(Depesza uzupełniona o tło rynkowe i opinię banku Goldman Sachs w   ostatnich paragrafach)    
    WARSZAWA (Reuters) - Po zakończeniu rozmów w sprawie wejścia do Unii  Europejskiej złoty może okazać się podatny na spekulacyjne ataki, uważa   minister finansów, Marek Belka.  
    Belka jest też zdania, że przed wejściem do ERM złoty powinien zostać  zdewaluowany. ERM to mechanizm stabilizujący waluty w okresie poprzedzającym   ich wejście do Unii Monetarnej.  
    "Sądzimy, że ten okres między zamknięciem negocjacji akcesyjnych i samym   wejściem do ERM będzie najtrudniejszy dla Polski i stabilności kursu   wymiany" - powiedział Belka brukselskim dziennikarzom, którzy przyjechali do   Warszawy.  
    "Może nastąpić przygotowawcza dewaluacja złotego. Nie byłoby to   pozbawione sensu" - stwierdził Belka.  
    Polska spodziewa się, że zakończy rozmowy akcesyjne w tym roku. Do Unii  Europejskiej chciałaby wejść w 2004 roku, a w dwa lata później przyjąć euro.  
    Podkreślając, że przedstawia własne poglądy, a nie rządu, Belka  powiedział: "Z uwagą wsłuchujemy się w wypowiedzi zachodnich ekonomistów i   ekspertów mówiących o tym, że byłoby mądrze zdewaluować waluty krajów   będących nowymi członkami Unii, by dać więcej tlenu ich gospodarkom."  
    Pytany czy dewaluacja jest potrzebna, członek Rady Polityki Pieniężnej  (RPP) Cezary Józefiak powiedział zaś, że ważne jest przede wszystkim   utrzymanie płynnego kursu złotego.   
    "Trzeba się zdecydować, czy powinniśmy mieć płynny kurs złotego. Ja  uważam, że powinniśmy go nadal mieć. A kiedy ktoś mówi o tym, że dolara   powinno się wyceniać na 4,25 złotego, to nie zgadza się to z zasadą płynnego   kursu" - powiedział Józefiak.   
    Większość inwestorów uważa, że złoty może się nadal umacniać dzięki  mechanizmowi tzw. nominalej konwergencji, czyli procesowi podwyższania cen w   krajach kandydackich do poziomu unijnego, przy jednoczesnym umacnianiu się   lokalnych walut.  
    Pogląd taki zasadza się na przekonaniu, że członkowstwo krajów  środkoweuropejskich w UE, a potem w strefie euro powinno doprowadzić do   wyrównania poziomu cen w całej Europie.   
    Amerykański bank inwestycjny Goldman Sachs szacuje, że do 2004 roku  złoty wzrośnie do poziomu 3,23 złotego za dolara, czyli umocni się o 20   procent w porównaniu z bieżącym kursem.  
    "Uważam, że te (środkoweuropejskie) waluty są w pewien sposób   niedoszacowane" - stwierdził Erik Nielsen, dyrektor działu analiz gospodarki   europejskiej.  
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))