Podwykonawcy pod ochroną, zleceniodawcy się burzą

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-05-25 00:00

Urzędnicy obiecują finansową opiekę nad kontrahentami dużych firm. Nie tędy droga – sugerują generalni wykonawcy

Niemal codziennie na budowach szybkich tras dochodzi do protestów podwykonawców, domagających się zapłaty. Wkrótce do podobnych scen może dojść przy rozpędzających się kontraktach kolejowych.

Resort transportu postanowił rozłożyć parasol nad podwykonawcami firm budowlanych, jednocześnie dokręcając śrubę generalnym wykonawcom. Ci ostatnio mówią jednak, że oprócz kija, resort powinien mieć dla nich także marchewkę. Powinien, lecz jej nie ma…

Gwarancje nie wystarczą

W ujawnionym wczoraj pojekcie ustawy o ochronie praw przedsiębiorców wykonujących roboty budowlane resort chce, by generalni wykonawcy dawali zabezpieczenie wypłat dla podwykonawców oraz dostawców i usługodawców wysokości do 3 proc. wartości kontraktu.

Czyli przy zleceniu za 1 mld zł wykonawca musi zamrozić 30 mln zł. Może je przekazać w formie gwarancji albo w gotówce.

— Już dziś obowiązujące gwarancje należytego wykonania kontraktu są dla nas dużym obciążeniem i rocznie kosztują nas około 20 mln zł. Kolejne znacząco podniosą koszty. Jeśli jednak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) da nam na przykład 5-procentowezaliczki, będziemy w stanie zapewnić gwarancje — ocenia Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.

Lech Witecki, szef GDDKiA, mówił niedawno „PB”, że dyrekcja w nowych kontraktach wprowadzi zaliczkowanie robót, ale w obecnym projekcie nie ma o tym mowy ani słowa.

Waloryzacja i zakupy

— Niepotrzebnie mnożymy byty. Już dziś generalni wykonawcy dają kilkuprocentowe gwarancje wykonania kontraktów. Ich wartość można oczywiście zwiększyć, bo dzięki temu wyeliminowane zostaną z rynku firmy niemające doświadczenia i kapitałów wystarczających do realizacji dużych kontraktów infrastrukturalnych. Ale samo żonglowanie gwarancjami nie wystarczy. Konieczna jest zmiana systemu — podkreśla Zbigniew Jakubas, giełdowy inwestor i właściciel firm specjalizujących się w realizacji kontraktów na rynku kolejowym.

Jego zdaniem, w ramach zmiany systemu należy wprowadzić nie tylko zaliczki, lecz także waloryzację cen w kontraktach o wskaźnik wzrostu cen materiałów.

— Można także sprawę rozwiązać inaczej — takie instytucje jak GDDKiA czy PKP Polskie Linie Kolejowe mogą same zamawiać podstawowe materiały potrzebne do budowy. Efekt skali pozwoli im uzyskać lepsze ceny niż generalnym wykonawcom, nie narażając jednocześnie ostatnich na ryzyko wahań cenowych — podkreśla Zbigniew Jakubas.

Propozycje, wspólnie z Polską Radą Biznesu i niezależnymi ekspertami, zamierza skonsultować z przedstawicielami rządu i parlamentu.

Mnożenie kosztów

Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego i były szef GDDKiA, podkreśla, że gwarancji w obecnie realizowanych zleceniach nie da się przeznaczyć na zabezpieczenie roszczeń podwykonawców, bo ich celem jest tzw. należyte wykonanie kontraktu, czyli zabezpieczenie funduszy na ewentualne wady i usterki podczas budowy i rękojmi na eksploatację trasy. Negatywnie ocenia natomiast propozycje nowych gwarancji.

— To tylko niepotrzebne koszty dla firm, które już dziś mają duże problemy finansowe z realizacją nierentownych zleceń — ocenia Zbigniew Kotlarek.

Nowe gwarancje mają chronić firmy zatrudniające do 250 osób. Jeśli generalny wykonawca zbankrutuje i nie zapłaci kontrahentom, otrzymają oni pieniądze z zabezpieczenia, które nie będzie zaliczane do masy upadłości.