W „Pulsie Biznesu” z 4 czerwca ukazał się artykuł Roberta Adamczyka i Piotra Syryczyńskiego odnoszący się do wdrażania w Polsce postanowień Dyrektywy 96/61/WE w sprawie zintegrowanego zapobiegania i ograniczania zanieczyszczeń, nazywanej potocznie Dyrektywą IPPC. Autorzy artykułu sformułowali kilka ważnych i kilka dyskusyjnych tez.
Dyrektywa IPPC to jeden z najważniejszych unijnych aktów prawnych w zakresie ochrony środowiska. Jego wymagania już determinują działanie większości dużych i średnich obiektów przemysłowych w kluczowych branżach, takich jak energetyka, przemysł rafineryjny, wytwarzanie podstawowych substancji chemicznych, cementu, wapna, żelaza i metali kolorowych, przetwarzanie mięsa, mleka, owoców i warzyw czy unieszkodliwianie odpadów.
Operatorzy instalacji z tych branż muszą uzyskać pozwolenia zintegrowane, dostosowując się stosunkowo szybko (instalacje istniejące najpóźniej do października 2007 r. a nowe przed ich uruchomieniem) do wymogów tzw. najlepszej dostępnej techniki (ang. BAT).
Warto podkreślić, że pojęcie „technika” oznacza zarówno stosowaną technologię, jak i sposób, w jaki instalacja jest projektowana, wykonywana, eksploatowana oraz likwidowana.
Wdrożenie Dyrektywy IPPC w Polsce to duże wyzwanie dla naszej gospodarki, ale możemy mu sprostać, jeżeli operatorzy już zaczną się przygotowywać do jego realizacji. Większość wymagań IPPC może być spełniona w procesie poprawy konkurencyjności przemysłu.
Prawo daje wiele możliwości przyjaznej dla przemysłu interpretacji wymagań, przy skutecznej ochronie środowiska. Konieczne jest wypracowanie nowych zasad współpracy między operatorami instalacji a organami wydającymi pozwolenia zintegrowane, które umożliwią ustalanie warunków prowadzenia działalności w sposób przejrzysty i zapewniający realizację celów ekonomicznych i ochrony środowiska.
Dobrze więc się stało, że publiczna dyskusja na ten ważny temat została zapoczątkowana w „Pulsie Biznesu”.
Autor artykułu jest wiceprezesem Narodowej Fundacji Ochrony Środowiska