Przerzucenie kosztów komorniczych na wierzycieli jest nie do przyjęcia — twierdzi PKPP. Inaczej splajtujemy — alarmują komornicy.
Rosną emocje związane ze starciem lobby komorniczego z przedsiębiorcami. Gra idzie o spore pieniądze. Werdykt wydadzą parlamentarzyści.
Jeżeli w tej batalii wygrają komornicy, wierzyciele będą płacić im zaliczki przed wszczęciem procedury egzekucyjnej — 3 proc. wartości dochodzonego roszczenia. Gdy górę wezmą argumenty Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP), dalsza działalność kancelarii komorniczych stanie pod znakiem zapytania.
Dziś Senat zadecyduje, czy odrzucić projekt nowelizacji ustawy o komornikach sądowych i egzekucji, czy skierować go do dalszych prac parlamentarnych. Projekt budzi ogromne kontrowersje gdyż diametralnie zmienia zasady wynagradzania komorników.
Aby ruszyła procedura egzekucyjna, wierzyciel będzie zmuszony zapłacić komornikowi zaliczkę wysokości 3 proc. wartości dochodzonego roszczenia.
Lobby komornicze bardzo liczy na pozytywną decyzję Senatu. Pracodawcy wręcz przeciwnie.
— Pozostawienie obecnych zasad spowoduje, że część kancelarii komorniczych zostanie zamkniętych. Obecnie trudno jest cokolwiek wyegzekwować od dłużników, więc komornicy zmuszeni są pokrywać z własnych kieszeni koszty egzekucyjne. Dlaczego projekt tak zajadle atakują pracodawcy? Chcą przechwycić pieniądze dla firm windykacyjnych — mówi Iwona Karpiuk-Suchecka, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Zdaniem PKPP, pomysł przerzucenia kosztów komorniczych na wierzycieli jest absurdalny. W jej opinii czytamy: „Uderzy to w osoby niezamożne, umożliwi komornikom pozorowanie pracy i utrzymywanie się z pobierania samych zaliczek, poważnie spadnie efektywność egzekucji”.