W ostatnim tygodniu nasza waluta straciła na wartości. Kurs dolara wzrósł z 4 zł do powyżej 4,05 zł. Kurs euro zwyżkował z 3,7725 zł do 3,835 zł. Odchylenie naszej waluty od dawne- go parytetu wzrosło do najwyższego od 7 lutego poziomu minus 8,4 proc. Sytuacja na rynku już od dłuższego czasu nie ulega diametralnej zmianie. Strona rządowa wywiera ciągłą presję na RPP, by ta poluzowała politykę monetarną. RPP oskarża rząd, że chce ograniczyć jej niezależność. Sytuacja jest patowa, a inwestorzy zaczynają się powoli do niej przyzwyczajać.
Skąd zatem osłabienie złotego? Tu zdania analityków są podzielone. Być może było ono spowodowane doniesieniami, że przyszłoroczny deficyt budżetowy w wariancie pesymistycznym może być wyższy o 5 mld zł od tegorocznego i wynieść 45 mld zł. Być może nieznaczne osłabienie złotego miało związek z obawami inwestorów, że termin naszej akcesji do Unii Europejskiej może ulec przesunięciu. Dyplomaci z Brukseli coraz częściej ostrzegają przed ponownym otwieraniem rozdziałów negocjacyjnych, np. podatków — obecnie Rada Ministrów stara się o utrzymanie 7-proc. stawki VAT w budownictwie. Dodatkowo niepokoi fakt, że państwa „piętnastki” ciągle nie mogą osiągnąć porozumienia w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników z nowych państw członkowskich.
W poniedziałek Główny Urząd Statystyczny podał, że wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych spadł w maju do 1,9 proc. z 3,0 proc. w kwietniu. Wydaje się, że tak niski poziom inflacji skłoni Radę Polityki Pieniężnej do obniżki stóp procentowych już na najbliższym posiedzeniu. Jeżeli gracze stwierdzą, że to ostatnie w tym roku cięcie, notowania naszej waluty mogą spaść.