Polskie przedsiębiorstwa nie zdejmują nogi z gazu

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2003-01-21 00:00

Produkcja polskich firm w grudniu rosła, jednak wolniej, niż oczekiwano. Wyjątkiem są przedsiębiorstwa budowlane, dla których nastały ciężkie czasy. Pozostali nie tracą nadziei na powolną poprawę wzrostu gospodarczego.

Poziom produkcji przemysłowej w grudniu nieco rozczarował analityków. Rynek oczekiwał co najmniej 7-proc. wzrostu produkcji w stosunku rocznym, optymiści mówili nawet o dwucyfrowym poziomie tego wskaźnika. Tymczasem dynamika produkcji wyniosła 5,1 proc., a w stosunku do listopada zanotowano 2,5-proc. spadek.

Mimo że ostateczne wyniki polskich producentów były nieco gorsze od oczekiwań, ekonomiści nie załamują rąk.

— Dane o poziomie produkcji przemysłowej pokazały, że nastąpił powrót do trendu powolnego wzrostu tego wskaźnika — uważa Jacek Wiśniewski, ekonomista Pekao SA.

— Ponad 50-proc. spadek produkcji środków transportu wskazuje na zaksięgowanie sprzedaży statków w 2002 r. już w listopadzie, podczas gdy w 2001 r. odbyło to się w grudniu. Dlatego w tym roku lepsza od oczekiwań była dynamika produkcji w listopadzie, a mniejsza od prognoz w grudniu — dodaje Piotr Bielski, analityk BZ WBK.

W listopadzie produkcja wzrosła zaledwie o 2,8 proc. w stosunku rocznym. Był to jednak poziom znacznie wyższy od oczekiwań. Dlatego 5,1-proc. wzrost w grudniu nie cieszy tak jak powinien, mimo że wzrost produkcji odnotowano w 22 spośród 29 działów przemysłu.

Poważny niepokój analityków wzbudziły dane na temat produkcji budowlano-montażowej, której poziom spadł o 10,4 proc. w stosunku do grudnia 2001 r., ale aż 37,1 proc. w porównaniu z listopadem 2002 r. Nie tłumaczy tego nawet czynnik sezonowy —w ubiegłym roku był jeden dzień roboczy więcej niż w grudniu 2001 r.

Według wstępnych danych, ceny produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) w całym 2002 r. wzrosły o 1 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Ceny producentów w 2002 r. były wyższe we wszystkich sekcjach przemysłu. Najbardziej — o 6,8 proc. — podniesiono ceny wytwarzania i zaopatrywania w energię elektryczną, gaz i wodę. Niższe natomiast — o 2,9 proc. — były ceny produkcji artykułów spożywczych i napojów.

Nie zmienia to jednak faktu, że ceny produkcji sprzedanej przemysłu rosną coraz szybciej. W stosunku do grudnia 2001 r. wskaźnik PPI w ostatnim miesiącu 2002 r. wzrósł do 2,2 proc. Zdaniem analityków, nie są to złe dane z punktu widzenia gospodarki. Pomimo bowiem, że wzrost cen na poziomie producentów jest blisko 3-krotnie wyższy niż cen konsumenckich, nie należy oczekiwać presji inflacyjnej.

— Wciąż niewielki wzrost cen produkcji sprzedanej przemysłu pokazuje brak presji inflacyjnej ze strony producentów. Ogranicza to jednak możliwości poprawy rentowności i wyników finansowych przedsiębiorstw — mówi Piotr Bielski.

Dane o poziomie produkcji przemysłowej w grudniu skłoniły część analityków do weryfikacji prognoz tempa wzrostu gospodarczego w 2002 r. Zmiany nie są jednak znaczące, ograniczają się do obniżenia oczekiwań o 0,1 proc. W sumie w prognozach panuje zgoda — produkt krajowy brutto w IV kwartale 2002 r. wzrósł o 2 proc., a w całym ubiegłym roku o 1,2-1,3 proc. Podstawowymi czynnikami, budującymi dodatnią dynamikę PKB w ubiegłym roku, były konsumpcja indywidualna oraz eksport (zwłaszcza w ostatnich miesiącach roku). Pozostałe impulsy, szczególnie spadające inwestycje, skutecznie ciągnęły naszą gospodarkę w dół.

— Wzrost PKB w ubiegłym roku zawdzięczamy zwiększającej się efektywności i produktywności przedsiębiorstw. Popyt krajowy i eksport utrzymywał się na stałym poziomie, ale to było za mało dla dynamicznego wzrostu — ocenia Richard Mbewe, główny ekonomista WGI.