Polska zwolni, ale UE także
Kraje Europy Środkowej będą w przyszłym roku rozwijać się szybciej niż państwa Unii Europejskiej — uważają analitycy. Unijne spowolnienie odbije się jednak na ich wzroście.
Niższe ceny ropy ograniczą presję inflacyjną w krajach regionu, ale spodziewane spowolnienie wzrostu PKB w strefie euro prawdopodobnie odbije się negatywnie na sytuacji krajów aspirujących do członkostwa w UE — prognozują eksperci. Regionowi może pomóc umacnianie się euro, bo dzięki temu eksport stanie się bardziej opłacalny, a import surowców — płatny w dolarach — będzie tańszy.
Gospodarki Polski, Czech i Węgier są coraz ściślej powiązane z Zachodem, a szczególnie z cyklem gospodarczym w Niemczech. Czechy i Węgry są bardziej narażone na wahania koniunktury na Zachodzie, ponieważ handel zagraniczny stanowi odpowiednio 130 i 140 proc. ich PKB. W Polsce, według raportu Commerzbanku, wskaźnik ten wynosi 50 proc.
— Polska jest zdecydowanie w szczytowym etapie cyklu i jej gospodarka zaczyna zwalniać. Gospodarka Węgier wykazuje już objawy przegrzania — twierdzi David Lubin, analityk z HSBC w Londynie.
Wzrost gospodarczy w Polsce powinien spaść w przyszłym roku do poziomu 4,5 proc., podczas gdy w 2000 roku wyniesie niewiele mniej niż 5 proc. Do spowolnienia przyczyniły się wysokie stopy procentowe i restrykcyjny budżet.
Ekonomiści ankietowani przez agencję Reutersa spodziewają się, że RPP na początku przyszłego roku rozpocznie obniżanie stóp procentowych i w całym 2001 roku redukcja ta wyniesie 3 proc. To podnosi atrakcyjność polskich obligacji o stałym oprocentowaniu. W dodatku złoty umocnił się i analitycy uznają, że trend ten może utrzymać się ze względu na topniejący deficyt na rachunku obrotów bieżących.