Akcjonariusze notowanych na warszawskiej giełdzie banków nie mogą zaliczyć ostatnich miesięcy do udanych. Od połowy maja indeks WIG-Banki spadł o prawie 18 proc. i jest obecnie na najniższym poziomie od dwóch lat. W ostatnich dniach na notowaniach sektora finansowego mocno odbiły się zapowiedzi z programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, które zamierza wprowadzić podatek od aktywów bankowych. W środę sporą cegiełkę do spadków dołożyła rządząca Platforma Obywatelska, która programu wyborczego jeszcze nie ma, ale obietnice już przedstawiła.
Kuszenie frankowiczów
Krystyna Skowrońska, posłanka Platformy Obywatelskiej, zaprezentowała w środę projekt ustawy, która miałaby pozwolić na przewalutowanie części kredytów, zaciągniętych we frankach szwajcarskich. Projekt, który może być ekspresowo przeprowadzony przez parlament i podpisany przez prezydenta, przewiduje przewalutowanie części kredytów po kursie kupna NBP na dzień przed złożeniem wniosku o restrukturyzację. Mogliby z niego skorzystać tylko ci, którzy posiadają jedno mieszkanie o powierzchni do 75 mkw. lub dom jednorodzinny o powierzchni do 100 mkw. (chyba że mają troje lub więcej dzieci). Według szacunków autorów projektu, przewalutowanie na preferencyjnych warunkach mogłoby objąć prawie 60 tys. kredytów, stanowiących 21 proc. łącznej wartości portfela frankowego. Koszty całej operacji miałyby się zamknąć w kwocie 8,9 mld zł.
— Dla banków to rozwiązanie dotkliwe, ale nie drastyczne. Projekt zakłada podział kosztów przewalutowania między banki i klientów, wydaje się więc, że koszty dla sektora powinny wynieść około 5 mld zł. Ta propozycja jest podobna do tego, co wcześniej przedstawiała Komisja Nadzoru Finansowego, dotyczy jednak wyłącznie części portfela. Dziś trudno powiedzieć, kto wygra wybory — i czy nie pojawią się kolejne, dalej idące propozycje rozwiązania problemu frankowego. Akcjonariusze banków będą więc nadal żyć w niepewności — ocenia Marta Jeżewska-Wasilewska, szefowa polskiego działu analiz w Wood & Company. Rządowe i opozycyjne zakusy wobec banków mogą wpłynąć nie tylko na obecną wycenę spółek z sektora na giełdzie, ale również na dwie duże transakcje — na sprzedaż są Raiffeisen i BPH. Wcześniej, pod koniec maja — gdy giełdowe wyceny banków zaczęły już topnieć, przejęcie pakietu 25 proc. akcji w Aliorze zapowiedział PZU.
Banki na celowniku
Analitycy z domów maklerskich, wydających rekomendacje dla notowanych w Warszawie banków, już uwzględniają w wycenach obawy przed wprowadzeniem podatku bankowego i przewalutowaniem części portfeli kredytów frankowych.
— Prawdopodobieństwo wprowadzenia podatku od aktywów bankowych oceniam na 50 proc. Jeśli PiS wygra wybory, prawdopodobnie będzie zdeterminowane, by wprowadzić ten podatek — tak ze względów ideologicznych, jak i fiskalnych, by zdobyć wpływy na realizację innych obietnic — ocenia Magdalena Komaracka, szefowa departamentu analiz Erste Securities.
Według niej, z makroekonomicznego punktu widzenia zdobycie nowych źródeł dochodów budżetowych nie jest Polsce potrzebne, bo jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji niż Węgry w 2010 r., gdy wprowadzano tam taki podatek. Wszystko może odbić się na klientach, ale niekoniecznie.
— Na pewno wprowadzenie podatku bankowego wpłynie na politykę sprzedażową banków, które będą bardziej uważnie przyglądały się rentowności poszczególnych produktów i mogą być mniej skłonne do udzielania kredytów. Trudno powiedzieć, czy koszty zmian zostaną przerzucone na klientów — na pewno nie wszędzie, bo w otoczeniu konkurencyjnym bankom może bardziej zależeć na ich utrzymaniu — ocenia Magdalena Komaracka. Tymczasem w sprawie kredytów frankowych analitycy spodziewali się raczej braku konkretnych decyzji. Teraz, gdy projekt zaprezentowała PO, sytuacja się zmieniła.
— Jeśli chodzi o przewalutowanie całości kredytów frankowych (tak jak w scenariuszu Komisji Nadzoru Finansowego), to wydawało mi się to mniej prawdopodobne — oceniałam szansę realizacji tego scenariusza na 30 proc. Natomiast objęcie przewalutowaniem części kredytów walutowych (szacunek rządu: 20 proc. kredytów) ograniczy wielkość strat banków i ominie teoretycznie grupę najlepiej zarabiających — mówi Magdalena Komaracka.
Przewalutowanie według PO w sześciu krokach
1. Sprawdź, ile pozostało ci franków/euro do spłaty i przelicz po obecnym kursie kupna NBP (znajdziesz go na www.nbp.pl i www.notowania.pb.pl).
2. Sprawdź w portalach nieruchomości orientacyjną cenę metra kwadratowego mieszkania w twojej okolicy. Przemnóż przez metraż mieszkania i porównaj z wartością kredytu, pozostałego do spłaty. Jeśli kredyt ma wartość co najmniej 20 proc. wyższą niż orientacyjna cena twojego mieszkania, to jesteś wśród tych, którzy już w pierwszym roku będą mogli starać się o przewalutowanie kredytu na ustawowych warunkach.
3. Policz, ile kapitału pozostałoby ci do spłaty, gdybyś przed laty zaciągnął kredyt nie we franku czy euro, ale w złotych. Uwaga: to nie takie proste. Należy przyjąć taki sam harmonogram spłaty i wysokość marży jak w kredycie walutowym. Projektodawca ustawy nie bez powodu zastrzegł, że wartość tę ustala bank.
4. Przelicz na złote poszczególne raty kredytu po kursie kupna walut, publikowanym przez NBP z dnia poprzedzającego spłatę raty (jeśli przypada to na np. piąty dzień każdego miesiąca, musisz uwzględnić kurs z poprzedniego dnia roboczego; dane znajdziesz w archiwum na nbp.pl). Jeśli spłacałeś kredyt nie we franku czy euro, ale w złotych, raty trzeba przeliczyć po kursie, który dyktował bank (znajdziesz to w historii rachunku).
5. Policz, ile w sumie byś spłacił, gdybyś zaciągnął kredyt złotowy, a nie walutowy. Uwzględnij taką marżę jak w kredycie walutowym i zamiast stawki LIBOR/EURIBOR weź pod uwagę WIBOR obowiązujący w dniu poprzedzającym dzień spłaty kolejnych rat.
6. Do spłaty pozostanie:
- kwota z punktu 3. Będzie on oprocentowany według stawki WIBOR3M powiększonej o marżę z kredytu walutowego (uwaga: kredyty walutowe miały zwykle wyższe marże niż te udzielane w złotych);
- połowa różnicy między kwotą z punktu 1 a tą z punktu 3. Ta kwota zostałaby skredytowana przez bank, a jej oprocentowanie nie może być wyższe niż stopa referencyjna NBP (obecnie to 1,5 proc.). Druga połowa zostanie umorzona.
- Różnica w wysokości odsetek, jakie zapłaciliśmy we franku/euro, a tymi, które zapłacilibyśmy, gdybyśmy brali kredyt w złotych. Te ostatnie ze względu na wyższe stopy procentowe w Polsce względem Szwajcarii i strefy euro były wyższe. Tu również dostaniemy preferencyjne warunki – oprocentowanie nie wyższe niż stopa referencyjna NBP. [KZ]
Strachma wielkie oczy
MAREK MIKUĆ, prezes Open Finance TFI
Wyceny banków były horrendalnie wysokie. Nie jest normalne, aby akcje spółki notowane były przy wskaźniku cena/zysk w wysokości 20, przy zerowej lub niewielkiej dynamice poprawy wyników. Dzięki politykom wyceny powróciły do rozsądnych poziomów, a niektóre banki są wręcz niedowartościowane. Nie mogę jednak powiedzieć, że nadszedł czas na zakupy. Trzeba poczekać do wyborów. Może się okazać, że podatek bankowy zostanie wprowadzony w innej formie, niż zapowiadano, lub do tego opodatkowania w ogóle nie dojdzie. [JAG]
Wróciliśmy do normalności
MARIUSZ STANISZEWSKI, prezes Noble Funds TFI
Od szczytu z maja akcje banków potaniały prawie o jedną czwartą w reakcji na propozycję opozycji. Jeśli dojdzie do zmiany władzy, PiS będzie musiał jeszcze raz przemyśleć rozwiązania i wziąć pod uwagę reperkusje społeczne. Wygląda na to, że podatek bankowy zostanie wprowadzony, ale na pewno nie w takiej wysokości. Banki przecież spełniają bardzo ważną rolę dla gospodarki, finansując m.in. sektor mieszkaniowy. Podatek rzędu 0,39 proc. doprowadziłby do zablokowania akcji kredytowej, a nawet załamania systemu. Żadna partia na to nie pozwoli. [JAG]
2,1 mld zł O tyle spadła w środę kapitalizacja rodzimych banków z GPW.
9 mld zł Takie będą zdaniem PO koszty, które banki poniosą do 2020 r. przy przewalutowaniu kredytów.