Wielu inwestorów liczyło, że po katastrofalnym 2023 r., w którym ceny litu skurczyły się o 80 proc., przyjdzie odbicie. Na to się jednak nie zanosi, bo spada zarówno obecny, jak i prognozowany popyt na samochody elektryczne, a zapasy rzadkiego metalu są bliskie rekordu, wynika z danych agencji Bloomberg.
Ceny spot litu w Chinach spadły do najniższego poziomu od sierpnia 2021 r., a najchętniej handlowane kontrakty terminowe na giełdzie w Ghuanzhou potaniały w czerwcu już o 12 proc., do 93,5 tys. juanów za tonę. Cenom ciężko się ustabilizować, bo w obliczu tak pokaźnej wyprzedaży w ostatnich kwartałach wielu kupców na rynku spot oraz inwestorów giełdowych wstrzymuje się z zakupami.
Najważniejszymi kupującymi na rynku spot są producenci aut, którzy chcą ratować marże w obliczu słabszej od oczekiwań sprzedaży samochodów elektrycznych i są zdeterminowani, by oszczędzić, kupując metal po jeszcze niższej cenie niż obecnie. Wielu z nich produkuje też samochody spalinowe, a w ich wypadku trudno o podobne oszczędności.
Szczyt popularności samochodów elektrycznych w 2022 r., kiedy zamówienia na lit wystrzeliły, zbiegł się w czasie z pesymizmem względem samochodów spalinowych i spadkiem zainteresowania palladem, wykorzystywanym w katalizatorach filtrujących toksyny wydzielane przez silniki. Produkcja została ograniczona i nagle na rynku pojawił się niedobór, wywołany też mocnym popytem, bo popularność samochodów spalinowych wbrew prognozom ma się dobrze.
W ciągu ostatniego tygodnia kurs palladu podskoczył o około 10 proc., w pewnym momencie przekraczając 1 tys. USD za uncję. Zmusiło to wiele funduszy hedgingowych do zmniejszenia krótkich pozycji na metalu (nastawionych na spadek ceny). Na początku czerwca liczba “szortów” na kontraktach na pallad była największa w historii (dane zbierane są od 2009 r.)