W głównych gospodarkach dynamika PKB odnotowała dołek i w kolejnych kwartałach powinno nastąpić popraw, z zastrzeżeniem, że w USA dołek ma nastąpić w najbliższych dwóch kwartałach. Tylko wobec China oczekiwania są pesymistyczne - dynamika PKB będzie spadać, a inflacja rosnąć.
- Obraz makro na rynkach rozwiniętych jest korzystny dla rynków akcji. Największym ryzykiem jest koniunktura w Stanach Zjednoczonych oraz to, czy będzie miękkie lądowanie, czy jednak wystąpią turbulencje – mówi Andrzej Nowak.
W Polsce wciąż tanio
Sprzyjające otoczenie jest już jednak w dużej mierze w cenach na rynku amerykańskim.
- Dużo ciekawej niż USA wygląda Europa, a w szczególności Polska. Mimo bardzo silnych zwyżek w 2023 r. rodzimy rynek wciąż wygląda atrakcyjnie i jest naszym faworytem na 2024 r. – mówi Andrzej Nowak.
Zdaniem specjalisty nie należy się obawiać tego, że WIG urósł o okazałe 38 proc. w 2023 r., bo nastąpiło to po dużych spadkach w poprzednim roku. W porównaniu z końcem 2021 r. WIG jest o 14 proc. wyżej.
– Indeks nie nadąża za dynamiką wyników. W rezultacie wskaźnik cena/zysk nadal jest poniżej historycznej średniej, a na dodatek nie tylko poniżej poziomów na rynkach rozwiniętych, ale także tych na wschodzących. Z dużym prawdopodobieństwem ta luka wycen będzie się domykać w 2024 r. – uważa Andrzej Nowak.
Wskaźnik cena/zysk dla WIG to obecnie 8,5. Dziesięcioletnia średnia to około 12.
Choć w ostatnim czasie ruszyły napływy do akcyjnych funduszy inwestycyjnych, to liczyć należy raczej na strumień kapitału zagranicznego, który mógłby doprowadzić do dalszego spadku premii za ryzyko. Potencjał jest spory.
- Szacujemy, że premia za ryzyko na naszym rynku wynosi obecnie około 7,5 proc. Średnia dla lat 2015-2023 to 6,4 proc. Powrót do niej oznaczałby wzrost wycen o około 10 proc. Premia za ryzyko w latach 2007-2015 wynosiła 3,7 proc. i dojście do tego poziomu dawałoby wzrost sięgający nawet 40 proc. – to nie jest nasz scenariusz bazowy, ale pokazuje, gdzie są wyceny i jak są one niewymagające – mówi Andrzej Nowak.
Po pierwsze: konsument
Wzrost gospodarczy w 2024 r. będzie w największym stopniu napędzany konsumpcją, co wynika z realnej dynamiki wynagrodzeń, rosnącej płacy minimalnej i transferów społecznych oraz podwyżek w sektorze publicznym. Nic więc dziwnego, że wielu zarządzających i analityków stawia na sektor konsumencki.
- W ujęciu nominalnym dynamika konsumpcji będzie dodatkowo napędzana inflacją, która w 2024 r. - jak zakładamy - będzie wynosić 5-6 proc. Jeżeli do tego dodamy mocny rynek pracy, poprawiającą się koniunkturę w gospodarce, to powstaje obraz bardzo silnego konsumenta. Spółkom z sektora, z których wiele jest importerami, będzie też sprzyjał mocny złoty - mówi Andrzej Nowak.
Najlepiej mogą wypaść te firmy, których dobra były dla potencjalnych klientów nie do końca dostępne.
- Jeżeli mówimy o bogaceniu się polskiego konsumenta, to trzeba zwrócić uwagę, że ta zmiana przekłada się nie tylko na wzrost wartości koszyka w sklepie, ale też na zmianę wzorca konsumpcji. Dobra wyższego rzędu powinny w większym stopniu zyskiwać na rosnących w ujęciu realnym wydatkach konsumentów – mówi Andrzej Nowak.
Po drugie: banki
Kapitał zagraniczny - co było widoczne po październikowych wyborach - w pierwszej kolejności inwestuje w banki. To najlepszy sektor do budowania ekspozycji na całą, mocno zróżnicowaną polską gospodarkę.
- Perspektywa wzrostu PKB o 2-3 proc. oraz inflacji na poziomie 5-6 proc. oznacza dość mocny wzrost nominalny PKB, który w naturalny sposób przekłada się na skalę biznesu bankowego. Jednocześnie nie spodziewamy się, by w takim otoczeniu makro istotnie wzrosły koszty ryzyka. Ponadto inflacja, utrzymująca się powyżej celu NBP, sprawia, że ograniczony jest potencjał do obniżki stóp procentowych, co wywołałoby presję na marże banków – mówi Andrzej Nowak.
Zmienia się też nastawienia nadzoru do wypłaty dywidend przez banki, które już w dużym stopniu zawiązały rezerwy na portfele kredytów we franku szwajcarskim.
- Wzmacnia to nasze postrzeganie polskiego sektora bankowego, dzięki czemu rosną szanse na powrót wycen na naszym rynku do długoterminowych średnich – mówi Andrzej Nowak.
Atutem sektora bankowego jest też nadpłynność, więc ewentualne zwiększenie akcji kredytowej podniosłoby rentowność.
- W ostatnich latach obserwujemy dość mocny spadek zalewarowania sektora przedsiębiorstw i wzrost nadpłynności sektora bankowego – wskaźnik kredytów do depozytów z poziomów około 100 proc. w 2015 r. spadł w największych bankach poniżej 70 proc. Jeżeli weźmiemy pod uwagę niską stopę inwestycji w Polsce, rosnące koszty pracy, które powinny tworzyć presję na podnoszenie produktywności, gigantyczne potrzeby inwestycyjne w zakresie transformacji energetycznej i poprawiające się otoczenie instytucjonalne dla sektora prywatnego, to rosną szanse na istotny wzrost akcji kredytowej w bankach. To jednak perspektywa bardziej długoterminowa – mówi Andrzej Nowak.
Według danych za listopad pod zarządzaniem Uniqa TFI znajdowały się aktywa o wartości 2,5 mld zł, co daje czternastą pozycję na polskim rynku. Znacznie wyżej towarzystwo plasuje się na rynku PPK – 718 mln zł dało mu szóstą pozycję. Fundusze akcji Uniqi spisywały się przez ostatni rok powyżej średniej wynoszącej 38 proc., wypracowując 41 proc. stopy zwrotu. Jeszcze lepszą stopę zwrotu wypracował fundusz akcji małych i średnich spółek – 46,8 proc., podczas gdy średnia dla rynku wynosi 38 proc.