Jastrzębska Spółka Węglowa, największy producent węgla koksującego w Europie, ma zostać objęta zapisami ustawy górniczej, co pozwoli zrealizować program dobrowolnych odejść górników. Zmianę tę wprowadził do rządowego projektu ustawy Miłosz Motyka, minister energii. To jedno z działań podejmowanych po to, by poprawić sytuację górniczej spółki, której zarząd w ubiegłym miesiącu przyznał, że w perspektywie pół roku grozi jej utrata płynności.
Rządowa pomoc podbiła kurs JSW
Kurs JSW zareagował wzrostem na informację o włączeniu spółki do projektu ustawy. Akcje drożały we wtorek o ponad 8 proc.
– Planowane objęcie JSW ustawą górniczą to dobra informacja – komentuje Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.
Jego zdaniem wprowadzenie programu dobrowolnych odejść jest na pewno lepszym pomysłem od ciągłego dosypywania pieniędzy. Uważa, że realizacja programu zajmie od roku do dwóch lat, a obejmie około 10 proc. liczby pracowników. Działanie to może pozwolić spółce zredukować koszty zatrudnienia o prawie 700 mln zł rocznie.
Opóźniona restrukturyzacja
Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego BOŚ, uważa, że wsparcie w ramach ustawy górniczej to kwestia, która nie ma pierwszoplanowego znaczenia. Odejścia na pewno pozwolą obniżyć koszty, ale nie rozwiążą strukturalnych problemów.
– JSW potrzebuje restrukturyzacji i wypracowania koncepcji, jak odzyskać możliwość generowania przepływów pieniężnych. W tej chwili nie wypracowuje nawet dodatniej EBITDA – mówi ekonomista.
Zwraca też uwagę, że spółka może redukować zatrudnienie tylko do pewnego stopnia, by móc kontynuować wydobycie.
– Objęcie JSW zapisami ustawy górniczej zapewne jest konieczne w obecnej sytuacji spółki. Natomiast szkoda, że władze przedsiębiorstwa zmarnowały dwa lata, kiedy można było prowadzić działania optymalizacyjne. Zmarnowały też olbrzymie środki finansowe z funduszu stabilizacyjnego – komentuje Jarosław Zagórowski, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa, a w latach 2007-15 prezes JSW.
Podkreśla, że przez ten czas spółka uzasadniała swoją trudną sytuację czynnikami zewnętrznymi, podczas gdy należało zacząć od środka i poprawić efektywność, optymalizując koszty. Należało to robić nie tylko w kopalniach, ale w całej grupie kapitałowej.
W zarządzie JSW doszło niedawno do zmian. Na początku października rada nadzorcza odwołała Ryszarda Jantę z funkcji prezesa, a jego obowiązki przejął Bogusław Oleksy. Miesiąc wcześniej stanowisko stracił Remigiusz Krzyżanowski, wiceprezes do spraw ekonomicznych.
Przerost zatrudnienia
Jarosław Zagórowski uważa, że porozumienie ze stroną społeczną jest osiągalne. Przypomina, że udało się to dwukrotnie w czasach, kiedy był prezesem. Załoga zgodziła się wówczas na czasowe obcięcie niektórych składników wynagrodzeń.
– Natomiast patrząc dzisiaj na liczbę pracowników widać, że w JSW jest przerost zatrudnienia, głównie w administracji – dodaje były prezes spółki.
O wysokim zatrudnieniu w administracji mówił w ubiegłym tygodniu Krzysztof Łabądź ze związku zawodowego Sierpień 80, działającego w JSW. Deklarował, że związki są za dobrowolnymi odejściami, ale przeciw obniżkom płac górników.
Jakub Szkopek zauważa z kolei, że JSW ma niski poziom wydobycia w przeliczeniu na pracownika - około 550 ton rocznie, podczas gdy kilka lat temu było to prawie 800 ton.
– Ten wskaźnik można zwiększać na dwa sposoby. Pierwszy to maksymalizacja wydobycia, ale w warunkach geologicznych JSW to trudne do zrobienia. Drugi to optymalizacja zatrudnienia – mówi analityk Erste.
JSW potrzebuje różnych form pomocy
Zarząd musi wdrożyć także inne sposoby na poprawę płynności.
– Zakładam, że do połowy 2026 r. spółka będzie zwolniona ze świadczeń społecznych, w tym płatności na rzecz ZUS. Rząd wspiera też spółkę w kwestii zwrotu składki solidarnościowej – wskazuje Jakub Szkopek.
Oszczędności mogą według niego objąć też nakłady inwestycyjne. Niewykluczone są też scenariusze takie, jak przekazanie koksowni Polskiej Grupie Zbrojeniowej, mimo że rząd na razie nie promuje takiego rozwiązania.
– Jednocześnie trzeba pamiętać, że JSW ma kłopoty z finansowaniem, bo banki z rezerwą podchodzą do biznesu węglowego. W skrajnym scenariuszu może dojść do tego, że państwo dokapitalizuje spółkę poprzez emisję akcji – mówi analityk Erste.