PB: Jako prezes PFR był pan zwolennikiem realizacji projektu CPK i już siedem lat temu przedstawiał pan jego wstępną koncepcję Radzie Ministrów. Jak teraz, pracując już w sektorze prywatnym, odbiera pan obecną dyskusję nad tym, czy projekt w ogóle warto realizować?
Paweł Borys: Jestem pozytywnie zaskoczony tą dyskusją — widać, że polscy przedsiębiorcy rozumieją wagę nowoczesnej infrastruktury jako dźwigni rozwoju ich biznesu. W zakresie logistyki kluczowe znaczenie ma tzw. interkonektywność, czyli to, by infrastruktura transportowa była spójna i kompletna. To znaczy, że nie tylko mamy port i jakąś drogę, lecz mamy kolej, port, dobrą infrastrukturę lotniczą i to wszystko jest wzajemnie powiązane, bo różne towary transportuje się różnymi metodami. Za tym idą konkretne inwestycje, dające polskim firmom możliwość ekspansji międzynarodowej. Cieszę się więc, że polski biznes wspiera pomysł rozwoju Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Zwracał pan w wywiadach uwagę na to, że infrastruktura jako taka nie podnosi istotnie wzrostu gospodarczego i są kraje, jak Portugalia czy Hiszpania, które przeinwestowały w tym zakresie. Czy Polsce grozi coś takiego, że wpompujemy miliardy w przeskalowaną infrastrukturę?
Absolutnie nie. Nie jesteśmy w tym miejscu. Oczywiście sama infrastruktura nie buduje wzrostu gospodarczego, ale sprzyja temu wzrostowi, przyciągając inwestycje. Nie da się np. rozwijać branż nowoczesnej technologii, elektroniki bez transportu lotniczego, którym te dobra się przewozi. Nie da się rozwijać przemysłu bez szybkich kolei i dobrych połączeń, zwiększających również dostępność regionów słabiej rozwiniętych w kraju. Nasza infrastruktura transportowa jeszcze jest niekompletna, brakuje ewidentnie takiego centralnego węzła komunikacyjnego. Wystarczy spojrzeć na europejskie plany rozwoju szybkich kolei i polską mapę autostrad, żeby zobaczyć, że wszystkie drogi prowadzą do centrum Polski mniej więcej między Warszawą a Łodzią, gdzie taki centralny węzeł transportowy powinien istnieć. Tam powinny mieścić się węzły kolejowe, drogowe i poważny, duży hub lotniczy, który byłby głównym hubem Europy Środkowo-Wschodniej.
Podczas EKG uczestniczył pan w dyskusji o fuzjach i przejęciach w Polsce i w regionie. Ubiegły rok rewelacyjny pod tym kątem nie był, ale paneliści mówili, że właściwie są optymistami i wciąż widać zainteresowanie zagranicznych inwestorów Europą Środkową mimo ryzyka wojennego. Skąd bierze się to zainteresowanie?
Mimo ryzyka geopolitycznego Polska jest postrzegana jako bezpieczny kraj, członek NATO, kraj inwestujący również w swoje bezpieczeństwo. To, że jest ryzyko wojny, nie oznacza, że kraj nie może przyciągać inwestorów — dobrym przykładem jest Korea Południowa. Polska nadal jest krajem bardzo konkurencyjnym. W Europie Zachodniej ciągle mamy do czynienia z presją kosztową i dekoniunkturą. Po doświadczeniach z pandemii część inwestycji wycofuje się z dalekiej Azji i przenosi do Europy...
Czyli ten nearshoring i friendshoring jest faktem?
Tak, Polska jest ewidentnie beneficjentem tego trendu. Widać to w obszarze usług dla biznesu, czyli tzw. BPO, a także w inwestycjach przemysłowych i technologicznych. W tym ostatnim sektorze naprawdę powstają w Polsce najnowocześniejsze centra inżynieryjne, mamy świetnie wykształconych pracowników... Dlatego Polska cały czas jest postrzegana jako kraj atrakcyjny do inwestowania. Brakuje nam trochę siły lokalnego kapitału. Mam tu na myśli m.in. warszawską giełdę, na której brakuje stabilnych, długoterminowych inwestorów, jak choćby fundusze emerytalne.
Podczas EKG przedstawicielka EBOR-u wspominała, że ich inwestycje w Polsce były ostatnio rekordowe, a to chyba niezbyt dobrze, bo EBOR wchodzi, gdy nie ma kto wejść.
Tak, ja o tym mówiłem jeszcze jako prezes PFR-u — zależało mi na tym, żeby PFR był jak najmniejszy, bo to znaczyłoby, że rynek prywatny dobrze działa. Widać jednak, że inwestorów prywatnych trochę brakuje. Inwestorzy amerykańscy, zwłaszcza finansowi, wycofali się po wybuchu wojny w Ukrainie i w obliczu wysokich stóp procentowych w USA. W takim momencie rolą publicznych instytucji jest większa aktywność. Ważne, żeby rynek prywatny funduszy private equity i venture capital się rozwijał, żeby rozwijały się fundusze emerytalne, by to one stanowiły one bazę kapitałową dla polskich firm, wśród których naprawdę już dużo jest przedsiębiorstw mających potencjał do tego, by odnosić sukcesy nie tylko w kraju, ale też na rynkach międzynarodowych. To jest tak naprawdę dźwignia polskiej gospodarki.
MCI — wyjątkowo wśród funduszy private equity — jest spółką giełdową, macie też jedną spółkę portfelową na warszawskiej giełdzie. W ostatnich latach fundusze są jednak zdecydowanie mniej zainteresowane GPW — nie wprowadzają spółek, mimo relatywnie niskich wycen nie ogłaszają wezwań. Czy polski rynek kapitałowy jest teraz w dołku i jego atrakcyjność może wzrosnąć, czy to nie jest dołek, tylko miejsce, w którym powinniśmy się urządzać?
To jest taki moment na rynku światowym, w którym kapitał odpłynął do głównych giełd i centrów finansowych, a nawet w Stanach Zjednoczonych w praktyce płynie do kilku największych spółek, tzw. big techów. Uważam, że polska giełda ma dobry potencjał rozwoju. Ważne, żeby było na niej więcej spółek z sektorów nowoczesnej gospodarki. Musi być stabilna baza inwestorów, liczę więc na to, że w miarę jak fundusze PPK będą zwiększały skalę — a już w tej chwili zarządzają 25 mld zł — i będzie rosła w nich partycypacja z 4 do 6 mln osób, to będą stanowiły zaplecze warszawskiej giełdy. Bez płynności, bez bazy inwestorów ten rynek będzie dryfował, a jesteśmy na tyle dużą gospodarką w Europie, że możemy mieć silny, lokalny rynek kapitałowy, który będzie fundamentem finansowania polskich firm. Wydaje mi się, że jest teraz dużo firm, które czekają z decyzją o debiucie na warszawskiej giełdzie, więc może tych najbliższych 12-18 miesięcy zaowocuje takimi transakcjami.
Rozmawiał Marcel Zatoński
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcasts, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji
w tym tygodniu: „Jakiej infrastruktury potrzebuje Polska”
goście: Mikołaj Wild – były prezes CPK, Tomasz Szymczak – Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin, Paweł Borys – MCI, Krzysztof Drynda – Tias, Cezary Łysenko – Budimex.