PO i PiS zgodnie opowiadają się za "totalną lustracją"

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2005-06-13 18:16

Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że ta partia opowiada się za "totalną lustracją". W reakcji na wypowiedź lidera PiS, szef klubu PO Jan Rokita ocenił, że wraca szansa na wspólne rządzenie Platformy z Prawem i Sprawiedliwością po wyborach parlamentarnych.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że ta partia opowiada się za "totalną lustracją". W reakcji na wypowiedź lidera PiS, szef klubu PO Jan Rokita ocenił, że wraca szansa na wspólne rządzenie Platformy z Prawem i Sprawiedliwością po wyborach parlamentarnych.

W niedzielę Rokita oświadczył w Radiu Zet, że Platforma nie stworzy wspólnego rządu z PiS, jeśli partia ta opowie się za tym, "ażeby archiwa IPN-u ukryć i życiorysy polityków schować w otchłaniach Instytutu".

Prezydent Warszawy i kandydat PiS na prezydenta Lech Kaczyński powiedział w tej samej audycji, że lista agentów powinna zostać opublikowana w całości. Wyraził też zgodę na opublikowanie teczki dotyczącej jego samego. Nie zgodził się jednak, "żeby tak było w stosunku do całej opozycji".

W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński zadeklarował, że PiS jest za "totalną lustracją". "Jesteśmy za totalną lustracją, ujawnieniem listy agentów oraz teczek osób pełniących funkcje publiczne" - powiedział Kaczyński.

"To bardzo dobrze" - tak Rokita skomentował wypowiedź lidera PiS. "To znaczy, że jest pełna zgoda z PO, czyli że wraca szansa na wspólne rządzenie, która wczoraj się lekko zmniejszyła" - powiedział Rokita w poniedziałek dziennikarzom.

J. Kaczyński podkreślił natomiast, że nie ma różnic między nim a jego bratem, jeśli chodzi o lustrację. Jak oświadczył w poniedziałek, PiS chce ujawnienia całej listy agentów i "udostępnienia teczek polityków, posłów, byłych posłów".

Dodał, że PiS "jest przeciw temu, żeby ujawniać teczki byłych działaczy opozycji i kleru". Według Kaczyńskiego, "taki akt wielu ludziom uczyni po prostu szkodę". Jak powiedział, "nie ma żadnego powodu, żeby to robić, żadnego racjonalnego argumentu, który by za tym przemawiał - poza chęcią zaspokojenia ciekawości niektórych ludzi".

Rano w poniedziałek w Radiu Zet Jarosław Kaczyński mówił, że chce zobaczyć teczkę Rokity "teraz, a nie po wyborach". W reakcji na te słowa Rokita zaprosił polityka PiS na wtorek do oddziału IPN w Wieliczce, gdzie znajduje się jego teczka. Podpisał pełnomocnictwa dla obu braci Kaczyńskich, aby mogli zapoznać się z tymi dokumentami.

J. Kaczyński odparł na to, że nie zamierza skorzystać z zaproszenia Rokity. Jak dodał, "ma bardzo dużo zajęć i nie ma czasu jechać do Wieliczki i oglądać teczki".

Podkreślił, że nie taka była intencja jego wypowiedzi dotyczącej teczki Rokity. "Powiedziałem, że oczekuję, że np. teczki wszystkich członków klubu parlamentarnego PO zostaną zamieszczone w internecie. Jeśli składa się tak radykalne żądania (Rokita domaga się odtajnienia wszystkich teczek - PAP), to dobrze zacząć od siebie" - wyjaśnił prezes PiS.

Za ujawnieniem teczek polityków jest też lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych. Według niego, należy ujawnić teczki polityków - w pierwszej kolejności premiera Marka Belki, ministrów, posłów i kandydatów na prezydenta. "W tej sprawie mam identyczne zdanie jak Jan Rokita - to znaczy, ujawnić wszystko zaraz. Wszystkie materiały w odniesieniu do osób publicznych powinny być znane" - oświadczył Giertych.

Tymczasem lider SdPl i kandydat tej partii na prezydenta Marek Borowski zaapelował do swoich konkurentów, aby przestawili  wyborcom dwie swoje teczki - jedną z IPN, a drugą z programem wyborczym.

Opowiedział się też za otwarciem dostępu do teczek osób pełniących funkcje publiczne, ale z wyłączeniem informacji na tematy osobiste. Argumentował, że "dzisiaj już ta rzeka wylała". Dodał, że wymaga to bardzo starannej pracy historyków i "pomysł, aby to uczynić przed wyborami w masowej skali, byłby oczywiście fatalny".