Jako kilkuletni chłopiec komentował mecze rozgrywane na szkolnym boisku i relacjonował z kolegami popularny w latach 70. kapslowy Wyścig Pokoju. Dziennikarstwo sportowe stało się naturalnym rozwinięciem tej pasji. Przez niemal trzy dekady Tomasz Smokowski był jednym z najbardziej rozpoznawalnych komentatorów w kraju, potem jednak świadomie odsunął się od mikrofonu. Sporadycznie pojawia się na antenie Eurosportu, komentując turnieje tenisowe, i pozostaje głosem kultowej gry EA FC (dawniej FIFA). Choć zawodowo zmienił kierunek, jego życie wciąż koncentruje się wokół sportu. Od kilku lat organizuje turnieje padlowe i wraz z żoną, Adą Smokowską prowadzi, Fundację Wybiegaj w Przyszłość, wspierającą młodych sportowców.
– Sport dał mi bardzo wiele: zawód, niezależność finansową i poczucie spełnienia. Dziś dzięki niemu mam luksus wyboru i mogę robić rzeczy, które sprawiają mi frajdę – mówi Tomasz Smokowski, dziennikarz i komentator sportowy.
Taktyka i strategia
Regularnie uprawia różne dyscypliny: gra w padla i tenisa, trenuje boks, chodzi na siłownię i biega rekreacyjnie. W przeszłości startował w maratonach i ma ich na koncie aż 40. Padel to jego najnowsza pasja. Poznał ten sport w 2018 r. podczas rozmowy ze Zbigniewem Bońkiem, ówczesnym prezesem PZPN, który zapytał, gdzie w Warszawie można zagrać w padla. Wtedy nie miał nawet pojęcia, że taki sport istnieje.
– Wówczas był jeden kort w Warszawie. Dzisiaj mamy ich około 150 – szacuje Tomasz Smokowski.
Przy pierwszej wizycie na korcie jedynie obserwował grę z powodu kontuzji. Już wtedy padel mu się spodobał. Wkrótce zaczął grać regularnie. Na kort zapraszał znajomych dziennikarzy i byłych piłkarzy, z którymi wcześniej pracował przy transmisjach sportowych. Gra stawała się coraz popularniejsza w jego środowisku. Sądzi, że o jej sukcesie decyduje dostępność i niski próg wejścia.
– Ludziom, którzy nigdy nie grali, wydaje się, że to niepoważna gra. Tymczasem jest w niej mnóstwo taktyki, strategii i sposobów rozegrania piłki. Nie powiem, że to lepsze od tenisa, bo to coś innego, ale równie pasjonującego. To dyscyplina, której można się uczyć latami. Świadomość, że zawsze jest coś do poprawy, fascynuje w niej najbardziej. Padel mnie opętał i to słowo nie jest przesadą – przyznaje dziennikarz.
Wkrótce zainteresowanie kolegów, znajomych dziennikarzy i byłych piłkarzy stało się na tyle duże, że można było zorganizować amatorski turniej padla. Wzięło w nim udział 16 osób, a nagrody i oprawa były symboliczne.
Impreza się udała, a jej uczestnicy zaczęli dopytywać o kolejne edycje. To otoczenie go zachęciło, by przekształcić amatorskie spotkania w regularny cykl. Wkrótce powstał turniej nazwany Cupra Padlowe. Gracze przyprowadzili swoich partnerów biznesowych i sponsorów, a marki zainteresowane współpracą zgłaszały chęć udziału w projekcie. Dołączyła też żona Tomasza Smokowskiego z zespołem agencji Sportfolio, który przejął odpowiedzialność za komunikację i marketing, więc organizator turnieju mógł się skupić na części sportowej i wizerunkowej.
Z czasem imprezy zaczęły przyciągać coraz większą liczbę uczestników. W szóstej edycji Cupra Padlowe, na początku 2025 r., wzięło udział niemal 200 zawodników, wśród nich sportowcy, dziennikarze, muzycy i influencerzy. Turniej stał się największym wydarzeniem padlowym w kraju.
Na bazie tego sukcesu powstał nowy format rozgrywany w formule drużynowej – turniej Orlen Padel News Cup w randze Drużynowych Mistrzostw Polski Dziennikarzy w Padlu. W jego pierwszej edycji, pod koniec września, wystartowało 21 zespołów, w tym redakcje czołowych polskich mediów. W każdym zespole obowiązywał parytet, czyli co najmniej dwie kobiety w składzie. Dziennikarze i dziennikarki zagrali na rzecz Fundacji Wybiegaj w Przyszłość.
– Chciałem stworzyć format drużynowy, bo takich rozgrywek w Polsce praktycznie nie ma. Poza mistrzostwami Europy czy świata nie organizuje się ich wcale – tłumaczy Tomasz Smokowski.
Choć przedsięwzięcie z roku na rok nabiera rozmachu, jego twórca wciąż stawia na ograniczoną liczbę edycji. Zarówno Cupra Padlowe, jak i Orlen Padel News Cup odbywają się tylko raz w roku.
– Nie boję się powiedzieć, że to działa. Zarabiamy na tym dobre pieniądze i jestem z tego dumny. To dowód, że pasja może naturalnie przerodzić się w projekt, który ma sens ekonomiczny – mówi Tomasz Smokowski.
Wsparcie dla młodych sportowców
Fundacja Wybiegaj w Przyszłość powstała w 2020 r. z przekonania, że sport w Polsce wymaga długofalowego wsparcia systemowego. Fundacja pomaga utalentowanym lekkoatletom między 16. i 23. rokiem życia, ponieważ wielu młodych ludzi rezygnuje wtedy ze sportu z powodów finansowych.
– To newralgiczny okres. Młodzi kończą szkoły, zaczynają studia, muszą się utrzymać. Często są utalentowani, ale nie mają pieniędzy, więc po prostu odchodzą od sportu. Chcemy im pomóc przetrwać ten etap – tłumaczy Tomasz Smokowski.
Fundacja finansuje stypendia, zapewnia młodym sportowcom dostęp do specjalistów, czyli fizjoterapeutów, psychologów sportowych i trenerów przygotowania motorycznego i wspiera ich edukacyjnie, organizując bezpłatne warsztaty i konferencje dla sportowców, ich rodziców i trenerów. Ambasadorami fundacji są znani zawodnicy, m.in. multimedalistka igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata Natalia Bukowiecka. Obecnie fundacja wspiera lekkoatletów i padlistów.
– Nie z każdego stypendysty wyrośnie zawodowy sportowiec, ale z każdego może wyrosnąć ktoś, kto rozumie znaczenie pracy, dyscypliny i współpracy. To nasz prawdziwy cel – podkreśla współtwórca Fundacji Wybiegaj w Przyszłość.
Igrzyska na horyzoncie
Tomasz Smokowski jest przekonany, że za kilka lat padel upowszechni się w Polsce. Spodziewa się inwestycji w infrastrukturę i rosnącej liczby graczy.
– Kiedy zaczynałem grać, nikt nie wiedział, o co chodzi. Dziś trudno spotkać kogoś, kto o padlu nie słyszał – twierdzi sportowiec.
Popularność padla rośnie nie tylko w Polsce.
– Hiszpania ma dziś 17 tysięcy kortów padlowych i pięć tysięcy tenisowych. Nawet w akademii Rafaela Nadala część kortów tenisowych przerobiono na padlowe. To pokazuje skalę fenomenu – mówi komentator.
Jego ambicje są jednak większe niż tylko popularyzacja tej gry. Jest przekonany, że padel wkrótce dołączy do dyscyplin olimpijskich. Nie stanie się to jeszcze w Los Angeles, ale już podczas kolejnych igrzysk w Brisbane jest realna szansa na wprowadzenie padla do programu.
Aby Polska mogła w tym uczestniczyć, Tomasz Smokowski z Fundacją Wybiegaj w Przyszłość stworzył program szkoleniowy dla młodych padlistów. Wspólnie z partnerami pracuje nad systemem, który przygotuje zawodników do rywalizacji na najwyższym poziomie. Przede wszystkim zamierza uruchomić profesjonalny, długofalowy program stypendialny, który pozwoli wychować od podstaw pierwsze pokolenie padlistów.
Ważnym elementem tych planów ma być współpraca międzynarodowa. Dziennikarz chciałby ściągać do Polski trenerów z Hiszpanii – kraju, w którym padel jest jedną z najpopularniejszych dyscyplin – by szkolili zarówno dzieci i młodzież, jak i przyszłych polskich szkoleniowców.
– Obecni reprezentanci bawią się padlem dla przyjemności, a przyszli olimpijczycy prawdopodobnie jeszcze nawet nie zaczęli w niego grać. Teraz jest moment, żeby zacząć ich szkolić – podsumowuje Tomasz Smokowski.
Padel to sport rakietowy, często opisywany jako połączenie tenisa i squasha. Rozgrywany jest najczęściej w deblu (dwie pary graczy) na korcie o wymiarach 10 na 20 metrów, otoczonym szklanymi i metalowymi ścianami. Do rywalizacji używa się perforowanych rakiet bez naciągu oraz piłek podobnych do tenisowych, lecz o mniejszym ciśnieniu.
Podstawowe reguły padla są bardzo zbliżone do obowiązujących w tenisie. Punktacja jest identyczna (15, 30, 40, gem), a sety wygrywa się po zdobyciu sześciu gemów z przewagą dwóch. Istotne różnice pojawiają się przy serwisie, który musi być wykonany od dołu, na wysokości lub poniżej pasa, po wcześniejszym odbiciu piłki od ziemi. Serwuje się po przekątnej, do pola serwisowego przeciwnika, z dwiema próbami, tak jak w tenisie. Po odbiciu od nawierzchni kortu, piłka może uderzyć w szklaną ścianę (tylną lub boczną) i wciąż pozostaje w grze. Odbicie piłki bezpośrednio od ściany bez wcześniejszego kontaktu z ziemią uznawane jest za aut. Drużyna traci punkt, jeśli piłka dwukrotnie odbije się od ziemi na jej połowie.