Ogród między drapaczami chmur

opublikowano: 2009-08-02 23:32

Zagospodarowywanie wolnych przestrzeni, tania produkcja i poczucie wspólnoty między ludźmi dzielącymi tę samą „rolniczą” pasję – takie korzyści daje prowadzenie ogrodu w mieście.

Mały ogród między wieżowcami i ruchliwymi ulicami metropolii przestał być luksusem wyłącznie dla ludzi o dużych dochodach i ze wspaniałymi tarasami – pisze amerykański „Newsweek”. W wielkich aglomeracjach USA powstają gospodarstwa i miejskie ogrody, dzięki którym można, przynajmniej częściowo, zaspokoić rosnącą potrzebę obniżania kosztów uprawy żywności ekologicznej. Trudno oszacować ich liczbę, ale takie ogrody i farmy znajdują się dziś w wielu ośrodkach, szczególnie zaś w mniej zamożnych rejonach kraju, gdzie często brakuje sklepów spożywczych i targowisk. Wyrastają między budynkami komunalnymi, opuszczonymi domami, wstrzymanymi budowami i ulicami, znanymi dotąd bardziej z przestępczości niż z hodowli pomidorów.
- Recesja zwiększyła zainteresowanie żywnością z przydomowych ogrodów – mówi Colin McCrate z Seattle Urban Farm Co. – Choć dołująca gospodarka daje jeszcze inne powody, by rozpocząć uprawę warzyw, myślę, że większość ludzi produkuje własną żywność, bo wierzy, że jest to dobry sposób na ochronę środowiska i poprawę jakości własnej diety.
Przydomowe ogrody nie są w Ameryce nowością. Powstawały już podczas wojen światowych i na fali społecznego odrodzenia po ostatnim wielkim kryzysie w latach 70. ubiegłego wieku. Amerykanie, coraz bardziej świadomi „zielonych” problemów i obecnych wyzwań gospodarczych, widzą w „ogrodowej” modzie ratunek dla ludzi, którym w oczy ostatnio zajrzała bieda.
(Newsweek, MK)
   

None
None