Odzież albo raport grubymi nićmi szyte

Alina Treptow
opublikowano: 2014-05-20 00:00

Polskie firmy produkują w Bangladeszu niskim kosztem własnym, wysokim zagranicznych pracowników — alarmuje Clean Clothes Poland. Producenci się bronią.

Praca na czarno, przez siedem dni w tygodniu z codziennymi nadgodzinami, za niecałe 200 zł. Życie w ubóstwie. Taki smutny obraz wyłania się z raportu „Grubymi nićmi szyte. Warunki pracy w fabrykach dostawców polskich firm odzieżowych w Bangladeszu”, opracowanego — na podstawie ponad 100 wywiadów z pracownikami — przez Clean Clothes Poland (CCP), organizację pozarządową działającą na rzecz poprawy warunków pracy w globalnym przemyśle odzieżowym. Na tapetę zostały wzięte trzy polskie firmy — LPP, Monnari i Carry oraz ich dostawcy ze Wschodu. Polskim przedsiębiorcom CCP zaleca m.in. przyjęcie i przestrzeganie praw pracowniczych. Godna płaca w całym łańcuchu dostaw to kolejny postulat organizacji. Zdaniem przedstawicieli firm odzieżowych, rzetelność raportu pozostawia wiele do życzenia. Tak uważa m.in. Mirosław Misztal, prezes Monnari.

O sprawie warunków pracy w fabrykach odzieży w Bangladeszu stało się głośno w maju 2013 r. gdy zawaliły się budynki szwalni w Rana Plaza. W jej ruinach znaleziono m.in. metki polskich marek. Na zdjęciu obecna fabryka w Gazipur (FOT. Bloomberg)
O sprawie warunków pracy w fabrykach odzieży w Bangladeszu stało się głośno w maju 2013 r. gdy zawaliły się budynki szwalni w Rana Plaza. W jej ruinach znaleziono m.in. metki polskich marek. Na zdjęciu obecna fabryka w Gazipur (FOT. Bloomberg)
None
None

— Z naszych informacji po kontrolach w Bangladeszu wynika np., że fabryka nie działa siedemdni w tygodniu. Wysłaliśmy jednak oficjalny list do zarządu zakładu z prośbą o weryfikację informacji zawartych w raporcie. Jesteśmy też w trakcie przygotowania polityki CSR — mówi Mirosław Misztal.

Magdalena Stefańska-Lotkowska, rzeczniczka LPP, informuje, że jej podwykonawca,o którym mówi raport, został zgłoszony do audytu przez stowarzyszenie ACORD, którego LPP jest członkiem.

— ACORD działa na rzecz zapewnienia trwałej poprawy bezpieczeństwa oraz warunków pracy w fabrykach w Bangladeszu. Porozumienie tworzy ponad 150 firm z branży odzieżowej, głównie z Europy. Jesteśmy jedynym sygnatariuszem z Polski — mówi Magdalena Stefańska-Lotkowska.

LPP prowadzi też rekrutację pracowników do powstającego biura w Bangladeszu. Będą odpowiadali m.in. za bezpieczeństwo produkcji. Specjalna komórka audytu powstaje również w Gdańsku. Odpowiedzi Carry nie udało nam się wczoraj uzyskać. Tadeusz Wawrzyniak, prezes Polskiej Izby Odzieżowo-Tekstylnej, zwraca uwagę, że realizacja postulatów CCP niekoniecznie przysłuży się Bangladeszowi.

— Wszyscy produkują w Bangladeszu z powodu preferencji.Towary z tego kraju są zwolnione z cła. Korzystają na tym europejscy przedsiębiorcy, ale również gospodarka Bangladeszu.

Wprowadzenie europejskich standardów powinno poprawić warunki życia i pracy bangladeskich pracowników. Pytanie, ilu z nich po takich zmianach nadal będzie miało pracę. Klienci w Europie głosują „nogami” — kupują tam, gdzie jest tanio. Wprowadzanie takich zmian ma sens, gdy zrobią to wszyscy. Gdy jedna firma, chcąc być fair, wprowadza taką politykę, traci, a pozostałe mogą cieszyć się wyższymi marżami — mówi Tadeusz Wawrzyniak.