Polskie kluby wydają więcej

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-02-10 14:05

Kluby Ekstraklasy chętniej kupują piłkarzy za duże pieniądze. W ostatnim okienku połowa z nich wydała więcej niż zarobiła.

Przestajemy być jednym z piłkarskich spichlerzów Europy i potrafimy nie tylko zatrzymać w lidze dobrych graczy, ale też ściągnąć z zagranicy duże - i drogie - nazwiska. Zgodnie z wyliczeniami Grant Thornton, kluby Ekstraklasy w ostatnim okienku transferowym wydały na zakupy najwięcej od czterech lat. W letnim okienku kupiły piłkarzy za łącznie 4,6 mln EUR, czyli niespełna 20 mln zł. Na ich sprzedaży zarobiły 123 proc. więcej (10,3 mln EUR), ale w porównaniu z poprzednimi sezonami proporcje się zmieniają i wskazują na bogacenie się polskich klubów.

- Możemy mówić o poprawie koniunktury w porównaniu z latami poprzednimi. Kluby na pozyskanie zawodników wydały zdecydowanie więcej, a to zwiększa rywalizację w Ekstraklasie – mówi Jan Letkiewicz, partner zarządzający w Grant Thornton.

Najwięcej na zakupy wydała szastająca w ostatnim czasie pieniędzmi Lechia Gdańsk - latem kupiła zawodników za 2,68 mln EUR, a sprzedała za 0,4 mln EUR mniej. Zimą, w niezamkniętym jeszcze okienku, do tej listy dołączyły kolejne spektakularne transfery, m.in. zakup Sebastiana Mili za - nieoficjalnie - 1,3 mln zł. Lechia jest najaktywniejszym graczem na rynku transferowym – i najbardziej niestabilnym pod względem kadrowym klubem Ekstraklasy. Tylko w ostatnim okienku wymieniła praktycznie cały skład, sprzedając 17, a kupując 21 piłkarzy.

Ujemny bilans transferowy (czyli większe nakłady na zakupy niż wpływy ze sprzedaży) miały też Ruch Chorzów, Górnik Łęczna, Piast Gliwice, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnik Zabrze, Cracovia i Śląsk Wrocław. Druga połowa ligi na transferach zarabiała. Najwięcej pieniędzy z rynku transferowego przypłynęło do Poznania - na piłkarzy Lecha inne kluby, nie tylko z Polski, wydały 4 mln EUR. 1,4 mln EUR na transferach zarobiła Wisła Kraków, 0,68 mln EUR - Pogoń Szczecin, a 0,5 mln EUR - Jagiellonia.

Okazuje się, że futbolowym towarem eksportowym polskich drużyn są przede wszystkim pomocnicy - to ich transfery przyniosły klubom Ekstraklasy największy zarobek. Od sezonu 2009/2010 łączne wpływy polskich klubów z ich sprzedaży sięgnęły niemal 35 mln EUR, przy 23,8 mln EUR ze sprzedaży napastników i 17,2 mln EUR - obrońców. Na przeciwległym biegunie są bramkarze, za których zainkasowano tylko 3,6 mln EUR.

Ci, którzy myślą, że polska liga równa do najbogatszych, są jednak w błędzie. 4,6 mln EUR na zakupy jak na rodzime standardy sporo, ale na europejskim tle liczba ta nie robi już większego wrażenia. Dla porównania, w tym samym letnim okienku mistrz Szwajcarii, FC Basel, wydał na zakupy 5,1 mln EUR, a belgijski Anderlecht Bruksela – 7,5 mln EUR. Na tle tytanów europejskiego futbolu polskie liczby wyglądają jeszcze bardziej blado. Łączne wydatki polskich klubów starczyłyby np. na pokrycie zaledwie 4,4 proc. budżetu transferowego Chelsea (104,2 mln EUR) i tylko 2,9 proc. budżetu Barcelony (157,2 mln EUR).