Diagnostyka laboratoryjna może niedługo zacząć kusić inwestorów giełdowych — debiut na GPW rozważa bowiem należąca do funduszu Mid Europa grupa o nazwie, nomen omen, Diagnostyka. Prywatnych inwestorów na rynku ochrony zdrowia kusi też segment diagnostyki obrazowej. Kilka lat temu PZU Zdrowie w dużej transakcji kupiło od funduszu THC diagnostyczną sieć Tomma, a teraz kolejne transakcje na rozdrobnionym rynku przeprowadza notowany niegdyś na warszawskiej giełdzie Polmed, funkcjonujący obecnie pod szyldem Polmed Healthcare Group (PHG).
W segmencie diagnostycznym PGH pojawiła się na początku 2021 r., gdy przejęła osiem placówek działających wówczas pod szyldem Starmedica. Od tego czasu powiększa biznes i właśnie dokonała kolejnej transakcji — przejęła 100 proc. udziałów w prowadzącej pracownie diagnostyczne Grupie Medicus.
— To kolejny etap rozwoju naszej działalności diagnostycznej. Przejęliśmy spółkę, która ma trzy pracownie z rezonansami magnetycznymi: w Mławie, Giżycku i Brodnicy. Już wcześniej w tym roku, w styczniu, kupiliśmy dużą placówkę pod szyldem Magnetica w Płocku, otworzyliśmy też jedną nową własną pracownię w Warszawie — mówi Radosław Szubert, współwłaściciel i prezes PHG.
Diagnostyczny potencjał
Sama spółka Polmed Diagnostyka, wchodząca w skład grupy, miała w ubiegłym roku 41 mln zł przychodów, o ponad 30 proc. więcej niż rok wcześniej, przy 12,1 mln zł EBITDA i 4,9 mln zł zysku netto.
Tymczasem przejęty właśnie Medicus wypracował w 2023 r. 6,5 mln zł przychodów i 0,3 mln zł czystego zysku. Jego nowa placówka w Brodnicy w ubiegłym roku dopiero startowała i przyjmowała prywatnie pierwszych pacjentów, kontrakt z NFZ podpisała już w tym roku.
— Rozważamy kolejne akwizycje, chcemy dalej się rozwijać w ten sposób i pozyskiwać do współpracy przedsiębiorców, którzy działają w mniejszej skali. Interesuje nas nie tylko diagnostyka obrazowa, ale również inne segmenty rynku, w tym te, w których ważnym komponentem są przychody z NFZ — mówi Radosław Szubert.
W ostatnich latach PHG inwestowała także w szpitale rehabilitacyjne, podobnie jak działalność diagnostyczna generujące sporą część przychodów z NFZ. W przypadku działalności diagnostycznej publiczny płatnik odpowiada przeciętnie za 50-60 proc. obrotów. Jednak nie tylko kontrakty z NFZ skłaniają grupę do inwestycji w tym segmencie.
— Powody są proste. Diagnostyka obrazowa, podobnie jak laboratoryjna, to już fundament medycyny, a jej rola będzie tylko wzrastać. Lekarze potrzebują jak największej liczby informacji, by zobaczyć, co dzieje się w organizmie, więc coraz chętniej zlecają badania rezonansem czy tomografem i będzie ich przybywać. Jednocześnie uważamy, że inwestycje w technologie medyczne i cyfrową transformację sektora mają największy potencjał — obecnie na pewno większy niż inwestycje w opiekę ambulatoryjną — mówi Radosław Szubert.
Rynkowe przesunięcia
Opieka ambulatoryjna, najczęściej w ramach abonamentów pracowniczych, przez lata była dla PHG główną gałęzią działalności. Na poziomie skonsolidowanym grupa miała w ubiegłym roku 299,5 mln zł przychodów, czyli prawie o 20 proc. więcej niż rok wcześniej, 70,2 mln zł EBITDA (zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację) i 30,9 mln zł zysku netto.
Medycyna pracy i abonamenty medyczne przyniosły w ubiegłym roku 80 mln zł przychodów, co oznaczało 11-procentowy wzrost. Ich udział w segmencie ambulatoryjnym rośnie, ale w całości biznesu spada, podobnie jak udział przychodów od firm ubezpieczeniowych i indywidualnych pacjentów. Rośnie natomiast rola NFZ. Publiczny płatnik odpowiadał w ubiegłym roku za prawie 40 proc. obrotów grupy.
— Wyceny abonamentów medycznych są obecnie mocno niedoszacowane. Wciąż składamy oferty w przetargach na obsługę klientów korporacyjnych, ale porażki w takich przetargach bolą coraz mniej — jak przegrywamy, to znaczy, że ktoś tańszy będzie realizował kontrakt przy rentowności bliskiej zera. Przy obecnym poziomie cen abonamentów i rosnących kosztach pracy personelu medycznego bardzo trudno jest zachować odpowiednią jakość usług — mówi współwłaściciel PHG.
NFZ jednak też ma swoje problemy. W ostatnich miesiącach głośno jest o problemach z płaceniem na bieżąco za wykonywane świadczenia i przesuwaniu zabiegów na przyszły rok. Izabela Leszczyna, minister zdrowia, w ramach dyskusji o deficycie w budżecie na ochronę zdrowia publicznie komentowała rosnącą wysokość wynagrodzeń lekarzy. Czy NFZ odpowiednio wycenia procedury, które realizują też prywatni gracze?
— Na poziom refundacji procedur przez NFZ nie narzekam, ich wysokość jest obecnie racjonalna i pozwala utrzymywać odpowiednią jakość udzielanych świadczeń. Odrębną kwestią jest stały trend wzrostu wynagrodzeń. Ostatnio dużo mówi się o pensjach lekarzy. Ja mogę powiedzieć, że balans na rynku na pewno się zachwiał, na co wpływ ma niska dostępność wykwalifikowanego personelu — mówi Radosław Szubert.
Na ochronę zdrowia w Polsce co roku płyną grube miliardy z państwowej kasy i prywatnych kieszeni. Firma EY w ubiegłym tygodniu szacowała, że w tym roku całkowite wydatki na ten cel sięgną 65 mld EUR, czyli 283 mld zł, z czego za 11 mld EUR (prawie 50 mld zł) będzie odpowiadał sektor prywatny. Wydatki będą szybko rosnąć — EY szacuje, że co najmniej do końca 2028 r. tempo wzrostu będzie wynosić około 11 proc. rocznie. Za wzrostem wydatków idzie fala konsolidacji rynku, który przez lata był bardzo rozdrobniony. Prym wiodą dwaj najwięksi gracze, czyli należący do brytyjskiej Bupy Lux Med oraz notowany na giełdzie w Sztokholmie Medicover. Obie firmy generują już rocznie po ponad 2 mld zł przychodów. EY wskazuje, że najwyższą aktywność konsolidacyjną na rynku ochrony zdrowia widać w segmencie stomatologii (gdzie oprócz graczy branżowych aktywnych jest kilka funduszy private equity) oraz w diagnostyce obrazowej. W tej ostatniej od 2021 r. dokonano dziewięciu znaczących transakcji. Firma doradcza spodziewa się w kolejnych latach większej aktywności w segmencie szpitali i centrów medycznych, a także w sektorze farmacji, a konkretnie w biotechnologicznych centrach badawczo-rozwojowych.
