Grażyna Piotrowska-Oliwa wzięła komornika i wyegzekwowała od PGNiG zaległą odprawę. Teraz rozważa pozwy za naruszanie dobrego imienia
W branży gazowej o Grażynie Piotrowskiej-Oliwie najgłośniej było w 2013 r. Wtedy z hukiem straciła stanowisko prezesa PGNiG, czyli państwowego sprzedawcy gazu. Wraz z nią odwołano Radosława Dudzińskiego, wówczas wiceprezesa PGNiG.



Obojgu menedżerom zarzucono, że nie uprzedzili rządu, kierowanego przez Donalda Tuska, o zamiarze podpisania polsko-rosyjskiego memorandum gazowego. Krytyce werbalnej towarzyszyły sankcje finansowe — rada nadzorcza postanowiła nie wypłacać im odprawy. Dziś menedżerowie mogą odtrąbić sukces.
Pięć lat w sądzie
W połowie sierpnia byli menedżerowie dostali zaległą odprawę (811,8 tys. zł i 738 tys. zł) wraz z odsetkami przysługującymi za pięć lat opóźnienia. Łącznie przelano im na konta ponad 2 mln zł.
— 7 sierpnia sąd apelacyjny podtrzymał wcześniejszy wyrok z 2016 r., zasądzając wypłacenie przez PGNiG mojej zaległej odprawy. Ta decyzja jest dla mnie źródłem głębokiej satysfakcji, ponieważ sprawa trwała aż pięć lat, a zaczęła się, jak wynikało z zeznań świadków, wyłącznie z politycznych powodów — mówi Grażyna Piotrowska-Oliwa, dziś prezes telekomunikacyjnego Virgin Mobile.
Poprosiliśmy PGNiG o komentarz. Spółka przekazała, że czeka na doręczenie uzasadnienia.
— Po otrzymaniu dokumentów podejmiemy decyzję odnośnie dalszych kroków, w tym ewentualnego wniesienia skargi kasacyjnej — wskazało biuro prasowe PGNiG.
Komornik na kontach
Z naszych informacji wynika, że tuż po ogłoszeniu wyroku z 7 sierpnia spierające się strony stoczyły spektakularną potyczkę prawną. Najpierw byli menedżerowie PGNiG, z wyrokiem w ręku, zgłosili się do komornika. Ten zablokował PGNiG konta bankowe i w połowie sierpnia ściągnął należność. PGNiG nie przyglądał się temu jednak biernie — do kontrataku wykorzystał swoje roszczenia wobec wielu byłych menedżerów za to, że przez lata sprzedawali gaz państwowym zakładom azotowym z rabatem.
PGNiG uważa, że był to rabat nienależny, a spółka straciła na tym 70 mln zł. Już 8 sierpnia PGNiG wysłał sądowym przeciwnikom oświadczenie, że dokonuje potrącenia odprawy z wierzytelnością związaną z rabatem. 16 sierpnia złożył zaś w sądzie wniosek o zabezpieczenie powództwa i wstrzymanie egzekucji komorniczej. Nic jednak nie wskórał.
Zapoznaliśmy się z postanowieniem sądu z 28 sierpnia, dotyczącym roszczenia wobec Grażyny Piotrowskiej-Oliwy. Sąd oddalił w nim wniosek PGNiG uznając, że „wnioskodawca w sposób wiarygodny nie uprawdopodobnił swojego roszczenia”.
„Roszczenie nieprawdopodobne”
PGNiG, proszone o komentarz do przegranej potyczki, wypowiada się lakonicznie.
— Spółka podjęła czynności zmierzające do dochodzenia należności objętych uchwałamiprzyjętymi przez walne zgromadzenie (akcjonariusze zajęli się sprawą we wrześniu 2017 r. — red.). Działania te odbywają się zgodnie z przepisami — podaje biuro prasowe.
Do pytań o komornika PGNiG się nie odniósł. Szerzej komentuje sprawę Grażyna Piotrowska-Oliwa.
— Ze zdumieniem przyjęłam informację o krokach, które PGNiG podjął w celu wyegzekwowania ode mnie pieniędzy związanych z rzekomą szkodą, którą jakoby spółce wyrządziłam. PGNiG próbował wyegzekwować tę należność nie posiadając żadnego tytułu prawnego ani uzasadnienia sądowego. Cieszę się, że sąd ocenił, że wniosek PGNiG o zabezpieczenie powództwa nie uprawdopodobnia roszczenia spółki — mówi Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Wina Tuska?
Radość z dwóch wygranych nie oznacza jednak, że Grażyna Piotrowska-Oliwa wyrównała rachunki.
— Uważam, że moje dobre imię jest od 2013 r. uporczywie i publicznie naruszane, czego konsekwencje odczuwam cały czas w trakcie mojej działalności zawodowej, nawet w sektorze prywatnym. Dlatego z moimi doradcami prawnymi rozważam powództwo przeciwko osobom prywatnym, które to imię naruszały i naruszają — twierdzi menedżerka.
Kogo ma na myśli? Wymienia m.in. Donalda Tuska, byłego premiera, i Piotra Woźniaka, obecnego prezesa PGNiG.
— Ich działania nosiły i noszą, według mnie, cechy biznesowego stalkingu (z ang. nękanie — red.), czyli jednego z najgorszych przestępstw, niszczących ludzi, ich rodziny oraz relacje społeczne i biznesowe — twierdzi menedżerka.
Dla przypomnienia: Donald Tusk jako premier sugerował, że w słynnej aferze podsłuchowej palce maczali ludzie związani z sektorem gazowym.
— Każdy, kto interesował się problemem tzw. pieremyczki, czyli połączenia gazowego, które miało omijać Ukrainę (tego dotyczyło słynne memorandum — red.), pamięta także zdarzenia, z którymi związane są niektóre osoby pojawiające się w kontekście afery podsłuchowej — mówił w Sejmie ówczesny premier.
Natomiast za rządów Piotra Woźniaka PGNiG zaczął domagać się od menedżerki potężnego odszkodowania za rabaty gazowego dla zakładów azotowych.
Premie w sądach
Menedżerowie walczą też z PGNiG w sądach o wypłatę zaległych premii. Z takim roszczeniem wystąpiła nie tylko Grażyna Piotrowska-Oliwa, ale też Radosław Dudziński, Mirosław Szkałuba, Jacek Murawski i Jerzy Kurella, którzy pracowali w zarządzie Piotrowskiej-Oliwy lub u jej następcy — Mariusza Zawiszy.
W pierwszej instancji Grażyna Piotrowska-Oliwa przegrała. Wszystkie sprawy się toczą i opiewają na setki tysięcy złotych, plus odsetki. © Ⓟ
OKIEM MINISTRA
Dobrze, że są sądy
WŁODZIMIERZ KARPIŃSKI, były minister skarbu, nadzorujący PGNiG tuż po aferze z memorandum
Sprawami kontraktów z menedżerami zajmuje się rada nadzorcza, więc nie czuję się odpowiedzialny za kwestie związane z odprawami. Dobrze jednak, że istnieją niezależne sądy, w których można dochodzić swoich praw.
Podpis: Magdalena Graniszewska