Polska na radarze 80 proc. firm

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2019-02-17 22:00

Choć w usługach wyrósł nam rywal, a w projektach produkcyjnych brakuje specjalizacji, to chętnych do inwestycji jest dużo — uważają eksperci JLL

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego międzynarodowe koncerny wybierają Polskę
  • Jakie miasto w innym państwie jest naszym poważnym konkurentem, jeśli chodzi o inwestycje zagraniczne
  • Jakie obawy związane z Polską mają inwestorzy
  • Na jakie wsparcie ze strony rządu liczą

Nie ma to jak mieć swojego człowieka w odpowiednim miejscu. JLL, firma doradcza z branży nieruchomości, stworzyła kilka lat temu dział doradztwa lokalizacyjnego. Znajduje się w Londynie i działa na region Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki. Od początku tego roku londyński zespół został wzmocniony o oddział w Warszawie. Pracują w nim Iwona Chojnowska- -Haponik i Rafał Szajewski, wcześniej dyrektorka i jej zastępca w departamencie inwestycji zagranicznych Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.

Właściwy człowiek

— Doradzamy firmom przy wyborze optymalnej lokalizacji dla inwestycji oraz pozyskiwaniu zachęt inwestycyjnych. Obecnie pracujemy nad ok. 20 projektami. W 80 proc. przypadków Polska jest jedną z rozważanych lokalizacji — mówi Iwona Chojnowska-Haponik, dyrektor w JLL. Nawet gdy nie jest, warszawski zespół JLL potrafi zadbać, żeby to się zmieniło. — Jedna z amerykańskich firm rozważała Szwajcarię, Norwegię i Szwecję jako miejsce ulokowania centrum usług. Twierdziła, że koszty nie odgrywają roli. Powiedzieliśmy, że koszty to jedno, a dostęp do pracowników — drugie. Lista się zmieniła, wskoczyła na nią Polska — wspomina Rafał Szajewski, dyrektor w JLL.

— PayPal chciał w Polsce otworzyć centrum usług wspólnych. Ostatecznie powierzył obsługę procesów firmie Arvato, która ma centrum m.in. w Poznaniu, więc pośrednio projekt się udał — mówi Iwona Chojnowska-Haponik.

Jesteśmy do usług

Eksperci twierdzą, że w usługach wyrósł Polsce poważny rywal: Wilno. To w stolicy Litwy biuro otwiera Moody’s, choć rozważana była także Warszawa.

— Mamy dużo zapytań o Izrael, który oferuje inwestorom zagranicznym aż 50 rodzajów zachęt inwestycyjnych. W ostatnim czasie Portugalia jawi się jako mocny rywal w walce o inwestycje w IT. Polska straciła dwa kanadyjskie projekty właśnie na rzecz Lizbony, ale wciąż wygrywa, gdy klient poszukuje lokalizacji z dostępem do pracowników znających wiele języków europejskich. W przypadku firm z sektora BIFS, czyli bankowego, ubezpieczeniowego i finansowego, poszukiwani są pracownicy z wieloletnim doświadczeniem — i tu Europa Zachodnia wciąż ma przewagę nad Polską — mówi Iwona Chojnowska-Haponik.

Choć ostatnio brak spektakularnych projektów na kilkaset miejsc pracy, sektor usług w dalszym ciągu rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie, m.in. dzięki reinwestycjom.

— Świadczy o tym boom na rynku nieruchomości. Inwestycje w biurowce w Europie Środkowej i Wschodniej wyniosły 13,2 mld EUR, z czego 7,2 mld EUR przypadło na Polskę. Przebiliśmy szklany sufit — rekord z 2006 r. na poziomie 5,05 mld EUR — mówi ekspertka JLL.

Szansa i ryzyko

W przypadku inwestycji produkcyjnych Europie Środkowej i Wschodniej przestały sprzyjać niższe koszty.

— Koszty prowadzenia biznesu powoli się wyrównują. W Polsce obawy budzi ryzyko wzrostu cen energii. Ważniejsza od kosztów staje się kwestia dostępności pracowników. Coraz trudniej też znaleźć uzbrojone tereny przemysłowe. Duży potencjał mają północne województwa Polski: pomorskie i kujawsko-pomorskie — mówi Rafał Szajewski.

Atutem może być specjalizacja, której Polsce brakuje.

— Węgry, Słowacja i Czechy postawiły na przemysł motoryzacyjny. Polska jest dużym producentem części i komponentów — w naszym kraju działa ponad 1,3 tys. dostawców, jednak producenci pojazdów lokowali się dotychczas przede wszystkim u naszych południowych sąsiadów, którzy mieli atrakcyjną ofertę i przygotowane duże tereny inwestycyjne — mówi Rafał Szajewski.

Dodaje jednak, że różnorodność branż i więcej mniejszych projektów daje elastyczność w przypadku kryzysu. Przewiduje inwestycje produkcyjne w branży lotniczej, motoryzacyjnej (zwłaszcza w obszarze elektromobilności), spożywczej i alternatywnych źródeł energii.

Dżentelmeni o pieniądzach

Eksperci JLL obalają tezę, że dla inwestorów zachęty inwestycyjne mają niewielkie znaczenie.

— Choć z badań dotyczących klimatu inwestycyjnego wynika, że najważniejsze są: pracownicy, koszty i klimat inwestycyjny, to zawsze pada pytanie o instrumenty wsparcia, które pomogą zniwelować koszt wejścia na rynek — mówi Iwona Chojnowska-Haponik.

Polska nie odstaje pod tym względem od bezpośrednich konkurentów, których ograniczają te same unijne przepisy. Niemal każdy kraj regionu oferuje granty na miejsca pracy lub inwestycyjne, czasem też szkoleniowe, jak Węgry, oraz zwolnienie z podatku dochodowego. Pojawiają się też nowatorskie instrumenty wsparcia, np. zwolnienie z PIT dla pracowników IT lub B+R w Rumunii i pakiet zachęt na rzecz mobilności pracowników na Węgrzech.