OFE nieźle radziły sobie na rynku-analitycy

CENTROSTAL SPÓŁKA AKCYJNA
opublikowano: 2001-07-05 14:33

Olga Markiewicz

WARSZAWA (Reuters) - Z pewnością wielu przyszłych emerytów zastanawia się, czy to, że średnia stopa zwrotu osiągnięta przez fundusze emerytalne po dwóch latach ich działalności jest wynikiem dobrym. Według analityków 22,097 procent to nie jest wcale najgorszy rezultat.

W ich opinii to, że nie jest ona wyższa spowodowane jest dekoniunkturą na rynku akcji, wysokimi stopami procentowymi i spadkiem tempa wzrostu gospodarczego, a nie kiepskim zarządzania środkami przyszłych emerytów.

"Około 22 procent, to nie najgorszy rezultat. Ze względu na to, że inwestycje funduszy emerytalnych to inwestycje długotermionowe, taka stopa zwrotu wydaje się być do zaakceptowania" - powiedział Robert Nejman, zarządzający aktywami w CA IB Investment Management.

Zarządzającym nie było bowiem łatwo. Indeksy spadały, a w gospodarce większość danych makroekonomicznych też nie napawała optymizmem.

"Takie wyniki inwestycyjne funduszy są konsekwencją sytuacji na giełdzie i w gospodarce. Zdolności zarządzających mają tu znaczenie, ale nie są decydujące" - uważa Raimondo Eggink, członek zarządu w ABN Amro Asset Management.

Po raz pierwszy od początku istnienia zreformowanego systemu zabezpieczeń społecznych, Urząd Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi (UNFE) podał w środę oficjalne wyniki inwestycyjne otwartych funduszy emerytalnych.

Wynika z nich, że po dwóch latach działalności średnia ważona stopa zwrotu dla 15 z 20 funduszy emerytalnych wyniosła 22,097 procent.

Dla porównania w okresie, za który mierzona była zdolność inwestycyjna funduszy, czyli od końca czerwca 1999 roku do końca czerwca 2001 roku inflacja wyniosła około 17 procent.

"Jest to bardzo przyzwoita stopa zwrotu, która przekracza inflację o 4-5 procent w skali dwóch lat" - uważa Szczepiórkowski, prezes OFE Commercial Union, którego stopa zwrotu wyniosła 24,951 procent.

W tym czasie główny indeks warszawskiej giełdy WIG 20 stracił na wartości prawie 20 procent.

Natomiast jak wynika z wyliczeń Reutera, inwestycja w dwuletnie obligacje o stałym oprocentowaniu w lipcu 1999 roku, przyniosłaby obecnie 25-procentowy zysk.

Jak na razie najskuteczniejszym wśród 15 funduszy okazał się OFE Pioneer, z wynikiem na poziomie 29,554 procent. Natomiast najgorszy był OFE Bankowy, któremu nie udało się osiągnąć wymaganej przez prawo minimalnej stopy zwrotu.

Bankowy jest więc jedynym funduszem, który będzie musiał dopłacić 3,7 miliona złotych, tak by jego stopa wzrosła do wymaganych przez prawo minimalnych 11,049 procent.

Kolejne wyliczanie stóp zwrotu odbędzie się na początku października i będzie od tej pory powtarzane co kwartał.

SKALA LIMITÓW MOGŁABY ZAWAŻYĆ NA WYNIKACH

Zgodnie z prawem fundusze emerytalne mogą do 40 procent swoich aktywów lokować w akcje spółek giełdowych, do 10 procent w papiery Narodowych Funduszy Inwestycyjnych zaś do pięciu procent zagranicą. Natomiast inwestycje w papiery skarbowe właściwie nie są objęte limitami.

Zdania analityków na temat ustalonych limitów są różne. Nie dają one jasnej odpowiedzi na pytanie, czy na przykład możliwość większych inwestycji w giełdę, czy też w zagraniczne papiery wartościowe skutkowałoby lepszymi wynikami.

"Nie sądzę, żeby ta stopa była inna, gdyby można było inwestować więcej zagranicą. Sądzę, że mogłaby ona być nawet niższa, zważywszy na ryzyko walutowe" - uważa Michał Szymański, doradca inwestycyjny z ING BSK Asset Management.

Natomiast Szczepiórkowski sądzi, że należy stopniowo poszerzać obecne możliwości inwestycyjne.

"Wielkość dotychczasowych portfeli zbudowanych przez OFE wskazuje na to, że wkrótce inwestowanie na rynku krajowym może być nieoptymalną formą lokowania oszczędności" - dodaje Szczepiórkowski.

Zdaniem Egginka, Polska obecnie nie powinna decydować się na zwiększenie limitów inwestycji zagranicznych, między innymi ze względu na duże ryzyko kursowe.

KONTROWERSJE Z KOŃCA CZERWCA

Wśród wielu analityków i doradców inwestycyjnych kontrowersje budzi jednak sposób, w jaki niektóre fundusze w ostatnich dniach czerwca, czyli przed oficjalną publikacją przez UNFE, zabiegały o uzyskanie jak najlepszej stopy wzrotu.

"Wiele sytuacji na ostatnich sesjach czerwca, przed tą oficjalną datą budziło powszechny sprzeciw rynku. Pojawiły się bowiem próby ewidentnego pompowania kursów mniejszych spółek" - sądzi Nejman.

W ten sposób niektóre fundusze próbowały w ostatnim momencie poprawić swoje wyniki inwestycyjne. Nie chciał on jednak powiedzieć, o które spółki i fundusze chodzi.

"Gorsze jest jeszcze to, że były też próby zaniżania kursów kilku spółek, tak aby zmniejszyć w ten sposób wyniki konkurencji. Przecież to wszystko dzieje się kosztem przyszłych emerytów" - uważa Nejman.

Według Egginka tego rodzaju działania funduszy były także widoczne na rynku obligacji, ale w znacznie mniejszym stopniu niż na giełdzie.

"Koncepcja wyceny aktywów nie jest optymalna, są pewne niedoskonałości, które mogą wpływać na raportowane wyniki. Jest to o tyle bardziej prawdopodobne, że funduszami zarządzają ludzie inteligentni i dobrze przygotowani matematycznie" - dodał Szczepiórkowski.

Ostatnio UNFE ukarał za nieprawidłowości związane z wyceną jednostek rozrachunkowych i aktywów OFE Rodzinę.

((Współpraca Kuba Kurasz, Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))