcom zostałyby zaokrętowane na statki płynące do zachodnioeuropejskich portów. Problemem była jednak wspomniana już granica i cło pruskie, które sensowność inwestycji stawiało pod znakiem zapytania. Pomysłowy weteran znalazł sposób na ominięcie podatku - postanowił zapakować produkt w wodoodporne skrzynie, związać je sznurem i ciągnąć pod powierzchnią wody za barką, na której dla niepoznaki załadowano niewielką ilość towaru.

Tak też zrobił, problemem okazała się jednak szczelność skrzyń. Po wyładowaniu towaru - w Gdańsku, albo wcześniej - wyjęto puste niemal skrzynie wypełnione jedynie niewielką ilością szarej mazi. 

W ten sposób wielka inwestycja pociągnęła za sobą wielką plajtę. Wielu wypominało potem Zabłockiemu chciwość, która doprowadziła do jego katastrofy. Przyznać jednak należy, że powodem zastosowania takiej metody było zaporowe cło nałożone przez Prusaków. 

Zabłocki zmarł w 1868 r. i pochowany został w rodzinnym grobowcu. Na terenie cmentarza do dziś stoi studnia, a przy niej wielka balia, w której według legendy Zabłocki miał wyrabiać swój towar.