Utrzymujący się, zarówno w kraju jak i za granicą, wysoki popyt na stal już doprowadził do zmian na rynku dystrybucji. Produktu brakuje, a ceny rosną.
Wielkość produkcji stali zależy bezpośrednio od wzrostu PKB na świecie. Jeżeli jest on wyraźny, wyraźne są oznaki ożywienia w branży. Szacuje się, że wzrost gospodarczy na świecie wyniesie w tym roku 3,8 proc., a w przyszłym 3,4 proc. Dzięki temu zużycie stali zwiększy się odpowiednio o 6,2 proc. i 4,5 proc. Szacunki takie sporządził Międzynarodowy Instytut Żelaza i Stali (IISI). Jak przewiduje IISI, w najbliższych latach najwyższe tempo rozwoju — 8,5 proc. w 2004 r. i 8 proc. w 2005 r. — utrzymają Chiny.
Tłuste lata
W pierwszym kwartale 2004 r. kraje starej UE zanotowały wzrost produkcji o 2,1 proc., a w ujęciu 25 państw — o 3,3 proc. Spośród krajów UE największy wzrost produkcji stali zanotowały Holandia i Wielka Brytania. Co ważne dla polskich hut, o 10,9 proc. spadła produkcja w Czechach, czyli u jednego z naszych największych konkurentów w tym regionie. Duży wzrost, o ponad 22 proc., zanotowały natomiast Węgry.
O sytuacji w hutnictwie, poza wzrostem gospodarczym, decyduje głównie popyt na stal w Chinach. Jej zużycie wzrośnie w tym kraju o 13,1 proc. w 2004 r. i o 10,4 proc. rok później. W 2005 r. Chiny będą zużywały ponad 30 proc. przerabianej na świecie stali, czyli około 290 mln ton.
Popyt na stal notowany w Azji już doprowadził do ogromnych zmian na światowych rynkach. Od jesieni ubiegłego roku o kilkadziesiąt procent wzrosły ceny surowców potrzebnych do produkcji stali (m.in. rudy, złomu, koksu). Stało się to usprawiedliwieniem dla hut, które systematycznie podnoszą ceny swoich wyrobów. W Polsce od początku roku wzrosły one o 30-40 proc.
Z danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH) w Katowicach wynika, że w Polsce, w dalszym ciągu utrzymuje się dynamika wzrostu produkcji stali.
— O 19,4 proc. wzrosła w ciągu ośmiu miesięcy tego roku polska produkcja stali w odniesieniu do analogicznego okresu roku 2003. Polskie huty wytworzyły jej 7,2 mln ton, a cały 2004 rok zamknął się produkcją rzędu 10,5-10,7 mln ton wobec 9,1 mln ton w 2003 — prognozował miesiąc temu w Katowicach, podczas konferencji poświęconej sytuacji sektora, Kazimierz Kowalski, wiceprezes HIPH.
Zauważalnie zwiększa się także krajowe zużycie stali, co jest m.in. skutkiem wzrostu gospodarczego.
— Tegoroczne zużycie jawne wyrobów stalowych, czyli produkcja i import bez eksportu, może wynieść 8,7 mln ton wobec 7,7 mln ton w 2003 r. — dodał Kazimierz Kowalski.
W ocenie HIPH, do 2007 r. koniunktura na rynku stali ma mieć stabilny charakter, a światowe prognozy wskazują na dalszy wzrost produkcji hutniczej i cen wyrobów.
Stalowa granica
W pierwszym półroczu 2004 o 29 proc. wzrósł polski eksport wyrobów stalowych, a o 35 proc. import, stanowiący obecnie 41,6 proc. polskiego zużycia stali. Saldo obrotów w ujęciu wartościowym było ujemne i przekroczyło 366 mln USD.
W ocenie HIPH, podstawą utrzymania dynamiki produkcji i krajowego zużycia stali jest utrzymanie obecnego wzrostu gospodarczego. Wzrost PKB rzędu 5-6 proc. powoduje zwiększenie zużycia wyrobów stalowych o blisko 10 proc. Mimo dużej produkcji jesteśmy skazani na import.
— Mimo że krajowe huty wykorzystują niemal w stu procentach zdolności produkcyjne, wciąż nie mogą zaspokoić popytu. W konsekwencji zarówno firmy zajmujące się przetwórstwem, jak i dystrybucją stali otrzymują jej mniej, niż byłyby gotowe zakupić. Dotyczy to również naszej sieci dystrybucji, która mogłaby sprzedawać znacznie więcej stali pochodzącej od krajowych dostawców — mówi Piotr Janeczek, prezes Stalproduktu.
Szczególnie rodzimy rynek stali nierdzewnych jest w rzeczywistości rynkiem materiałów importowanych. Tego typu wyroby praktycznie u nas nie są produkowane. Obecność zagranicznych koncernów jest koniecznością. Do tego polski rynek zalewają tańsze wyroby z Czech, Słowacji czy Rosji. Ponadto sprowadza się m.in. specjalne materiały płaskie, np. dla przemysłu samochodowego, profile specjalne, 120-metrowe szyny i specjalne druty zimnowalcowane.
— Sytuację utrudniają ponadto kontyngenty, wprowadzone po 1 maja tego roku dla krajów spoza Unii Europejskiej. Dotyczy to zwłaszcza Wschodu, skąd polscy producenci sprowadzali znaczące ilości stali — dodaje Piotr Janeczek.
Według PUDS, w pierwszym półroczu import wyrobów stalowych do Polski sięgnął 2,05 mln ton, z czego ponad 300 tys. ton pochodziło spoza Unii.
Cena goni
Zamiast spodziewanego kryzysu nadprodukcji, na rynku widoczny jest niedobór stali.
— Skutkiem obecnej koniunktury na stal jest utrzymywanie się wysokiego poziomu cen na niemal wszystkie wyroby hutnicze. Co ciekawe, analitycy branżowi nie przewidują większego ich spadku w najbliższym okresie. Można wręcz mówić o odejściu od tradycyjnego cyklu koniunkturalnego w hutnictwie, który charakteryzował się występującymi w miarę regularnie wysokimi wzrostami cen, a następnie — w okresach wzmożonych inwestycji w zdolności produkcyjne — ich gwałtownymi spadkami — mówi Piotr Janeczek.
Od ubiegłego roku cena wielu grup środków do produkcji hutniczej wzrosła o 100 proc. Znacząco zwiększyły się na przykład ceny surowców strategicznych, takich jak rudy (o 20-30 proc.), węgiel i koks (o 20 proc.) oraz żelazostopy (o 30 proc.). O ile w grudniu ubiegłego roku za złom płacono na unijnym rynku 100-120 EUR, w marcu 2004 r. cena wzrosła do 220.
— Zwiększają się również ceny frachtu kolejowego i morskiego. Przemysł hutniczy uwzględniając te uwarunkowania dokonuje zdecydowanych podwyżek cen na produkowane wyroby — dodaje Piotr Janeczek.
Z dobrej koniunktury korzystają dystrybutorzy wyrobów hutniczych. Rosnące w szybkim tempie ceny stali zapewniły im wyższe marże oraz dodatkowe zyski ze sprzedaży zapasów wyrobów hutniczych gromadzonych w czasie, gdy obowiązywały jeszcze niższe ceny.
Polscy dystrybutorzy obawiają się jednak, że będą musieli płacić VAT, mimo że na razie przysługuje im stawka zerowa. Twierdzą, że celnicy z krajów eksportujących przekazują nieupoważnionym przewoźnikom dokumenty (SAD 3), na podstawie których importer ma udowodnić w urzędzie skarbowym, że jest objęty zerową stawką VAT. Jeśli nie mają tych dokumentów, podatek trzeba zapłacić.
— Wejście inwestora strategicznego do Polskich Hut Stali pozwoliło wyeliminować negatywne aspekty handlu stalą, do których należały rozliczenia kompensacyjne. Zerwanie z kompensatami oceniam pozytywnie, gdyż rozliczenia te stwarzały nierówne warunki dla poszczególnych odbiorców stali. Ich likwidacja przyczyniła się do uporządkowania zasad handlu wyrobami stalowymi — mówi Piotr Janeczek.
Zmiana strategii
Prywatyzacja hut i wejście Polski do Unii Europejskiej motywują dystrybutorów do wprowadzania zmian. Rynek staje się coraz ciaśniejszy. Aby sprostać rosnącej konkurencji — zwłaszcza zagranicznej — konieczna staje się zmiana dotychczasowej strategii.
— Jedną z tendencji obserwowanych na rynku jest wzrost znaczenia dużych dystrybutorów, o zasięgu ogólnokrajowym i jednocześnie spadek znaczenia dystrybutorów lokalnych. Zjawisko to będzie się jeszcze z czasem nasilać, podobnie jak pogłębiać się będą procesy zmian własnościowych, konsolidacji dystrybutorów wyrobów hutniczych oraz zaangażowania kapitałowego inwestorów zagranicznych w podmiotach krajowych — mówi Piotr Janeczek.
— Dystrybutorzy będą dążyć do konsolidacji. Konsolidacja w sektorze hutniczym będzie postępować jako najlepszy sposób obniżania kosztów produkcji. Firmy będą łączyć swoje siły w celu eliminacji nieefektywnych zakładów i niepotrzebnych wydatków. Taką strategię wymusza m.in. zaostrzająca się konkurencja pomiędzy firmami — prognozuje Tomasz Milas, prezes PUDS i właściciel TM Steel, firmy handlującej stalą i złomem.
Kolejny powód to to, że w wielu gałęziach gospodarki stal napotyka coraz ostrzejszą konkurencję ze strony innych materiałów. Ponadto aby utrzymać się na rynku, konieczne jest zacieśnianie powiązań z odbiorcami wyrobów hutniczych.
Dystrybutorzy zgodnie podkreślają, że o konkurencyjności zdecyduje dostęp do surowców, specjalizacja w przetwórstwie wyrobów stalowych oraz poszerzenie asortymentu. Zdaniem przedstawiciela PUDS, na korzyść krajowych dystrybutorów przemawia to, iż znają lokalny rynek. Poza tym, dystrybutorów ratuje konkurencja i alternatywne źródła zaopatrzenia.