
Nerwowość na rynku szlachetnego metalu wywołał najnowszy odczyt o inflacji w amerykańskiej gospodarce. Co prawda ponownie spadła, ale znacznie słabiej niż zakładano, co grozi utrzymaniem przez Fed agresywnej polityki pieniężnej i przedłużeniem cyklu podwyżek stóp procentowych. A to oznacza, że złoto ponownie może zostać odstawione na bok, gdyż podążające za stopami rentowności obligacji gwarantują może, nie wyższy, ale jednak bezpieczny zysk.
Inwestorzy nie mogli ostatecznie zdecydować się w którym kierunku pchnąć notowania złota. Zwyciężyła chciwość, choć wzrost był niemal symboliczny. Pomogło osłabienie dolara, w którym metal jest wyceniany.
Na finiszu sesji na Comex, kontrakty terminowe na złoto z opcją dostawy w kwietniu drożały o 1,90 USD, zyskując 0,1 proc. do poziomu 1865,40 USD za uncję.
