Polska może mieć dwa terminale gazowe Cel - Trójmiasto Element uzupełniający Nowe możliwości

Anna Bytniewska
opublikowano: 2010-07-23 00:00

PGNiG pracuje nad własnym gazoportem. Będzie on zaopatrywał w norweski gaz rejon Trójmiasta, a w przyszłości zagranicę.

To sposób na import gazu z Norwegii i na jego eksport z Polski

PGNiG pracuje nad własnym gazoportem. Będzie on zaopatrywał w norweski gaz rejon Trójmiasta, a w przyszłości zagranicę.

We wrześniu ruszy budowa strategicznej dla bezpieczeństwa energetycznego kraju inwestycji terminalu LNG. Przez długie lata trudno było przeforsować politycznie budowę nawet tego jednego. Teraz okazuje się, że możemy mieć dwa gazoporty: terminal LNG (gaz skroplony) w Świnoujściu i terminal CNG (gaz sprężony) nad Zatoką Pucką. Pierwszy buduje Polskie LNG należące do państwowego Gaz-Systemu. Drugi chce realizować Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Projekt znajduje się na razie w fazie studialnej. Jego wartość to 800 mln zł.

Cel — Trójmiasto

Dlaczego PGNiG przygotowuje się do realizacji drugiego terminalu w Polsce o wydajności od 0,5 do 1,5 mld m sześc. rocznie, podczas gdy moce gazoportu w Świnoujściu (5 mld m sześc. początkowo) będą wykorzystane w części i to dzięki kontraktowi, jaki PGNiG ma z firmą Quatargas na dostawy 1,5 mld m sześc. gazu rocznie.

— Infrastruktura do odbioru CNG w Zatoce Puckiej uzupełniałaby zaopatrzenie Trójmiasta w gaz i stworzyłaby możliwość jego dostaw dla projektów energoelektrycznych mogących powstać w regionie — mówi Joanna Zakrzewska, rzecznik PGNiG.

Energa, Grupa Lotos oraz PGNiG podpisały w ubiegłym roku umowę w sprawie studium wykonalności elektrociepłowni gazowej o mocy 200 MW. Termin jej uruchomienia to jesień 2013 r. Będzie ona potrzebowała 700 mln m sześc. paliwa rocznie. Nadwyżki gazu trafią do krajowego systemu przesyłowego.

Terminal CNG nad Zatoką Pucką będzie mógł też współpracować z budowanym w Kosakowie magazynem gazu.

Element uzupełniający

Gazowy potentat chce dzięki terminalowi CNG dostarczać do Polski gaz z Szelfu Norweskiego. PGNiG planuje uruchomić tam wydobycie gazu i ropy naftowej w 2011 r. Rocznie może uzyskiwać ponad 1 mld m sześc. błękitnego paliwa. W tym roku spółka dokupiła udziały w tamtejszych koncesjach od Statoil Petroleum. Dlaczego dostawy nie mogłyby odbywać się przez gazoport w Świnoujściu? W Norwegii na morzu Barentsa działa terminal skraplający gaz, który umożliwiłby transport gazu wydobytego przez PGNiG do Polski w postaci LNG. W PGNiG twierdzą, że wszystkie jego moce zostały już zakontraktowane. Nieoficjalnie jednak spółka przyznaje, że Norwegowie poinformowali ją, iż w rejonie Stavanger powstanie infrastruktura umożliwiająca wysyłkę drogą morską gazu w postaci sprężonej.

— Instalacja do odbioru CNG nie będzie konkurencyjna w stosunku do terminalu LNG w Świnoujściu, podobnie jak nie stanowią dla niego konkurencji punkty wejścia do krajowego systemu przesyłowego, takie jak interkonektory czy też kopalnie gazu — podkreśla Joanna Zakrzewska.

Dodaje ona, że transport morski gazu w postaci CNG jest opłacalny na odległość nieprzekraczającą 2000 mil morskich.

— Przy większych odległościach bardziej opłacalne jest sprowadzanie LNG. Również z tego względu instalacja do odbioru CNG nie będzie konkurencją dla terminalu LNG w Świnoujściu — mówi Joanna Zakrzewska.

Nowe możliwości

Inną sprawą jest, że gazowy terminal nad Zatoką Pucką mógłby mieć wpływ na ceny usług świadczonych na rzecz gazowych firm przez gazoport w Świnoujściu, który nie mógłby mieć już statusu monopolisty.

Eksperci obrazowo przedstawiają sytuację.

— O ile gazoport w Świnoujściu można porównać do gazociągu Jamalskiego, o tyle terminal nad Zatoką Pucką będzie czymś na kształt połączenia między systemami gazowymi, tak jak powstający interconnector do Czech. W przeciwieństwie do terminalu LNG będzie miał on jednak zdolność nie tylko do importu, ale także do eksportu gazu — mówi Andrzej Szcześniak, niezależny ekspert z branży.

PGNiG przyznaje, że za 10–15 lat może być on wykorzystany do eksportu gazu z łupków.