W kwestii pomocy frankowiczom wiadomo już niemal wszystko — przynajmniej z perspektywy Sejmu. Wczoraj, po niemal roku, ponownie spotkali się posłowie podkomisji zajmującej się czterema projektami ustaw: prezydenckim (tzw. spreadowym), dwoma poselskimi (złożonymi przez kluby opozycyjne) i również prezydenckim, z sierpnia ubiegłego roku, dotyczącym nowelizacji ustawy o pomocy frankowiczom. Ta ustawa została uchwalona jeszcze przez koalicję PO-PSL, i tylko ta nowelizacja ma szansę na uchwalenie.

— Jest wola rządu i większości parlamentarnej. Procedujmy, bądźmy pragmatyczni — mówi Tadeusz Cymański, przewodniczący sejmowej podkomisji zajmującej się projektami.
Zgodnie z jego zapowiedziami, ustawa miała być uchwalona do końca marca, a wejść w życie mogłaby w lipcu.
— Nowelizacja zakłada wsparcie wszystkich kredytobiorców w trudnej sytuacji finansowej oraz przyspieszenie konwersji kredytów frankowych na złotowe. Jest pozytywne stanowisko rządu i wsparcie większości parlamentarnej. Nie traćmy czasu — mówi Paweł Mucha, zastępca szefa kancelarii prezydenta.
Tylko jeden projekt
Posłowie opozycji chcieli wrócić do oceny wszystkich czterech projektów, czyli zmusić PiS najpierw do odrzucenia trzech projektów, w tym tego, który idzie najdalej i jest dobrze odbierany przez frankowe stowarzyszenia kredytobiorców.
— Podkomisja została powołana do rozstrzygnięcia czterech projektów, a do trzech brakuje stanowiska rządu. Poprośmy o nie. Nie możemy udawać, że jest tylko jeden projekt — tłumaczyli posłowie opozycji.
— Odpowiadamy także za stabilność systemu finansowego. Skutki pozostałych projektów mogłyby tę stabilność naruszyć — mówi Piotr Nowak, wiceminister finansów.
Ministerstwo Finansów zakłada, że koszty dla sektora bankowego (czyli wpłaty do funduszu pomocy dla kredytobiorców) projektu forsowanego przez większość parlamentarną to około 3 mld zł rocznie. Rząd chce w każdym kwartale analizować sytuację w sektorze.
— Jeśli sytuacja się pogorszy, opłata może zostać zredukowana nawet do zera — wyjaśnia Piotr Nowak.
Nie oznacza to jednak, że ustawa wejdzie w życie w formie oryginalnie zaproponowanej przez prezydenta. Wczoraj wniesiono 23 poprawki. Najważniejsza dotyczy możliwości wyłączenia spod rygoru planowanej ustawy banków (oraz ich klientów), które realizują programy naprawcze. Oznacza to, że nie będą dotyczyły dwóch banków Getinu i BOŚ.
— Pomysł wyłączenia spod rygoru ustawy banków realizujących program naprawczy i ich klientów może spotkać się z zarzutem niekonstytucyjności. Nie rozumiem, dlaczego część osób nie będzie mogła skorzystać z uprawnień, które państwo da klientom innych banków. W przypadku podatku bankowego sytuacja jest zupełnie inna. Tam też wyłączono niektóre instytucje, ale był to wyraz dobrej woli ze strony państwa, które zrezygnowało z części swoich dochodów — mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowy.
Koszt do zaakceptowania
Jak więc będzie wyglądała pomoc dla frankowiczów? Nowelizacja rozszerzy możliwości działania Funduszu Wsparcia Kredytobiorców — zakłada m.in. podniesienie minimum dochodowego umożliwiającego wnioskowanie o wsparcie, zwiększenie kwoty comiesięcznego wsparcia z 1,5 do 2 tys. zł i wydłuża czas wparcia z 18 do 36 miesięcy i czas spłaty nieoprocentowanego wsparcia z funduszu z 8 do 12 lat (z prawem do umorzenia). Na wsparcie będą mogli liczyć także kredytobiorcy, którzy zaciągnęli zobowiązania w złotych (fundusz, który będzie finansowany przez banki proporcjonalnie do posiadanego przez nie portfela kredytowego, zostanie podzielony na dwie części).
— Dziś trudno ocenić, na ile ustawa będzie działaniem PR- -owym, a na ile realną pomocą państwa dla osób jej potrzebujących. Uważam, że w przypadku klientów, którzy z przyczyn od siebie niezależnych muszą nagle spłacić cały kredyt walutowy, może to być dobre rozwiązanie — komentuje Andrzej Powierża.
Nowelizacja zakłada także możliwość dobrowolnego przewalutowania kredytu frankowego na denominowany w złotych.
— Diabeł tkwi w szczegółach, a dziś nie wiadomo, jakie będą szczegółowe postanowienia ustawy po zakończeniu całego procesu legislacyjnego. Ponadto nie wiemy też, jakie będą wytyczne Komisji Nadzoru Finansowego. Proponowane rozwiązanie może jednak przyspieszyć proces konwersji kredytów walutowych i w efekcie zmniejszyć ekspozycję banków na ryzyko walutowe. Koszt tej operacji, rozumiany jako wkład do funduszu restrukturyzacji, jest w tej chwili na nieznanym poziomie, ale będzie rozłożony w czasie — mówi analityk DM Citi Handlowy.
W chwili zamykania tego wydania „PB” posłowie głosowali poprawki do ustawy.
Mniej kredytów
107,1 mld zł Tyle wynosiła wartość portfela kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich na koniec 2018 r. Oznacza to, że w ciągu 12 miesięcy obniżyła się o 2,48 mld zł (mimo osłabienia złotego względem franka). Biuro Informacji Kredytowej informuje, że w ciągu roku ubyło około 25,65 tys. rachunków kredytowych i obecnie pozostaje do spłaty niecałe 470 tys. kredytów frankowych.