PGE robi to, za co zachodnioeuropejskie koncerny energetyczne, czyli francuski GdF i niemieckie RWE i E.ON, wzięły się już prawie dwa lata temu. Największa firma energetyczna w Polsce chce się lepiej dostosować do rynku, na którym coraz większą rolę odgrywa unijna polityka klimatyczna i odnawialne źródła energii. Najwyższy czas.

Potrzebne cięcia i efekty
Na początku 2014 r. europejskie koncerny jeden po drugim ogłaszały potężne odpisy oraz zmienione strategie rozwoju. Tą samą drogą idzie PGE — najpierw ostrzegła rynek, że w raporcie półrocznym pojawi się odpis wartości aktywów (węglowych) na aż 8,8 mld zł, a wczoraj zapowiedziała poważną aktualizację strategii. Na wczorajszej telekonferencji prezes Marek Woszczyk argumentował, że przegląd jest konieczny ze względu na pogarszające się warunki rynkowe, czyli przede wszystkim rosnące ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla (to kluczowy czynnik dla elektrowni opartych na węglu brunatnym i kamiennym) oraz utrudnioną konkurencję energetyki konwencjonalnej z odnawialnymi źródłami energii, które dostają rządowe wsparcie finansowe.
— Dlatego skoncentrujemy się teraz na efektywności, bo tylko tak będziemy mogli zrealizować ambitny program inwestycyjny — mówił Marek Woszczyk.
Efektywność to hasło, które analitykom zawsze się podoba. Tak jest i tym razem, choć oczekiwania rynku są duże.
— Biorąc pod uwagę fakt, że europejskie koncerny już parę lat temu zaczęły intensywne cięcie kosztów, to dla PGE jest to najwyższy czas na wprowadzenie dużego programu efektywnościowego. Dotychczasowe trzy programy, realizowane przez kolejne zarządy PGE, nie przyniosły widocznych efektów, jak również ich wykonanie nie było aktywnie komunikowane do rynku — zauważa Piotr Dzięciołowski, analityk DM Citi Handlowego. Z prezentacji PGE wynika, że w 2016 r. grupa planuje ściąć koszty o dodatkowy 1 mld zł. zarząd tego nie precyzuje, ale można przypuszczać, że skupi się na ograniczaniu zatrudnienia i optymalizacji zakupów.
Odpisy, straty i podziały
Na początku 2014 r. czołowe europejskie firmy energetyczne ogłaszały straty, odpisy i zmiany strategii. GdF Suez ogłosił wtedy odpis na 14,9 mld EUR i wziął się za zamykanie elektrowni konwencjonalnych. Niemiecki RWE ogłosił z kolei pierwszą od 1988 r. roczną stratę, a odpis sięgnął prawie 5 mld EUR. E.ON zdecydował się tymczasem na podział firmy na dwie części: jedna ma się zająć energią ze źródeł odnawialnych, a druga ze źródeł konwencjonalnych. Komentatorzy wskazywali, że te ruchy to ewidentny przykład tego, jak europejska wielkoskalowa energetyka wypierana jest przez źródła wiatrowe i fotowoltaiczne.
Pożegnanie z Exatelem
Poza naciskiem na efektywność Marek Woszczyk zapowiedział m.in. przyśpieszoną dywersyfikację portfolio wytwórczego. Dziś grupa produkuje, bazując głównie na węglu brunatnym, który jest najbrudniejszym z surowców, jeśli weźmiemy pod uwagę skalę emisji CO 2, oraz — w mniejszym stopniu — na węglu kamiennym. Generacja gazowa i z OZE mają niewielki udział w portfelu wytwórczym PGE. Tymczasem projekt Polityki Energetycznej Polski do 2050 r., przekazany już do konsultacji, zakłada zmniejszenie roli węgla w gospodarce. W skali świata o ograniczaniu węgla mówią zaś już nawet Stany Zjednoczone i Chiny, najwięksi pożeracze tego surowca. Marek Woszczyk wspomniał o morskich farmach wiatrowych jako sposobie dywersyfikacjiportfela. Wiadomo też, że PGE jest zaangażowana w uruchomienie budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Oba projekty są jednak odległe w czasie i wymagają rządowego wsparcia, finansowego i legislacyjnego. PGE zapowiedziała też dezinwestycje.
— Będą dotyczyły aktywów niezwiązanych z podstawową działalnością firmy. Mamy takie, np. telekomunikacyjne — mówił Marek Woszczyk. To ciekawa zapowiedź, bo chodzi o telekomunikacyjny Exatel. Już wcześniej informowaliśmy w „PB”, że PGE chce wykorzystać tę spółkę jako swój wkład w ratowanie bankrutującej Kompanii Węglowej (wnieść Exatel do funduszu PIR, a fundusz następnie dokapitalizowałby KW). Zapowiedź dezinwestycji uprawdopodabnia ten plan.
Czasem nie warto
Prezes PGE zapowiedział też rewizję planów inwestycyjnych.
— Nie rezygnujemy z najważniejszych inwestycji [mowa np. o wielkich inwestycjach w Opolu i Turowie — red.], ale musimy ponownie przyjrzeć się wielu projektom modernizacyjnym— zauważył Marek Woszczyk. Czynnikiem ryzyka dla PGE są ceny uprawnień CO 2. Grupa zakłada wzrost ich ceny do 20 EUR w 2020 r., z dzisiejszych 8 EUR.
— PGE musi tak reagować, bo o ile kilka lat temu grupa mogła się szczycić nową i tanią flotą wytwórczą, o tyle teraz, przy taniejącym węglu i drożejących uprawnieniach CO 2, sytuacja wygląda już inaczej. Może się okazać, że lepiej niektóre bloki wyłączyć już za rok, niż modernizacjami przedłużać im życie — twierdzi Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.
O tym, że inwestycje modernizacyjne są pod znakiem zapytania, wspominał też ostatnio zarząd Tauronu. Rewizję tych planów ogłosił również wczoraj ZE PAK, kontrolowany przez Zygmunta Solorza- Żaka. Z tych samych powodów co PGE.
— Sytuacja ZE PAK jest o tyle trudna, że jego aktywa opierają się na węglu brunatnym, czyli najbrudniejszym. Na dodatek grupa nie będzie już korzystać z puli darmowych uprawnień — mówi Paweł Puchalski.