PGNiG przegrywa z wyrzuconą prezeską

Za aferę z memorandum gazowym głową zapłaciła była prezeska i wiceprezes PGNiG. Jednak teraz to gazowy gigant może im zapłacić. I to słono

To była afera, o której w 2013 r. huczało w Polsce i w Rosji, a skutkiem była m.in. dymisja Mikołaja Budzanowskiego, ówczesnego ministra skarbu, Grażyny Piotrowskiej-Oliwy, ówczesnej prezeski PGNiG, i wiceprezesa Radosława Dudzińskiego. Dwojgu ostatnim rząd Donalda Tuska zarzucił, że nie uprzedzili o zamiarze podpisania polsko-rosyjskiego memorandum gazowego. W ostatnich tygodniach sprawa wróciła na języki, bo Grażyna Piotrowska-Oliwa i Radosław Dudziński wygrali z narodowym dostawcą gazu sprawę sądową. Były pracodawca miałby im zapłacić ponad 2 mln zł.

DALSZA KARIERA:
DALSZA KARIERA:
Afera z memorandum gazowym nie zaszkodziła karierze zawodowej Grażyny Piotrowskiej-Oliwy. Od czerwca 2015 r. jest prezesem operatora komórkowego Virgin Mobile Polska. Radosław Dudziński nadal interesuje się rynkiem gazu. Do końca 2016 r. rozwijał Polish Trading Point, czyli pozagiełdową platformę do handlu gazem.
Grzegorz Kawecki

Odsetki na pół miliona

Wyrok zapadł pod koniec listopada. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że spółka ma zapłacić zwolnionym menedżerom zaległe odprawy, czyli sześciomiesięczne wynagrodzenie. Grażyna Piotrowska-Oliwa miałaby dostać 811,8 tys. zł, a Radosław Dudziński — 738 tys. zł. Do obu tych kwot należy jeszcze dodać odsetki, które są naliczane od połowy 2013 r. i można je już szacować na 200-300 tys. zł dla każdego z menedżerów.

Podczas rozpraw menedżerowie argumentowali, że odprawy należą im się na mocy kontraktów. W czerwcu 2013 r., już po odwołaniu z zarządu, wystawili byłemu pracodawcy faktury. Ten odmawiał zapłaty, więc poszli do sądu. Wyrok jest nieprawomocny, więc ponad 2 mln zł spornej kwoty jeszcze poleży na kontach PGNiG.

— W sprawie zostanie wniesiona apelacja — przekazało nam biuro prasowe PGNiG. Dla byłych pracowników PGNiG apelacja to zarazem złe i dobre wieści. Złe, bo sprawa jeszcze potrwa i istnieje ryzyko przegranej w kolejnych instancjach, a dobra — bo odsetki ustawowe znacznie przewyższają oprocentowanie lokat bankowych. Według naszych informacji, na ugodę się nie zanosi.

Publiczne połajanki Tuska

Kwota zasądzonych odpraw robi wrażenie, ale na nie mniejszą uwagę zasługuje treść uzasadnienia wyroku. Dla byłych menedżerów uzasadnienie może być źródłem satysfakcji, bo — przypomnijmy — w 2013 r. stali się obiektem potężnej rządowej krytyki. Sędzia tę krytykę odrzuciła. Przypomnijmy rzecz skrótowo.

Memorandum, które wysadziło obu menedżerów z foteli, zostało w 2013 r. podpisane przez EuRoPol Gaz, spółkę należącą do PGNiG i rosyjskiego Gazpromu, oraz Gazprom. W dokumencie chodziło o zamiar przeanalizowania możliwości budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego. W pierwszych dniach kwietnia podpisanie tego dokumentu ogłosił z satysfakcją rosyjski prezydent Wladimir Putin, podczas gdy premier Donald Tusk nic o nim nie wiedział.

Zdziwioną minę premiera zarejestrowały kamery, a krótko potem za brak skutecznego nadzoru nad EuRoPol Gazem stanowisko stracili Grażyna Piotrowska- -Oliwa i minister Mikołaj Budzanowski. Zaskoczenie premiera, które poszło w świat, zadecydowało prawdopodobnie o temperaturze krytyki. Donald Tusk publicznie stwierdził brak „zaufania, że władze PGNiG gwarantują skuteczną realizację interesów publicznych”, i sugerował „szybkie i zdecydowane działania w odniesieniu do spółki, również z konsekwencjami personalnymi”.

Uzasadnienie jak laurka

— Powodem dymisji prezeski była utrata zaufania, ale o wypłacie odprawy, lub jej braku, decydowała rada nadzorcza — odpowiedział nam Włodzimierz Karpiński, następca Budzanowskiego na stanowisku ministra skarbu, który nadzorował PGNiG po aferze z memorandum. Zajrzyjmy więc do uzasadnienia. Sędzia wskazała w nim, że „strona pozwana [czyli PGNiG — red.] podnosiła, że powodowie [menedżerowie — red.] swoim działaniem naruszyli interesy spółki poprzez nienależyte wykonywanie obowiązków, jednakże na tą okoliczność nie przedstawiono konkretnych dowodów, dlatego trudno jest stwierdzić na czym polegało to naruszenie”.

Sędzia uznała też, że „sposób dbałości o interesy Państwa Polskiego był odpowiedni i nie budzi zastrzeżeń, a z przedłożonych raportów wynika, iż nie ucierpiały nawet stosunki z Ukrainą. Nie można twierdzić, że działania powodów powodowały jakąkolwiek szkodę po stronie pozwanej bądź po stronie skarbu państwa.

Natomiast rzeczą powodów nie był obowiązek dbania o wizerunek rządu”. Dla Grażyny Piotrowskiej-Oliwy cenne może być też zdanie o tym, że „powódka informowała kierownictwo skarbu państwa o podejmowanych działaniach”. Ponadto w uzasadnieniu czytamy, że „nie budziło wątpliwości świadków, że działalność powodów przyniosła realne korzyści finansowe dla kraju”.

Kolejka po premie

Kwestia odpraw nie wyczerpuje roszczeń Grażyny Piotrowskiej-Oliwy i Radosława Dudzińskiego. Domagają się jeszcze wypłaty zaległej premii, za kwiecień 2013 r. W przypadku byłej prezeski można tę premię szacować na ok. 100 tys. zł, plus odsetki. W przypadku Dudzińskiego to zapewne nieco mniej.

Nie oni jedni domagają się zaległych premii. Z roszczeniami wystąpili też Mirosław Szkałuba, Jacek Murawski i Jerzy Kurella, którzy pracowali w zarządzie Piotrowskiej-Oliwy lub u jej następcy — Mariusza Zawiszy. Sprawy się toczą i opiewają na setki tysięcy złotych, plus odsetki.

— W sprawach pomiędzy PGNiG a byłymi członkami zarządu spółka kieruje się ochroną swojego interesu ekonomicznego i prawnego. Z uwagi na fakt, iż sprawy nie zostały dotychczas zakończone prawomocnymi orzeczeniami, PGNiG nie będzie udzielać szczegółowych informacji w zakresie przyjętej strategii procesowej (w tym argumentów i dowodów podnoszonych w trakcie procesów) — przekazało nam biuro prasowe PGNiG.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Magdalena Graniszewska

Polecane